W piątek była jeszcze nadzieja, że zamieszanie ze zgłoszeniami uda się odkręcić. W sobotę stało się jednak jasne, że będzie inaczej. Szóstka polskich pływaków, którzy złożyli ślubowanie olimpijskie i polecieli do Tokio, nie została poprawnie zgłoszona do zawodów olimpijskich. Chodzi o Mateusza Chowańca, Jana Kozakiewicza, Jakuba Kraskę, Paulinę Pedę, Aleksandrę Polańską i Alicję Tchórz. Jak potwierdził szef PZP, Paweł Słomiński, sześcioro reprezentantów Polski w igrzyskach nie wystąpi i musi wrócić do kraju.
Peda i Tchórz nie szczędziły złośliwości w kierunku Polskiego Związku Pływackiego, teraz dołączyła do nich mistrzyni olimpijska Otylia Jędrzejczak, która w mocnych słowach skrytykowała PZP.
- Trudno to skomentować. Jeżeli ktoś powiedziałby mi, że możemy napisać scenariusz do filmu science fiction, to byłaby jego treść. Niewiarygodne jest dla mnie to, że zawodnicy zrobili wszystko: przygotowali się na 100 proc., a z winy Polskiego Związku Pływackiego nie będą mogli wystartować na igrzyskach olimpijskich. Sześcioro zawodników dostało nominacje, stroje olimpijskie i nagle, będąc już na miejscu w Tokio, otrzymało informację: nie wystartujecie. I nie jest to wasza wina, tylko związku - mówiła Jędrzejczak w rozmowie z portalem "WP SportoweFakty".
- Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tego, co oni teraz czują. Gdybym była na ich miejscu, chyba rozniosłabym związek na strzępy, poddałabym prezesa związku do dymisji w jednej chwili. To karygodne, że zawodnicy są stawiani w takiej sytuacji. To są lata ciężkiej pracy, lata wyrzeczeń, przepłynięte kilometry. I to nie z ich winy teraz nie mogą stanąć na słupku najważniejszej imprezy życia - kontynuowała mistrzyni olimpijska z Aten, której zdaniem poszkodowani powinni pociągnąć związek do odpowiedzialności.
- Nasi zawodnicy znaleźli się na igrzyskach olimpijskich po raz pierwszy. Część z nich do IO przygotowała się za własne pieniądze, za pieniądze znalezione u prywatnych sponsorów, bo zadeklarowali, że nie będą uczestniczyli w szkoleniu centralnym, woleli trenować z własnym trenerem. Zawodnicy są zdruzgotani. Rozmawiałam z nimi, atmosfera jest grobowa. Jest jeszcze jedna rzecz: wybór zawodników, którzy wystartują. Trzeba wybrać trójkę, którą podmienimy. To bardzo ciężkie chwile dla tych osób. Nie zazdroszczę im. Jestem zażenowana postawą Polskiego Związku Pływackiego, który nie potrafi wyjść, przeprosić i powiedzieć: popełniliśmy błąd - powiedziała wielokrotna mistrzyni świata i Europy.
Otylia Jędrzejczak odniosła się także do tematu, który przy okazji podniosła jedna z poszkodowanych - Alicja Tchórz. Poinformowała ona bowiem na Instagramie, że polscy pływacy przygotowują się do igrzysk w dramatycznych warunkach - na otwartym basenie o ledwie 1,40m głębokości, w którym temperatura wody wynosiła 39 stopni.
- Przyznam panu, że dla mnie żenujące jest to, w jakich warunkach zawodnicy przez pięć ostatnich dni trenowali. Pojechali na basen, który ma 1,40 m głębokości, w którym nawet nie mogą dobrze wykonać startu. Pojechali na pływalnię odkrytą, a nawet nie zostali o tym poinformowani. Zawodnicy nie wzięli ze sobą kremów z filtrem, więc część z nich już po pierwszym treningu była "spalona" od słońca. Słyszałam też, że bardzo słabe jest żywienie. To też pokazuje, co zrobił Polski Związek Pływacki. To on szukał miejsca i gwarantował, że ta lokalizacja będzie dobra - podsumowała Jędrzejczak.