Agnieszka Wieszczek-Kordus z początku nie zakwalifikowała się do igrzysk olimpijskich, ale ostatecznie do Japonii poleci. Polski Związek Zapaśniczy poinformował, że Wieszczek-Kordus została zaproszona po tym, jak zdyskwalifikowano Jenny Fransson.
Szwedzka, która miała startować w kategorii wagowej do 68 kg, wywalczyła kwalifikację olimpijską w 2019 r. w kazachskim Nur-Sułtanie. W jej organizmie wykryto jednak obecność niedozwolonych substancji.
Szwedzi nie wystawią nikogo w jej miejsce. W takim przypadku kwalifikacja przypadła kolejnej zawodniczce z turnieju kwalifikacyjnego. – Wiedziałam wcześniej, że może być taka sytuacja, ale nie nakręcałam się. Liczyłam po cichu, żeby się nie rozczarować. Dziś jak się dowiedziałam, że otrzymałam kwalifikację, to zaniemówiłam - przyznała Agnieszka Wieszczek-Kordus w rozmowie z TVP3 Poznań.
Agnieszka Wieszczek na co dzień reprezentuje barwy WZS WKS Grunwaldu Poznań. Wydarzenie w Tokio będzie jej trzecią imprezą tej kategorii w karierze. W 2008 roku 38-latka zdobyła brązowy medal w Pekinie, a w 2016 r. w Rio de Janeiro zajęła 15. miejsca w kategorii 69 kg.
- Niesamowite szczęście, każdy sportowiec marzy nie tylko o wyjeździe na igrzyska, ale o reprezentowaniu Polski na arenie międzynarodowej. To dopełnienie kariery - dodała zapaśniczka, która w najbliższych dniach dołączy do kadry Polski na zgrupowanie w Estonii.
Agnieszka Wieszczek-Kordus zapewniła również, że nie narzeka na brak formy. Polka wciąż trenowała na siłowni, choć przyznała, że ostatnie treningi nie odbywały się na macie, bezpośrednio pod kątem igrzysk. - Rocky Balboa się w dwa tygodnie przygotował do walki, ja też zdążę - zakończyła reprezentantka Polski.