Reprezentanci Polski nie umieli pohamować łez. "To była ostatnia wiadomość od mojej mamy"

- Ostatnią wiadomością, którą dostałem od mamy, było "do zobaczenia na igrzyskach, synu" - mówił powstrzymujący łzy Michael Hicks. To jeden z najbardziej wzruszających momentów z finałowego meczu, po którym reprezentacja Polski 3x3 awansowała na igrzyska.

W Grazu, w trakcie turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk Michael Hicks miewał słabsze momenty, ale mecz o awans należał do niego. Zaczął znakomicie, bo od celnego rzutu z dystansu, ale najważniejsze akcje zaliczył w końcówce. Dwie minuty i 43 sekundy przed końcem, gdy to Łotwa prowadziła 15:13, Hicks trafił ważną dwójkę, a później dwukrotnie mądrze podawał pod kosz do Pawła Pawłowskiego.

Zobacz wideo "Nie ma już szans". Artur Szpilka ma jedno rozwiązanie na przyszłość

Kiedy zawyła syrena końcowa, a na tablicy wyników Polska prowadziła 20:18 i tym samym zapewniła sobie awans do Tokio, emocje wzięły górę. Hicks rzucił się w ramiona trenerów i kolegów z drużyny, a z oczy popłynęły łzy – także podczas pomeczowego, emocjonalnego wywiadu.

Wzruszony Hicks: To wręcz nieprawdopodobne

– To, co się stało, jest wręcz nieprawdopodobne – zaczął Hicks, a zaraz potem podzielił się bólem, który towarzyszył mu w trakcie turnieju. – Niedawno odeszła moja mama, ostatnią wiadomością, którą od niej dostałem, było "do zobaczenia na igrzyskach, synu". Brakuje mi słów, przepraszam – mówił ze łzami w oczach. W tym momencie otrzymał owację i od kibiców, i kolegów z reprezentacji.

Hicks za swoją postawę w Grazu został wybrany do najlepszej trójki turnieju. Wyróżnieni zostali także Holender Arvin Slagter oraz Łotysz Nauris Miezis.

Kto by pomyślał, że będzie ze mnie taki polski chłopak? – śmiał się przed dwoma laty 38-letni Hicks. "Money In The Bank" – to jego koszykarski przydomek – po raz pierwszy przyjechał do Polski w 2008 r. I został do dziś. W 2016 r. otrzymał polskie obywatelstwo, od lat jest podporą kadry 3x3, która w 2019 r. w Amsterdamie zdobyła brąz mistrzostw świata, a do Tokio – jak zapowiada jej trener Piotr Renkiel – jedzie po złoty medal.

"Mike to rewelacyjny sportowiec, ale i człowiek"

– To człowiek orkiestra, ewenement w naszym szarym kraju. Michael Hicks to rewelacyjny sportowiec, ale najpierw bardzo dobry człowiek. I dlatego chce się mu kibicować, żeby osiągnął jeszcze więcej – mówił Sport.pl agent koszykarza Adam Siemieński. Hicks, który od lat gra profesjonalnie na poziomie Energa Basket Ligi bądź I ligi, z przyjemnością występuje też na turniejach amatorskich 3x3. Można było go zobaczyć w grze m.in. na turnieju Warsaw Madball Classic na warszawskiej Agrykoli.

W Tokio wystąpi tylko osiem zespołów. Pewne udziału są już Japonia – gospodarz oraz Chiny, Rosja i Serbia – najwyżej sklasyfikowane zespoły w rankingu FIBA (z 1 listopada 2019) oraz Polska, Holandia i Łotwa (po turnieju kwalifikacyjnym w Grazu).

Dla Hicksa, który przed przyjazdem do Polski marzył o grze w NBA (trenował nawet z Boston Celtics), medal igrzysk byłby ukoronowaniem kariery.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.