Sportowcy w Tokio będą pod specjalnym nadzorem. Nie będą mogli nawet kibicować kolegom

Na wylot do Tokio test na covid jak wiza. Na lotnisku w Japonii szybki test. A jeśli będzie pozytywny - dwa kolejne testy zrobione kilka godzin później. W wiosce olimpijskiej wymazy najpewniej co cztery dni. I zakaz jej opuszczania. Sportowiec będzie mógł tylko pojechać specjalnym transportem wyłącznie na zawody ze swojej dyscypliny. Marcin Nowak, szef polskiej misji olimpijskiej Tokio 2020, w rozmowie ze Sport.pl opowiada, jak mają wyglądać igrzyska w pandemii.

Na 100 dni przed startem igrzysk w Tokio aż 92,6 proc. zapytanych o to Japończyków potwierdziło, że obawia się wzrostu zachorowań na covid przez przylot do Tokio tysięcy ludzi sportu z całego świata.

Zobacz wideo Igrzyska w Tokio przełożone. "Słuszna i odpowiedzialna decyzja"

Mimo to przygotowania do wielkiej imprezy przełożonej z roku 2020 na 2021 idą pełną parą.

Łukasz Jachimiak: Czy na 100 dni przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich w Tokio ktokolwiek ma 100-procentową pewność, że one się odbędą? Zwykli Japończycy igrzysk w pandemii się boją. Ale przygotowania są tak zaawansowane i MKOl tak zdeterminowany, że chyba w tym roku impreza się odbędzie?

Marcin Nowak: Rok temu też wszyscy twierdzili, że igrzyska się odbędą. Stuprocentowej pewności nigdy nie ma. Natomiast będąc w codziennym kontakcie z komitetem organizacyjnym pracującym w Japonii, jesteśmy przekonani i w zasadzie jest to dla nas pewnikiem, że 23 lipca rozpoczną się igrzyska.

Jesteśmy już na 100 procent przygotowani, czy jako szef naszej misji olimpijskiej jeszcze nie śpi Pan spokojnie?

- My byliśmy przygotowani już rok temu. Oczywiście sytuacja przez ten rok się nieco skomplikowała, logistyka jest teraz dużo trudniejsza. Ale nasze działania doprowadziły do tego, że gdyby igrzyska zaczynały się nawet jutro, to bylibyśmy gotowi, żeby całą reprezentację wyposażyć w sprzęt, wsadzić do samolotu i w bezpieczny, komfortowy sposób przetransportować do Japonii, a tam do wioski olimpijskiej. Jeszcze do końca nie wiemy, ilu sportowców wyślemy na igrzyska, bo kwalifikacje są skończone dopiero w 60-70 procentach. Na ten moment pewna startu na igrzyskach jest 150-osobowa grupa naszych sportowców, a szacujemy, że kadra zamknie się na liczbie 210-240 zawodników. To że do końca nie wiemy, ilu sportowców będziemy mieli na igrzyskach, utrudnia nam logistykę. Właśnie razem z Centralnym Ośrodkiem Medycyny Sportowej pracujemy nad dostosowaniem się do systemu bezpieczeństwa, który organizatorzy wdrożą. Istnieje specjalna aplikacja, z którą wiąże się testowanie sportowców.

Jak ono ma wyglądać w szczegółach?

- Sportowcy będą testowani przed wylotem z Polski. Następnie na lotnisku w Japonii. I w wiosce. Biorąc pod uwagę, że na igrzyskach wystartuje kilkanaście tysięcy sportowców, trzeba się liczyć z tym, że przypadki zachorowań na covid się przytrafią. I to nawet mimo szczepień, bo wiadomo, że szczepienie całkiem od ryzyka zachorowania nie zwalnia. Dlatego wszyscy sportowcy, również szczepieni, będą poddani takiej samej procedurze bezpieczeństwa. My się staramy naszych sportowców jak najlepiej uświadomić, żeby w ostatnich dniach przy wylotem do Japonii poddali się czemuś w rodzaju samoizolacji. Żeby poza obiektami sportowymi i domem mocno ograniczyli kontakty z ludźmi. Bo to niepotrzebne ryzyko, które może skutkować wielkimi problemami. Nie tylko dla tego sportowca, ale również dla jego drużyny, dla osób towarzyszących.

Pewnie nie ma możliwości zakwaterowania wszystkich sportowców w jednoosobowych pokojach, po to, żeby covid u jednego nie wykluczał z automatu współlokatora? Jak w ogóle ma wyglądać życie olimpijczyków w Tokio? Czy będą zamknięci w wiosce i będzie im wolno wychodzić tylko na treningi i starty?

- Oczywiście część pokoi jednoosobowych będzie, ale nie jest możliwe zakwaterowanie każdego w takim pokoju. I to nie do końca metoda, bo przecież są takie sporty, w których zawodnicy muszą razem trenować, są sporty kontaktowe i tu nie ma potrzeby, żeby ktoś mieszkał sam. Co do ograniczeń w poruszaniu się, to ono będzie i to będzie trudne do zaakceptowania przez wszystkich, którzy wezmą udział w igrzyskach. Organizatorzy mówią wprost i ostrzegają, że wyjście z wioski, z oficjalnego hotelu i z obiektu sportowego na własną rękę nie będzie możliwe. Organizatorzy przysyłają nam takie informacje, a my je przekazujemy do naszych związków sportowych i bezpośrednio do zawodników. System przemieszczania się między antycovidowymi bańkami będzie polegał na tym, że sportowcy będą mogli tylko wybrać się na dedykowany trening, na który zawiezie ich dedykowany transport. Aktywność zawodników będzie bardzo ograniczona. Nie będą mieli możliwości wyjścia nawet z kolegami z drużyny na kawę, na sushi, na żaden krótki spacer po mieście. Absolutnie nie będzie to możliwe. I to na pewno będzie uciążliwe. Ale mam nadzieję, że wszyscy będą to potrafili przyjąć, że będą mieli świadomość, po co do Tokio przyjechali.

Czyli sportowiec będzie mógł tylko trenować i startować, a co z kibicowaniem kolegom z kadry? Przykładowy lekkoatleta na inne dyscypliny nie zostanie wpuszczony?

- Na ten moment absolutnie nie.

A na starty kolegów z lekkoatletycznej kadry?

- Tak. Przykładowi lekkoatleci będą mogli wchodzić tylko na swój stadion treningowy i na stadion, na którym będą mogli startować i kibicować. Czyli olimpijczycy będą mogli kibicować swoim kolegom, ale wyłącznie z tej samej dyscypliny.

Jak planujecie poprowadzić ostatnie przygotowania do igrzysk? Mamy dobre ośrodki i polscy sportowcy z nich korzystają, ale mimo pandemii będą musieli zaryzykować i kilka-kilkanaście dni przed startem na igrzyskach lecieć do Japonii, żeby przejść aklimatyzację, prawda?

- Proces aklimatyzacji będzie ważny, bo różnica czasu wymaga przyjechania do Japonii kilka dni wcześniej. Oczywiście są tacy, którzy lubią nawet do Japonii polecieć bezpośrednio na start. Ale to mniejszość. Większość już zaplanowała przedolimpijskie zgrupowania w Japonii. A właściwie w Azji, bo jeden ze związków zaplanował zgrupowanie w Korei, w Seulu. Wyloty będą więc dużo wcześniej, żeby sportowcy przyzwyczaili się do temperatury, wilgotności i do różnicy czasu. Pobyt w różnych ośrodkach będzie bezpieczny. Współpracujemy z rządem Japonii i mamy zapewnienie, że miejsca, do których pojadą nasi sportowcy na ostatnie dni przed igrzyskami, będą trzymały maksymalny rygor higieniczny. Jesteśmy przekonani, że ryzyka nie będzie. A nasze ośrodki rzeczywiście są na najwyższym poziomie. Nie mamy się czego wstydzić. Natomiast teraz, tuż przed igrzyskami, wszystkie COS-y, w których będą olimpijczycy, będą musiały wdrożyć jeszcze mocniejszą, specjalną procedurę antycovidową dedykowaną olimpijczykom. Bo doświadczenia z ostatnich miesięcy pokazują, że olimpijczycy muszą być w maksymalny sposób chronieni.

Mówi Pan o wydarzeniach ze Spały, gdzie doszło do zachorowań przed halowymi mistrzostwami Europy w lekkoatletyce w Toruniu?

- Generalnie jeśli chodzi o polski sport, mamy kilka takich sygnałów. Ale tam faktycznie padały informacje, że pewne procedury widocznie nie były do końca dopracowane.

Wróćmy jeszcze do testowania na covid - czy Japończycy zdradzają, jaką częstotliwość badania planują wprowadzić na igrzyskach? Uczestnicy muszą się szykować na wymazy co ile dni?

- Na pewno 72 godziny przed przekroczeniem granicy Japonii będziemy musieli zrobić testy. Testy mogą zrobić tylko certyfikowane laboratoria. W tym momencie sporządzamy listę takich laboratoriów w Polsce. COMS przedstawia nam wszystkie wiarygodne i certyfikowane obiekty. Do nich zostaną dostarczone specjalne, olimpijskie formularze. Tylko na nich będzie można potwierdzać, że wynik testu jest negatywny. I taki formularz każdy sportowiec jadący do Tokio będzie musiał mieć włożony w paszport, jak wizę. Zaraz po przekroczeniu granicy z Japonią, na lotnisku w Naricie [65 km od Tokio], wszystkim będą przeprowadzane szybkie testy. Mamy informację, że jeśli któryś z testów będzie pozytywny, to po kilku godzinach na tym lotnisku sportowiec będzie miał robione jeszcze dwa testy, niezależne. Wiadomo, że w szybkich testach jest duże prawdopodobieństwo błędu. Dlatego organizatorzy wprowadzają takie rozwiązanie. Natomiast jeśli chodzi o wioskę olimpijską, to na chwilę obecną mówi się o testowaniu co cztery dni. Ale być może w niektórych sportach testowanie będzie częstsze, a w innych rzadsze. Najbliższe dni powinny przynieść więcej szczegółów. Dla nas najważniejsze, żeby wszyscy nasi sportowcy wlecieli do Japonii zdrowi.

To teraz pomówmy o sporcie - po jaki wynik nasza kadra poleci do Tokio? Cel: najlepsze dla Polski igrzyska w XXI wieku nie jest chyba wygórowany, skoro na żadnych nie zdobyliśmy więcej niż 11 medali?

- Przez cztery lata pracowałem w Ministerstwie Sportu i Turystyki, gdzie miałem przyjemność współpracować z ministrem Witoldem Bańką. Muszę szczerze powiedzieć, że jak analizowaliśmy i podsumowywaliśmy nasze czterolecie, to wszystko wskazywało na to, że polski sport jest w miejscu, w którym już dawno nie był. Analizowaliśmy poziom i powtarzalność wyników w sportach olimpijskich. Wychodziło na to, że wszyscy nasi mistrzowie świata i Europy oraz medaliści tych imprez rokrocznie powtarzają swoje osiągnięcia. Taka powtarzalność upoważnia nas do typowania, że polski sport naprawdę stać na około 15 medali na igrzyskach w Tokio. Oczywiście nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak na sportowców wpłynęła pandemia. Ale obserwuję nasz sport i mam wrażenie, że polscy sportowcy nad wyraz dobrze pandemię znoszą. Porównując od marca ubiegłego roku ich poziom do poziomu świata, uważam, że jesteśmy w dobrym miejscu. Dlatego nadzieje będą nawet jeszcze większe. Pamiętajmy też, że igrzyska rządzą się swoimi prawami i liczymy na niespodzianki.

A na jakich pewniaków Pan liczy? Wymieni Pan nazwiska naszych największych kandydatów do medali?

- Nigdy nie chcę sportowców stawiać pod ścianą i ostrzeliwać wielkimi oczekiwaniami i wielką presją. Ale na pewno można powiedzieć, że mocno liczymy na lekkoatletykę. Na pewno można powiedzieć, że siatkarze pojadą do Tokio w wiadomym celu. Wioślarze, kajakarze - to na pewno też będą mocne punkty ekipy. Dziewczyny z szermierki [drużyna szpadzistek] co rusz pokazują, że ich obecność w światowej czołówce to nie jest przypadek. Liczę też na szereg takich sportów jak zapasy, judo, karate, tenis stołowy. I tenis ziemny, bo tam pojedzie bardzo mocna reprezentacja z wielkimi aspiracjami. A są jeszcze żagle, jest kolarstwo z wielkimi tradycjami i z wielkimi szansami. I pewnie jeszcze kogoś pominąłem.

Więcej o:
Copyright © Agora SA