Tysiące sportowców nieświadomie na dopingu. "Gdyby była pani autem, trzeba by zezłomować"

- Lekarz powiedział, że gdybym była autem, trzeba by mnie zezłomować - mówi Birgit Boese, która rzucała kulą. Tak jak inne zawodniczki z NRD jest ofiarą państwowego dopingu. Tak jak inne ma problemy z sercem, z narządami płciowymi i choruje na depresję. Tego rozdziału niemieckiej historii wciąż w pełni nie rozliczono.

Zakres stosowania dopingu w Niemieckiej Republice Demokratycznej (NRD) był wyjątkowy. Na zlecenie państwa podawano sportowcom niedozwolone środki farmakologiczne. Zawodnicy, często nieświadomie, byli faszerowani sterydami anabolicznymi, hormonami płciowymi, hormonami wzrostu i innymi substancjami. Proceder wyszedł na jaw dopiero po upadku Muru Berlińskiego.

Zobacz wideo Bukowiecki: Pozwałem producenta odżywek. Przez niego straciłem medal

Sport w służbie ideologii

Tajny plan pod kryptonimem "14.25" zakładał proces "kreowania" medalistów olimpijskich. Co roku organizacja Kinder und Junge Schule wybierała te dzieci, które wykazywały największy potencjał. Odcinano je od rodzin, szkolono na sportowców w młodzieżowych szkołach, ładując w nie całą listę środków dopingujących. Nad wszystkimi czuwali urzędnicy Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego NRD (Stasi). Młodzi zawodnicy mieli obowiązek przyjmowania dopingu. Niektórym podawano go już w wieku 10 lat. Wmawiano im, że poranne 10 niebieskich tabletek to tylko witaminy. W ten sposób potraktowano ponad 15 tys. sportowców. Sport w służbie ideologii dał Niemcom Wschodnim na 11 igrzyskach olimpijskich w latach 1974-1989 519 medali, z czego 192 złote.

Sport w NRD, jak w każdym kraju komunistycznym, odgrywał szczególną rolę. Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec chciała pokazać imperialistom z Zachodu, że Niemiec ze Wschodu może biegać od nich szybciej, skakać dalej. Młodzi sportowcy kuszeni byli przywilejami - jako jedni z nielicznych mogli swobodnie wyjeżdżać za granicę. Wizja lepszej przyszłości skusiła wielu. Machina państwowego dopingu najpierw ich wykorzystała, a potem zostawiła samym sobie. Wielu byłych zawodników cierpi dziś na problemy z sercem, nerkami, skórą czy narządami płciowymi. Chorują na raka, depresję, zakrzepicę lub zaburzenia odżywiania.

Trenerka podawała doping mówiąc, że to witaminy

Jedną z takich osób jest 46-letnia Katja Hoffmann. Uprawiała rzut dyskiem, w 1989 roku była czwartą zawodniczką NRD w swojej kategorii wiekowej. Dziś jest poważnie chora. - Potrzebowałabym kilku minut, by wymienić wszystkie choroby, na które cierpię. Kilka razy w tygodniu chodzę do lekarza. Mój organizm nie toleruje środków przeciwbólowych. Ból budzi mnie w nocy, męczy w dzień. Mam ataki paniki, nie mogę wtedy oddychać, serce wali mi jak oszalałe - opowiadała Hoffmann w rozmowie z "Die Zeit".

Wśród jej licznych problemów zdrowotnych są m.in.: arytmia serca, przerost lewej komory sercowej, zakrzepica, uszkodzenie wątroby, zwyrodnienie kręgosłupa, żylaki, niedoczynność tarczycy, depresja, otyłość, insulinoporność, podwyższony poziom testosteronu, a co za tym idzie słabo rozwinięte jajniki oraz męski typ włosów łonowych. Dziś prawie nikt jej nie zna, bo nigdy nie była na igrzyskach olimpijskich. Większość faszerowanych dopingiem sportowców w NRD nie zrobiła kariery. - W moim klubie sportowym w Berlinie dostawałam proszki od 13. roku życia. Trenerka mówiła, że to witaminy. Ufałam jej. Dziś wiem, że ona była na końcu łańcucha, to był system państwowy. Chciałabym kiedyś z nią porozmawiać, ale wciąż nie jestem gotowa - dodaje Hoffmann.

Przekonywano ją i jej kolegów, że są "lepsi od tych z Zachodu". Dziś dostrzega, jak bardzo polityka zniszczyła jej życie. - Nie mogę podróżować ani pracować. Jeszcze pięć lat temu byłam pomocnikiem w gabinecie lekarskim przez dziesięć godzin w tygodniu. Dziś nawet to nie jest możliwe. Szybko czuję się wyczerpana, nie mogę się skoncentrować, bolą mnie ręce - wspomina.

"Nie jesteśmy winne swojego losu"

Tak ona, jak i wiele innych zawodniczek z NRD przyjmowały męskie hormony, co spowodowało nieodwracalne skutki w ich organizmach. Ich głos był grubszy, mięśnie gęstniały, włosy rosły w nietypowych miejscach, a narządy płciowe zanikały. Po latach Hoffmann ma problem z seksualnością i własną tożsamością. - Nie jesteśmy winne swojego losu - mówi ze łzami w oczach. Najgorsze w tym wszystkim było zakłamanie. Władze NRD konsekwentnie zaprzeczały stosowaniu dopingu. Gdy na igrzyskach w Montrealu w 1976 roku trener pływaczek został zapytany, dlaczego jego zawodniczki mają takie męskie głosy, odrzekł: One mają pływać, a nie śpiewać.

Środkowy palec trenerowi, który faszerował i katował

Swoją tragiczną historię opowiedziała także 45-letnia Susann Scheller, była gimnastyczka. Nie tylko otrzymywała doping, ale była też katowana przez swoich trenerów. Do kadry NRD dołączyła w wieku 15 lat. - Niedawno odkryłam stare listy od jednej z moich koleżanek. Zmarła w 1992 roku w wieku 19 lat. Miała depresję. Przyczyną śmierci była choroba serca - gorsza niż u osoby 80-letniej. Kiedy czytałam te listy płakałam, bo rozpoznałam w nich także siebie - przyznała.

Scheller i jej koleżanki uczęszczały do szkoły sportowej. Głodzone, trenowały pięć razy dziennie. - Celowo raniłyśmy się, by mieć dzień wolny. Zimą regularnie stałyśmy nago z mokrymi włosami przy otwartym oknie, żeby przeziębić się. Byłyśmy pod całkowitą kontrolą trenerów - sadystów - wspomina. Scheller podkreśla, jak ważne było dla niej przerwanie ciszy na temat dopingu w NRD. - Robię to dla siebie, ale także dla tych, którzy nie mogą. Kiedyś czułam się winna, przez długi czas wstydziłem się tego. Teraz wiem, że nie muszę się wstydzić. Zostałam wykorzystana w imieniu państwa - wskazuje. I dodaje: - W zeszłym roku spotkałyśmy się z pozostałymi dziewczynami i wysłałyśmy zdjęcie naszemu trenerowi, na którym wszystkie pokazałyśmy mu środkowy palec.

"Gdyby była pani samochodem, trzeba by panią zezłomować"

Po latach stosowania dopingu cierpi także Martina Gottschalt, pływacka mistrzyni na 100 i 200 m stylem grzbietowym. Ma problemy z wątrobą i woreczkiem żółciowym, nie wróciła do kobiecego głosu. Heidi Krieger, która w 1986 roku wygrała mistrzostwa Europy w pchnięciu kulą, tak bardzo przypominała mężczyznę, że poddała się operacji zmiany płci. Dziś ma na imię Andreas. 

Na igrzyskach w Moskwie w 1980 roku bohaterką NRD była Rica Reinisch. 15-letnia pływaczka zdobyła trzy złote medale, pobiła także pięć razy rekord świata. Dwa lata później wyrzucono ją z reprezentacji, gdy zemdlała na zgrupowaniu. Lekarz stwierdził, że straciła przytomność na skutek zapalenia jajników. Reinisch ma do dziś problemy z narządami płciowymi. Dokucza jej też arytmia.

 - Codziennie muszę brać morfinę. Jestem wrakiem - mówi była kulomiotka, 43-letnia Birgit Boese, cytowana przez „Daily Mail”. Podawano jej oral-turinabol - najsłynniejszy środek dopingujący w NRD. Boese chodzi o kulach, ma problemy z sercem. - Gdyby była pani samochodem, trzeba by panią zezłomować - powiedział jej jeden z lekarzy.

- Byłam młoda i chciałam biegać jak najszybciej. Dostawałam doping, który nazywano "medycznym wspomaganiem". Skąd mogłam wiedzieć, że jestem oszukiwana? - pytała w rozmowie z DW-WORLD Ines Geipel, która w 1984 roku była jedną z najszybszych biegaczek świata.

Ofiarami są też dzieci

Ofiarami dopingowego przemysłu są także dzieci sportowców. Gottschalt urodziła syna, który ma zdeformowane stopy. Córka pływaczki Jutty Klass nie widzi na jedno oko. - Byliśmy jak roboty, które można dowolnie deformować - mówiła Klass w rozmowie z ZDF. 20-letnia Mercedes Ostrowski, córka byłej kajakarki Petry, która także była faszerowana dopingiem, boi się o przyszłość. - Muszę się golić w miejscach, w których kobiety zwykle nie zapuszczają włosów. Wstydzę się być z chłopakiem. Obawiam się, że będę bezpłodna. Jestem leczona, ale lekarze nie są pewni, jakie będą konsekwencje dopingu przyjmowanego przez moją mamę. Nie wiemy nawet, co jej dano. Wiem tylko, że obie cierpimy - mówiła Ostrowski w rozmowie z "Die Zeit".

W 2000 roku odbył się proces, w którym na ławie oskarżonych zasiedli były minister sportu NRD Manfred Ewald i były szef medycyny sportowej Manfred Hoeppner. Pierwszy dostał karę 22 miesięcy pozbawienia wolności, drugi 18 miesięcy. Łącznie w procesach o przymuszanie do przyjmowania dopingu skazano ponad 350 osób. Sportowcy nie zostali jednak uznani za ofiary systemu komunistycznego. Jeśli chcą otrzymać odszkodowanie, muszą wykazać związek między chorobami, a dopingiem. Kilka lat temu prawie 200 zawodnikom przyznano po 10 tysięcy euro, ale poszkodowani wciąż oczekują większej pomocy. - Ewald, Hoeppner i inni dostali kary, ale to nic nie zmienia. Wciąż musimy żyć w ciałach, które nie są nasze - powiedziała była pływaczka Ute Krause.

Przeczytaj też:

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .


 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.