Narciarstwo alpejskie. Kłusak najwyżej z Polaków, ale na igrzyska pojedzie Jasiczek?

- Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji - mówi nam Stanisław Czarnota, kierownik wyszkolenia Polskiego Związku Narciarskiego do spraw narciarstwa alpejskiego i snowboardu. To odpowiedź na pytanie o nazwisko alpejczyka, który będzie reprezentował Polskę na igrzyskach w Pjongczangu. Wygląda na to, że co najmniej część zarządu naszej federacji chciałaby wysłać do Korei Michała Jasiczka, a nie Michała Kłusaka

Kłusak skończy w tym roku 28 lat, Jasiczek jest o cztery lata młodszy. Żaden z nich nie należy do światowej czołówki, ale wszystko wskazuje na to, że jeśli Polska będzie mogła wysłać na igrzyska tylko jednego alpejczyka, to powinien nim być starszy z wymienionych narciarzy. Kłusak to najwyżej sklasyfikowany Polak na liście olimpijskiej. Były zawodnik, a obecnie trener Jan Sołtys wyjaśnia, że nie tylko z tego powodu na nominację zasługuje Kłusak.

Kłusak, mimo że osiąga najlepsze wyniki z Polaków, jest poza kadrą. Polityka PZN-u jest taka, że znaleźli się w niej młodzi zawodnicy. Tacy, którzy niezłe wyniki mają osiągnąć na następnych igrzyskach - w 2022 roku w Pekinie. Jasiczek de facto też nie jest przypisany do kadry. - On i jego brat idą własnym programem, ale normalnie w kadrze startują. A poza kadrą jest Kłusak, ale pomagamy mu - zapewnia Czarnota.
Kiedy zwracamy uwagę na to, że Kłusak wiele razy skarżył się na brak pomocy ze strony związku, szef wyszkolenia zapewnia: "Kłusakowi bardzo dużo pomaga Tatrzański Związek Narciarski, od nas też dostał pieniądze".

Jak widać, tych pieniędzy nie wystarczyło, by zawodnik mógł optymalnie przygotować się do igrzysk. Dlatego Kłusak szukał innych dróg finansowania swoich przygotowań do Pjongczangu. Korzystał z pomocy rodziny i kibiców. Mimo to tuż przed ogłoszeniem składu nie wiadomo czy zawodnik do Korei dotrze.

- Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji. Czekamy na zamknięcie list kwalifikacyjnych - mówi nam Czarnota. PZN ma gwarancję możliwości wystawienia jednej alpejki (tu pewna swego jest Maryna Gąsienica-Daniel, która w odróżnieniu od panów punktowała w Pucharze Świata i ma niepodważalną pozycję liderki) i jednego alpejczyka, ale liczy, że w ostatniej chwili to się zmieni i Polska dostanie dodatkowe miejsca. - Decyzję będzie podejmował zarząd PZN - informuje Czarnota. Prezes tego zarządu, Apoloniusz Tajner, przebywa w Oberstdorfie z polskimi skoczkami narciarskimi i nie odbiera telefonu.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.