Marek Galiński ocenił swój występ na czwórkę. Polak stracił do zwycięzcy - Francuza Juliena Absalona 7.12 min.
- Oceniam swój występ na czwórkę - powiedział po zakończeniu rywalizacji Galiński. - Nie byłem rewelacją, nie dałem też plamy. Biorąc pod uwagę, jakich zawodników udało mi się pokonać, to uważam, że był to całkiem przyzwoity występ. Choć z drugiej strony liczyłem, że może uda mi się zmieścić w czołowej dziesiątce. Trasa była bardzo szybka, a zakręty sprawiały wszystkim spore kłopoty. Trzeba było sporo uwagi poświęcić temu, aby się nie przewrócić. Poza tym w tym roku nie jechałem dłuższego wyścigu MTB - dodał kolarz Hoop CCC Polsat.
- Pogoda nie ułatwiła zadania - kontynuował Galiński. -Był straszny upał i, co najgorsze dla mnie, kurz. Nie cierpię kurzu, jestem na niego uczulony. Na pierwszej rundzie, gdy wszyscy jechali razem, nic nie było widać. Przedzieraliśmy się przez tumany kurzu. Dlatego zawaliłem początek, spadłem na niższą pozycję i później musiałem gonić. Gdybym mógł wybierać pogodę, to wskazałbym na błoto i deszcz.
Trener kadry kolarzy górskich Andrzej Piątek zgodził się z oceną występu swojego podopiecznego. Gdyby znalazł się w dziesiątce, wystawiłbym mu piątkę - przyznał Piątek.
Szkoleniowiec dodał, że 14. miejsce Galińskiego i 24. lokata Marcina Karczyńskiego są odzwierciedleniem poziomu męskiego kolarstwa górskiego w Polsce. - Pojechali na tyle, na ile było ich stać. Ani nie zaskoczyli in plus, ani nie zawiedli - podkreślił. Piątek przyznał, że są szanse, by za cztery lata w Pekinie polscy kolarze górscy spisali się lepiej. "W szerokiej światowej czołówce mamy obecnie dwóch zawodników - Marka i Marcina. Jednak największe nadzieję wiążę z utalentowaną młodzieżą, której w Polsce nie brakuje. Cztery lata temu w podobnej sytuacji byliśmy z dziewczynami. Okazało się, że taki okres wystarczy, by dogonić światową czołówkę, choć optymalne wyniki można uzyskać po sześciu latach ciężkiej pracy. Pyrgies, Szpila, Fogt mają wszelkie dane, by rozwijać się i gonić światową czołówkę. Trzeba im jednak stworzyć warunki, choćby takie, jakie miały przez ostatnie lata Włoszczowska, Szafraniec i Sadłecka - zakończył Andrzej Piątek.