- Nie mogłem ich dogonić - przyznał Gebrselassie. - Odczuwałem potworny ból [Gebrselassie narzekał przed igrzyskami na uraz ścięgna Achillesa - red]. Chciałem dobiec w pierwszej trójce, nie udało się. Ale jestem szczęśliwy, że dwa pierwsze miejsca zajęli Etiopczycy. Bekele wykonał świetną robotę - pochwalił młodszego kolegę stary mistrz.
- To był mój ostatni występ na bieżni - zapowiedział jeszcze Gebrselassie, który teraz będzie startował tylko w maratonach. Znowu będzie się ścigał ze swoim odwiecznym rywalem Kenijczykiem Paulem Tergatem. W połowie października Etiopczyk pobiegnie w maratonie w Amsterdamie.
W piątkowym biegu prowadzący Bekele i Sihine dwukrotnie gubili Gebrsellasie. Najpierw, siedem okrążeń przed końcem, po krótkim prowadzeniu kiedy nadawał tempo, 31-letni zawodnik przesunął się na ostatnie miejsce w pięcioosobowej grupki liderów, a po chwili odpadł od niej i tracił już do do prowadzących około 10 metrów.
Dwa okrążenia później wykorzystał jednak niezdecydowanie swoich rodaków, którzy oglądali się jeden na drugiego, nie wiedząc czy mają czekać na Gebrselassie. Ten, razem z Erytrejczykiem Zersenay Tadesse, dogonił Bekele i Sihine, i dotrzymywał im kroku przez jedno okrążenie. Jednak dwa kilometry przed końcem Gebrselassie ostatecznie dał za wygraną. Z grymasem na twarzy patrzył na oddalających się rywali. Przybiegł na metę na piątym miejscu.
Bekele zaczął ostry finał na jedno okrążenie przed końcem i momentalnie zgubił Sihine. Zwycięzca ma szansę zostać pierwszym lekkoatletą od 1980, który wygrał na jednej olimpiadzie biegi na 5 i 10 km.
- Nie było łatwo, ale byłem świetnie przygotowany - powiedzial Bekele. - Chcieliśmy żeby na podium stanęli trzej Etiopczycy, ale niestety Haile nie mógł biec razem z nami.
