Reprezentantka Indii wini trenera za doping

Wykluczona z igrzysk reprezentantka Indii w podnoszeniu ciężarów Pratima Kumari Na obwinia swojego trenera. 28-letnia zawodniczka powiedziała, że to trener zadecydował o zaaplikowaniu jej 10 podejrzanych zastrzyków.

Kumari Na w pierwszym tygodniu sierpnia przeszła w Indiach kontrolę antydopingową, ale ta nie wykryła zakazanych substancji w jej organizmie. Pozytywny wynik dała dopiero przedolimpijska kontrola w Atenach (w sumie przyłapano siedmiu ciężarowców, w tym inną hinduskę Sanamachu Chanu - w sobotę zajęła czwarte miejsce w wadze 53 kg).

Kumari Na powiedziała w piątek podczas występu w hinduskiej telewizji, że podczas zgrupowania na Białorusi jej trener Pal Singh Sandhu zaprowadził ją do lekarza, gdzie dostawała tajmenicze zastrzyki, mające zmniejszyć ból pleców. W sumie dostała ich 10. - Ból nie minął. Nie wiem po co były te zastrzyki - mówi zawodniczka. - Kilka dni później na twarzy i ciele pojawiły mi się krosty - dodaje.

Kumari Na miała startować w Atenach w wadze do 63 kg. Jednak nie została zgłoszona do startu, bo zdaniem szefa hinduskiej ekipy "miała problemy z kontuzjowanymi plecami".

- 10 lat trenowałam, żeby wystąpić na igrzyskach. Wszystko poszło na marne, bo zostałam oszukana - żali się Kumari na.

Miesiąc temu podobna sytuacja wydarzyła się w kadrze polskich ciężarowców. Marcin Dołęga i Mariusz Rytkowski, po pozytywnej kontroli antydopingowej, oskarżyli trenera Ryszarda Szewczyka, że podawał im brązowe ampułki. Wykluczeni z udziału w igrzyskach sportowcy, sugerowali, że Szewczyk nie powinien jechać do Aten.

Po przebadaniu ampułki nie stwierdzono jednak winy trenera Szewczyka. Dołęga i Rytkowski zostaną najprawdopodobniej zdyskwalifikowani na dwa lata.