W Sydney Kamila Skolimowska sprawiła ogromną niespodziankę, zdobywając złoty medal w debiutującej na igrzyskach konkurencji kobiecego rzutu młotem. W finałowym konkursie jako jedyna przekroczyła 70 metrów, bijąc rekord Polski oraz rekord świata juniorek wynikiem 71,16 m. Wydawało się, że 18-letnia wówczas warszawianka na długo zagości na podium największych zawodów lekkoatletycznych. Potem przyszło jednak kilka rozczarowań, z których szczególnie dotkliwe było odległe, ósme miejsce na mistrzostwach świata w 2003 r. w Paryżu. Teraz Skolimowska nie jest raczej wymieniana w gronie kandydatek do złota, ale kto wie, czy tak samo jak cztery lata temu w Sydney jej występ nie okaże się wielką niespodzianką.
KAMILA SKOLIMOWSKA: No cóż, czasy się trochę zmieniły. Cztery lata temu rzut młotem kobiet był nową konkurencją. Od tamtego czasu czołówka zawodniczek się powiększyła, a poziom znacznie podniósł. Inaczej się teraz trenuje, panuje większy profesjonalizm. Wtedy sukcesem dla mnie był sam start na igrzyskach, teraz oczekiwania są już wyższe.
Na mityngu przedolimpijskim w węgierskim Szombathely zajęła Pani wprawdzie drugie miejsce, ale z wynikiem zaledwie 68,33 m. To ponad cztery metry gorzej od rekordu życiowego.
- Rzeczywiście, mimo wysokiego miejsca nie byłam zadowolona z tego startu. Rzucałam pod każdym względem źle i uzyskałam słaby wynik.
- Pewnie, że mam i bardzo chciałabym stanąć na podium, ale to będzie niezwykle trudne zadanie. Faworytkami są zawodniczki z Kuby, Francji, Chin i Rosji. Dla mnie planem minimum jest wejście do finału. A tam zdecyduje dyspozycja dnia. Która z nas najlepiej trafi z formą i wytrzyma psychicznie, ta wygra. Przewiduję, że różnice w odległościach będą minimalne.
- Dzięki czterem obrotom mogę nadać młotowi większą prędkość, rzucam nim z większą siłą. Dzięki temu mam większe szanse na nawiązanie rywalizacji. Cztery obroty ćwiczę jednak dopiero kilka miesięcy i nie wykonuję ich jeszcze automatycznie. A żeby regularnie osiągać sukcesy, potrzeba dużej biegłości technicznej. Na pewno jednak stać mnie na pobicie rekordu życiowego, czyli posłanie młota na odległość ponad 72,60 m.
- Obyło się bez rewolucji, jednak teraz inna jest filozofia treningu. Z trenerem Zajcewem można podjąć dialog, jest otwarty na dyskusję na temat treningu i jest elastyczny w swoich poglądach. Współpracuje nam się dobrze.
- Tak, przeszłam z Warszawianki do Gwardii. Gwardia zaproponowała mi lepsze warunki, no i etat w policji, co nie jest bez znaczenia.
- Harmonijnie. Ciągle jestem na etapie szkolenia w szkole policyjnej w Legionowie, już po pierwszych egzaminach. Poszły nieźle.
- Rzeczywiście, tych zmian było sporo, jednak wszystkie poszły w dobrym kierunku. A że akurat przed igrzyskami - cóż, tak wyszło. Żadnej z nich jednak nie żałuję i ze wszystkiego jestem zadowolona. Wprawdzie chciałam uniknąć zmian w roku olimpijskim, bo wiadomo, że one nie sprzyjają utrzymaniu wysokiej formy, ale się nie dało.
Ur. 04.11.1982 Warszawa 180 cm / 105 kg
Klub: Gwardia Warszawa
Rekord życiowy: 72,60 m (2002)
Najlepszy wynik w 2004 r.: 71,51 m
Największe sukcesy: 1. IO Sydney (2000), 4. MŚ (2001), 2. ME (2002), 1. MŚ juniorów (1999), 1. ME juniorów (1997), 1. MP (1996, 1997, 1999 - 2004), rekordzistka Polski i pięciokrotna rekordzistka świata juniorek.
23.08