A jak nikt, to nikt. Właśnie odkryłem, że na igrzyskach wciąż mnie nie ma, choć jestem od soboty. Tzn. ja tylko zauważyłem, że wszystkie wiszące na szyjach identyfikatory/akredytacje mają duże hologramy, a mój nie. - Ha, ha, ha, dobrze, że przyszedłeś - parsknął śmiechem grecki wolontariusz w biurze akredytacyjnym. - Nie masz hologramu, znaczy - w ogóle nie przyjechałeś. Nie wpuszczą cię do biura prasowego, nie wpuszczą cię do autobusu olimpijskiego, nie zobaczysz żadnych zawodów. A widzisz, nieładnie spóźniać się na igrzyska... - pogroził mi palcem. - OK, pokaż paszport, wszystko załatwimy.
- Zostawiłem w biurze prasowym - odpowiedziałem, a uśmiech Greka wykrzywił się w jakiś dziwny grymas. - W biuuurze? A jak tam wszedłeś? - spytał podchwytliwie.
- Służbowo, na statek - omal mi się nie wyrwało, ale wolontariusz na obeznanego w polskiej klasyce filmowej nie wyglądał. - Od soboty jeżdżę też autobusami dla rodziny olimpijskiej, oglądam zawody, robię wywiady ze sportowcami, byłem też w pilnie strzeżonej wiosce dla dziennikarzy... - przerwałem wyliczankę, bo wydało mi się, że Grekowi robi się przykro. No tak, przecież Grecy lubią przepisy, Grecy bardzo pieczołowicie się przepisów trzymają.
- To przyjdź tu z paszportem, bo ktoś gdzieś może cię nie wpuścić - wybąkał. Właśnie tam się wybieram, więc obiecałem, że spróbuję wrócić następnego dnia. Przez chwilę pomyślałem, że to dlatego nie radzę sobie z wewnętrzną olimpijską siecią komputerową, przydatną, gdy np. musisz sprawdzić, czy sportowiec z jakiejś karaibskiej wysepki na pewno trafił na te zawody, w których planował wystartować. Nie ma mnie, to widocznie komputery dla mnie nie działają. Ale nie, widzę, że wszystkie padły. - Nigdy nie działają! - złoszczę się. - O nie, jak wychodziłem o piątej rano, działały - poprawia mnie wolontariusz z informatycznego helpdesku. - Jak przychodziłem o siódmej, też - dodaje uprzejmie jego kolega.
Tak, Grecy są sumienni, zawsze udzielają pełnej informacji. Ja nie udzielam. Nie opowiedziałem w biurze akredytacyjnym o koledze, który nie tylko nie miał identyfikatora z hologramem, on nie miał żadnego identyfikatora, ale poruszał się całkiem sprawnie. - Jeszcze go nie dostałem - wyjaśniał. Eee tam, po co opowiadać. Przecież Grecy lubią przepisy, Grecy bardzo pieczołowicie się przepisów trzymają.