Poza tym każda z gimnastyczek dostanie: dwa samochody, całkowitą refundację studiów i dożywotnią pensję. Członkowie rumuńskiej ekipy przyznają, że właśnie ten czynnik jest głównym motywatorem dla rodziców, którzy posyłają dzieci na treningi gimnastyczne. Sława i start na olimpiadzie schodzi na dalszy plan.
Średni pensja w Rumunii to 170 dolarów. Za medal zawodniczki dostaną po 50 tys - dwa razy więcej niż miały obiecane ich rywalki z USA! Dlatego Rumunki kalkulują i karierę sportową traktują przede wszystkim jako pracę. To dlatego Oana Petrovschi, srebrna medalistka MŚ z 2002 roku, kiedy rok temu zakończyła karierę z powodu kontuzji kręgosłupa, mówiła przede wszystkim o ogromnym zawodzie jaki sprawiła swojej rodzinie. - Wierzyli we mnie, mieli plany - mówiła ocierając łzy. Nie zdobyła bowiem olimpijskiego medalu, nie dostała dożywotniej pensji, nie zapewniła spokojnego bytu rodzinie...
Co miesiąc dziesiątki rodziców z małymi dziećmi oblegają hale sportowe licząc, że ich pociechy zostaną zakwalifikowane do którejś z grup. Dostają się jednak tylko wybrani - rumuńskie sito kwalifikacyjne ma bardzo małą siatkę: już u sześcioletnich dziewczynek bardzo krytycznie ocenia się zdolności fizyczne jak skoczność, ogólną sprawność, a nawet budowę ciała i sylwetkę.
Gimnastyczka, która wygra kwalifikacje regionalne dostaje 200 dolarów kieszonkowego oraz pokój w internacie przy szkole sportowej. Dopiero tam zaczyna się prawdziwa walka o awans do ścisłej reprezentacji.
Oana Ban, Alexandra Gruzjana Eremia, Catalina Ponor, Monica Rosu, Daniela Sofronie i Silvia Stroescu mają już - według rumuńskich standardów - zapewniony byt na całe życie, a przed nimi jeszcze przecież zawody indywidualne. Jednak młode gimnastyczki muszą pamiętać o "błędach" ich poprzedniczek - Laviny Milosovici (podwójnej złotej medalistki z Barcelony) i Claudii Presecan (złoto w Sydney), które zostały zawieszone przez rumuńską federację na pięć lat za... pozowanie nago do filmu dystrybuowanego w Japonii.
Ale trudno się im dziwić - według rumuńskich mediów dostały za to po 30 tys. dolarów...