Jędrzejczak w finale. Barzycka i Korzeniowski na czwartych miejscach

Otylia Jędrzejczak dystyngowanie wpłynęła do finału olimpijskiego, odnosząc psychologiczne zwycięstwo nad Petrią Thomas - najgroźniejszą przeciwniczką w środowym wyścigu na 200 m st. motylkowym. Paulina Barzycka na 200 m st. dow. zajęła czwarte miejsce, tak samo jak Paweł Korzeniowski w finale 200 m st. motylkowym.

Paweł Korzeniowski miał płynąć po srebrny medal - tak wskazywały czasy tego sezonu (miał drugi, wyprzedzał go tylko fenomenalny Michael Phelps). Sam czuł się bardzo mocno, uważał, że tylko "Phelps jest poza zasięgiem". Faktycznie, przegrał z nim prawie o 2 s. Ale okazało się, że nie tylko Amerykanin, który zdobył drugi złoty medal w Atenach. Brąz przegrał o prawie pół sekundy. - Nie miałem tremy. Lubię walkę - powiedział po finale na 200 m st. motylkowym, w którym, bijąc rekord życiowy o 0,11 s, zajął czwarte miejsce. - Oni byli po prostu za szybcy. Kompletnie mnie ścięło na 20-15 m przed metą. To zdecydowało o tym, że nie zdobyłem brązowego medalu.

18-letnia Paulina Barzycka też pierwszy raz została finalistką. Popłynęła inaczej niż Paweł - z tyłu, na 7., 8. miejscu. Nagle się jednak okazało, że drzemią w niej wielkie siły. Niestety, było to zbyt późno - na ostatniej prostej Paulina, walcząc ze zwierzęcym instynktem, z ostatniego miejsca przesunęła się na czwarte. Do medalu zabrakło 0,17 s, do zwyciężczyni Rumunki Camili Potec 0,69 s.

Ale o tym wszystkim trzeba już zapomnieć. W środę bowiem wielki dzień 20-letniej Otylii. Punktualnie o 19.13 wystartuje w finale na 200 m stylem motylkowym, na swoim ulubionym dystansie, wypoczęta i świeża jak nowalijka, przynajmniej w porównaniu z poprzednim finałem na 400 m st. dowolnym.

Czy starczy jej motywacji do walki na całego po zdobyciu dwóch srebrnych medali, najlepszego osiągnięcia polskiego pływaka w historii? Na pewno. Otylia na długo przed igrzyskami mówiła, że najważniejszy jest właśnie ten start, że wszystko, co się zdarzyło do tej pory, zdarzyło się po drodze. Ona zna na pamięć każdy ruch na tym dystansie, wręcz każdy kafelek basenu. Jest rekordzistką świata. Będzie rozdawać karty, nie patrzeć, co zrobią przeciwniczki, jak robiła poprzednio. - Popłynę własnym tempem. Jestem jak Małysz, który chce oddać długi skok, nie oglądając się na rywali - powiedziała po zdobyciu dwóch srebrnych medali.

Otylia nie przejmuje się, że aby zdobyć medal, będzie musiała na tym wolnym basenie zbliżyć się do własnego rekordu świata, co oznacza olbrzymi wysiłek. Jeśli tego dokona, będzie jedynym obok Ireny Szewińskiej polskim sportowcem, który zdobył trzy medale na jednych igrzyskach. I wszystkie trzy w konkurencjach indywidualnych (pani Irena jeden z trzech medali w Tokio w 1964 roku zdobyła w sztafecie).

We wtorek w eliminacjach wyglądała na pewną siebie, pewną swojej wartości. Rozluźniona, uśmiechnięta rozmawiała z jedną z rywalek w drodze do szatni minutę po osiągnięciu najlepszego wyniku w najbardziej nielubianej przez zawodników, bo najbardziej wyczerpującej konkurencji na olimpijskiej pływalni. W półfinale było jeszcze lepiej, weszła do finału z trzecim czasem, prowadząc w swoim wyścigu od startu do mety, spokojnie spojrzawszy jeszcze na ostatniej prostej, gdzie jest Petria Thomas. To było wielkie zwycięstwo psychologiczne.

Jest bowiem tylko jedna zawodniczka uznawana za faworytkę na równi z Otylią. To właśnie 28-letnia Thomas, już dwukrotna złota medalistka z Aten. Nazywają ją w Australii "Żelazną Damą", czasem "Madame Butterfly". Australijscy dziennikarze mówią, że nikt tak jak ona nie zasłużył na złote medale. Jeden z nich mówił mi, że sam miał łzy w oczach, gdy zdobyła złoto na 100 m st. motylkowym, dosłownie o paznokieć przed Otylią. Była tyle razy druga, że zajęło jej dłuższą chwilę, aby zacząć się cieszyć.

- Musiałam być pewna, nie chciałam poczuć zawodu - powiedziała po zwycięstwie. Petria, aby tutaj wystartować, przeszła trzy operacje barku i jedną stawu Achillesa. Mimo to założyła sobie, że pokona swoje idolki z poprzednich lat - Susie O'Neil, złotą medalistkę z Atlanty i Sydney, za którą finiszowała na obydwu tych igrzyskach, i Shane Gould, legendarną dla Australijczyków pływaczkę z igrzysk olimpijskich w Monachium w 1972 roku, gdzie zdobyła trzy złote medale i jeden srebrny. I na takie osiągnięcie jeszcze stać Petrię, bo przed nią - oprócz finału z Otylią - jeszcze dwie sztafety.

Czy będzie walczyć na 100 procent możliwości, wiedząc, że za 40 min płynie sztafetę 4x200 m?

Czy nie będzie słyszała wewnętrznego głosu "oszczędzaj siły, bo zaraz znów popłyniesz 200 m, być może po złoto" - może nie w chwili startu, ale po 150 m, kiedy będzie już bardzo, bardzo ciężko?

Wyniki 200 m st. motylkowym:

1. Michael Phelps (USA) 1:54.04

2. Takashi Yamamoto (Japonia) 1:54.56

3. Stephen Parry (Wielka Brytania) 1:55.52

4. Pawel Korzeniowski (Polska) 1:56.00

5. Ioan Gherghel (Rumunia) 1:56.10

6. Wu Peng (Chiny) 1:56.28

7. Nikołaj Skworcow (Rosja) 1:57.14

8. Tom Malchow (USA) 1:57.48

Wyniki 200 st. dow. kobiet:

1. Camelia Potec (Rumunia) 1:58.03

2. Federica Pellegrini (Włochy) 1:58.22

3. Solenne Figues (Francja) 1:58.45

4. Paulina Barzycka (Polska) 1:58.62

5. Franziska Van Almsick (Niemcy) 1:58.88

6. Dana Vollmer (USA) 1:58.98

7. Pang Jiaying (Chiny) 1:59.16

8. Josefin Lillhage (Szwecja) 1:59.20

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.