Do startu zostały już tylko godziny, a atmosfera trochę jak na basenie ośrodka Wisła w Zalesiu Górnym. Ian Thorpe gada z kolegami, gdzieś trwa grupowy aerobik, trener ciągnie na sznurku zawodnika z Kajmanów, żeby było szybciej (chyba nie liczy, że sędziowie pozwolą mu na to w sobotę), ktoś z ironicznym uśmiechem przygląda się dziwacznym, bo w kształcie worka, kąpielówkom skośnookiego pływaka. Na torze numer dwa jest Otylia Jędrzejczak. Płynie leniwymi ruchami, łagodnie, nienerwowo.
Polka już w sobotę zacznie od eliminacji na swoim najsłabszym dystansie - 100 m st. motylkowym. To najbardziej wyrównana konkurencja spośród tych, w których startuje. - Pływałam w Atenach już w czerwcu - mówi "Gazecie" Otylia. - Pogoda była bardzo podobna, dlatego niczym nie jestem zaskoczona. Wieje, jak nie wiem! Zbudowali dodatkową trybunę, ale nadal jest wietrznie, choć podczas popołudniowych treningów mniej niż rano. Może więc w finale wiatr nie będzie nam tak dokuczał. Za to woda jest idealna - wbrew obawom, że stadion bez dachu i słońce ją nagrzeje. Nagrzewa, ale organizatorzy ją schładzają. Pewnie przez to wszystko będzie mniej rekordów świata, albo nie będzie ich wcale. Najważniejsze, że wszyscy będziemy startować w takich samych warunkach, bez względu na tor, którym się płynie.
Trener 20-letniej pływaczki Paweł Słomiński nawet nie patrzy, co robi jego zawodniczka. To, co najważniejsze, zostało już zrobione. Teraz została tylko zabawa, aby Otylia poczuła świeżość, chęć ścigania się.
Paweł Słomiński: - Na co stać? Hm, jest zdrowa, żadnych kontuzji, a test mleczanowy wypadł najlepiej w jej karierze.
- Bada się nim formę. Otylia pływa odpowiednie odcinki z narastającą prędkością, a ja po każdym z nich mierzę zakwaszenie. Wpisuję dane do komputera, który wyznacza tzw. krzywą laktatową. Komputer, nie ja, pokazuje, czy nastąpił rozwój w parametrach tlenowych. A to daje informację, czy zawodnik jest dobrze przygotowany.
- Wykazał, że wydolność Otylii jest w tej chwili dużo lepsza, niż była w poprzednich latach.
- No, właśnie. Oczywiście testy nie mówią wszystkiego, ale Otylia pływała wszystkie odcinki szybciej i przy mniejszym zakwaszeniu niż przed Berlinem, łącznie z ostatnia próbą maksymalną, w której Otylia płynęła z pełną mocą, na pełen gaz. To znaczyłoby, że jej możliwości są dużo większe niż wtedy, gdy biła rekord świata.
- Bardzo dobrze, o ile nie odbywa się to kosztem zmniejszenia siły, wydolności, właściwej struktury mięśni. Otylia straciła dwa kilogramy z tkanki tłuszczowej. Waży między 70 a 71 kg. To waga nieco niższa niż ta, z jaką biła rekord świata.
- Może się wycofać ze 100 m. Przepisy mówią, że może to zrobić do pół godziny po zakończeniu każdej eliminacji lub półfinału bez żadnej konsekwencji. Po upływie pół godziny zawodnik płaci 100 franków szwajcarskich kary. Więc, jak na razie, plan jest taki, że Otylia kwalifikuje się do 100 m st. motylkowym, następnego dnia do finału 400 m st. dowolnym i płynie obydwa finały, jeśli wywalczy do nich awans. Oczywiście, zawsze jest ryzyko, że plan się nie powiedzie, choćby dlatego, że nie mamy takich doświadczeń. Jeszcze ani razu w tak wielkiej imprezie tego nie robiliśmy. Ba, ja jestem pierwszy raz na igrzyskach.
- Sportowiec nie może się bać. Otylia chce szukać swojej szansy. Jest dobrze przygotowana.
- To jest bardziej skomplikowany problem. Uważam, że ona powinna być dużo lepsza na 400 m st. dowolnym niż na 100 st. motylkowym. Ale najpierw startuje na 100 m, więc chcemy po prostu zobaczyć, co się dzieje w tej konkurencji, kto jest mocny, jak szybko dziewczyny pływają, bo wystartują wszystkie najlepsze. W półfinale każda z nich, w tym oczywiście Otylia, będą musiały popłynąć na 100 procent. Wtedy zobaczymy, gdzie jest w tej stawce Otylia, czy jest szansa na medal lub wysokie miejsce w finale. Przebadamy Otylię po półfinale. Sprawdzimy zakwaszenie, jeśli to będzie możliwe. Nie zawsze jest ze względu na kontrole antydopingowe. Oczywiście, takie badanie nie może być głównym wskaźnikiem formy, bo często dane są złudne - czasem zawodnik pływa szybciej niż wynikałoby to z badań. Ale da nam dodatkowe dane do podjęcia decyzji. W sumie to trochę pokerowa zagrywka, ale mamy jedną bardzo mocna kartę - Otylię.
- Gdybym to wiedział, nie zagrywałbym tak pokerowo. Zakładamy, że wszystkie są bardzo mocne. Na 100 m jest rekordzistka świata Inge de Brujin, Martina Moravcova, Jenny Thompson i moim zdaniem najgroźniejsza ze wszystkich - Petria Thomas, która wystartuje także na 200 m st. motylkowym. Tam z kolei, jeśli nie zjawi się czarny koń w postaci fenomenalnego, młodego talentu, albo jakiejś nadzwyczajnej formy, będą się liczyć tylko Petria i Otylia.
- Na razie w wiosce śpi, czyta książki, ogląda filmy na komputerze. Na razie - jak na nią - jest wyjątkowo spokojna. Zazwyczaj jest bardziej zdenerwowana. Może to jeszcze przyjdzie.