Rio 2016. Polska - Niemcy 25:31. Trzy rzeczy po meczu: nie było siły, nie ma medalu

Polscy piłkarze ręczni byli wyraźnie gorsi od Niemców w meczu o brązowy medal igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Nasz zespół miał pomysł, ale zabrakło mu siły, jakości. Przegraliśmy 25:31, a dla kilku gwiazd naszej kadry była to najpewniej ostatnia szansa na olimpijski krążek\

Obserwuj @LukaszJachimiak

1. Pomysł był, realizacji zabrakło

Tałant Dujszebajew próbował zaskoczyć Niemców ruchliwym Przemysławem Krajewskim, momentami prowadzenie gry zlecał równolegle i jemu, i Mariuszowi Jurkiewiczowi. Było i tak, że na boisku brakowało środkowego rozgrywającego, a na kole mieliśmy i Kamila Syprzaka, i Bartosza Jureckiego. Pomysłów nie brakowało, ale jakości wystarczyło tylko na kilka minut. W 10. Uwe Gensheimer rzucił na 5:4 dla swojej drużyny, a w 15. minucie prowadzący Niemców Dagur Sigurdsson poprosił o czas, bo po karnym Bieleckiego, wrzutce Lijewskiego i Jachlewskiego, szarżą Krajewskiego przez środek oraz kontrą Daszka zrobiło się 8:5 dla Polski. Szkoda, że wtedy nie dorzuciliśmy jeszcze ze dwóch bramek. Może udałoby się Niemców złamać. Choć chyba nie. Oni byli lepsi. Ostatnich 15 minut pierwszej połowy wygrali 12:15. Ze stanu 5:8 wyszli na 9:8, po przerwie dla ich trenera mieliśmy aż siedem i pół minuty bez zdobytej bramki. A gdy po przerwie zdarzył się nam podobnie długi przestój i z 13:17 zrobiło się 15:21 było już praktycznie po meczu.

2. To (nie) był nasz turniej

Karol Bielecki w siedmiu meczach igrzysk w Rio rzucił 52 bramki. Otwierał listę najlepszych strzelców. Był też najskuteczniejszym zawodnikiem turnieju, trafił 64 proc. swoich rzutów (52/81). Chorąży polskiej reprezentacji olimpijskiej na własnych plecach niósł drużynę piłkarzy ręcznych do strefy medalowej, wydawało się, że w przypadku sukcesu może nawet zostać uznany najlepszym graczem całego turnieju. Czasami koledzy Karolowi pomagali (świetne mecze Piotra Wyszomirskiego z Chorwacją i Danią w ćwierćfinale i półfinale, duża forma Michała Daszka w większości spotkań, przebłysk Krzysztofa Lijewskiego przeciw Chorwatom i jego siedem trafień na siedem prób), ale tej pomocy dostał jednak za mało. W naszym finale, czyli w meczu o brąz, Karol już nie dał rady. Tym razem zagrał przeciętnie - rzucił trzy bramki i trzy razy się pomylił, zaliczył trzy asysty, ale też cztery straty. Chyba, tak jak cały zespół, opadł z sił po zakończonym dogrywką horrorze z Danią. Z sił fizycznych, bo nasza drużyna to najstarsza ekipa ze światowej czołówki, i psychicznych, bo medal był tak blisko, żal był wielki, łzy ogromne. Wyszomirski po meczu płakał przed kamerą TVP, mówiąc, że tak naprawdę nie mieliśmy dwóch szans na medal, że była tylko jedna, że po porażce z Duńczykami się nie podnieśliśmy. Trudno nie uwierzyć, z drugiej strony trudno stwierdzić, że z Niemcami przegraliśmy w szatni, że nie udało się podnieść po utracie ogromnej szansy na finał. Prawda jest taka, że to nie był turniej Polaków, że po prostu nie grali w Rio najlepiej. Tałant Dujszebajew próbuje nowych rzeczy, ma głowę pełną pomysłów i dużą odwagę, by starać się je realizować. Ale czasu z nim w roli trenera było za mało (od kwietnia), zespół nie zdążył swojej gry poukładać na tyle, żeby był przewidywalny, stabilny. My w tym turnieju wygraliśmy zaledwie trzy z ośmiu meczów. Blisko podium byliśmy dlatego, że mamy zespół walczaków. Przez prawie dekadę Bielecki, Jureccy, Szmal, Jurkiewicz, Lijewski dali nam mnóstwo emocji i radości. Były trzy medale mistrzostw świata, był półfinał mistrzostw Europy, teraz dostaliśmy półfinał igrzysk. Były zwycięstwa, były porażki, muszą być podziękowania. I musi być spokój, by można było budować na nowo.

3. Rewanże się nie udały

Islandczyk Gudmundur Gudmundsson trzy razy stawał na drodze tej generacji naszych piłkarzy ręcznych do medalu innej imprezy niż mistrzostwa świata. W 2008 roku prowadząc reprezentację swego kraju pokonał Polskę w ćwierćfinale igrzysk, w 2010 roku wygrał z nami mecz o brąz mistrzostw Europy, a w Rio, jako szkoleniowiec Danii, triumfował po półfinałowym dreszczowcu. Szansę numer cztery znów przegraliśmy z Islandczykiem. Brąz naszym kosztem zdobyli Niemcy prowadzeni przez Dagura Sigurdssona. Rewanż nie udał się też Dujszebajewowi. Trener Polski cztery razy grał w igrzyskach jako zawodnik. Ze Wspólnotą Niepodległych Państw zdobył złoto (i został królem strzelców), z Hiszpanią wywalczył dwa brązowe krążki, a w ostatnim występie, w 2004 roku w Atenach, odpadł w ćwierćfinale po porażce z Niemcami. Po dogrywce i rzutach karnych. Teraz Kirgiz z hiszpańskim paszportem debiutował w turnieju olimpijskim jako trener. Mógł odegrać się na Niemcach, pokonując ich w meczu o brąz. Nie dał rady, rewanże nie wyszły nikomu z naszej drużyny.

Najpiękniejsze kobiety igrzysk olimpijskich w Rio. Będziemy tęsknić! Nie tylko za Polkami [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.