1. Jurkiewicz musi ratować
Mówią o tym wszyscy - Mariusz Jurkiewicz i umiejętnościami, i doświadczeniem bije na głowę Przemysława Krajewskiego oraz Łukasza Gieraka razem wziętych. Trener Dujszebajew środkowego rozgrywającego zna świetnie - razem pracowali w Hiszpanii, teraz prowadzi go w Vive Kielce. Kiedy ogłaszał kadrę na Rio, nie zmieścił "Kaczki" nie tylko w "14", ale też nie zrobił z niego gracza rezerwowego. Tłumaczył, że nie mógł ryzykować, że nie wiedział, jak w grze zachowa się ktoś, kto stracił ponad rok przez kontuzję. Po ostatnich sparingach przed Rio szkoleniowiec przyznał, że gdyby kadrę mógł ogłosić dopiero po nich, to Jurkiewicz miałby w niej miejsce. Do Brazylii go zabrał i za zgodą światowej federacji zrobił z niego rezerwowego, odbierając ten status Piotrowi Chrapkowskiemu. Ze zmianami w turniejach piłkarzy ręcznych jest tak, że limit niewielki, a ryzyko kontuzji spore. Czyli trzeba uważać, zmieniać oszczędnie. Ale czy w tej konkretnej sytuacji większym ryzykiem od zmieniania nie jest niezmienianie? Krajewski i Gierak już w meczu z Brazylią nie dawali rady. Szkoda, że przeciw Niemcom jeszcze raz pokazali, ile brakuje im - zwłaszcza Gierakowi - do najlepszych reżyserów gry. Chyba najwyższa pora reagować.
2. Orły, miejcie skrzydła
Zero - tyle bramek rzucili Polacy Niemcom ze skrzydeł. Temat stary jak świat - skrzydeł nie mamy, utalentowanych graczy brakuje nam przede wszystkim na skrajnych pozycjach. Typowe wnioski? Niewiele da się zrobić. Tymczasem prawda jest taka, że nasi rozgrywający do skrzydeł przez 60 minut zagrali jedną piłkę - Michał Daszek zmarnował szansę. Jak trafiać, kiedy się nie rzuca? I dlaczego znów się nie próbuje? Dujszebajew doskonale zna bolączki polskiej reprezentacji, na pewno wie najlepiej, że całej ofensywy na Daszku, Mateuszu Jachlewskim i Adamie Wiśniewskim oprzeć nie zdoła. Ale może niech przemówi do swych zawodników, by choć raz na jakiś czas spróbowali z tych ludzi skorzystać.
3. Nerwy trzeba opanować
Z 18:22 doszliśmy Niemców na 21:22, Michał Jurecki miał doskonałą okazję, by doprowadzić do remisu, ale postanowił przebić piłką Andreasa Wolffa, co mu się oczywiście nie udało. Gdyby tę piłkę miał Karol Bielecki, to pewnie zrobiłoby się 22:22 i wtedy mogłoby się skończyć inaczej. Ale jeśli z 14 zawodników zabranych przez Dujszebajewa do Rio naprawdę dobrze w dwóch pierwszych meczach zagrał tylko jeden, to mamy się czym martwić.
Ludzie blisko związani z naszą kadrą, jak Marcin Lijewski, już przed startem olimpijskiego turnieju mówili, że przygotowania były ustawione tak, by forma przyszła później, na ćwierćfinał. Jeśli to się uda, jeżeli faktycznie do "ósemki" zdołamy się prześlizgnąć, a tam rozkwitniemy i zdobędziemy medal, to trener zasłuży na pomnik. Ale trudno wierzyć w taki scenariusz, kiedy się widzi, jak Dujszebajew się gotuje. Po Brazylii rozmawiając z reporterem TVP dał radę odpowiedzieć na dwa pytania, po porażce z Niemcami zatrzymał się na moment, wysłuchał pytania i nie wytrzymał, odszedł. Nerwy wewnątrz kadry widać też podczas przerw. Wtedy Dujszebajew krzyczy. Czy to dla zawodników lepsze od konstruktywnych uwag?
Stop, jest źle, ale to jeszcze nie koniec. Trener na robocie się zna, a że wkłada w nią całe serce, to i nerwy czasem go ponoszą. W czwartek z Egiptem łatwo nie będzie, bo choć to nie jest wielki zespół, to na pewno wyczuje wielką szansę na sprawienie niespodzianki. My musimy ten mecz potraktować jako szansę, by się trochę uspokoić. Bez tego ze Szwedami i Słoweńcami dobrze nie będzie. A limit błędów już wyczerpaliśmy.