Igrzyska olimpijskie Rio 2016. Siatkówka. Stephane Antiga: moje marzenie? Finał z Brazylią [ROZMOWA]

- Kibice mają prawo do swojego zdania o naszej grze w ostatnim czasie. Ale my wszystko robiliśmy z myślą o Rio. Mogłem tylko podtrzymywać formę siatkarzy w ostatnich tygodniach. Ale wiedziałem, że potrzebujemy czego innego - mówi trener siatkarskich mistrzów świata Stephane Antiga. W niedzielę Polska zaczyna turniej olimpijski meczem z Egiptem

Paweł Wilkowicz: Jesteście mistrzami świata, Polska olimpijskiego medalu w siatkówce wypatruje od 1976 roku. Da się o tym choć na chwilę zapomnieć w Rio?

Stephane Antiga: - Presja to jest coś oczywistego. Wszyscy wiedzą, jak ważne są dla nas te igrzyska. Od dwóch lat wszystko co robimy podporządkowaliśmy Rio. Każdy trening zaczynaliśmy z myślą o Rio. Walczyliśmy o ten turniej bardzo długo w kolejnych turniejach kwalifikacyjnych. To była trudna droga. Ale teraz czujemy, jak blisko jest stąd do medali. Jesteśmy skoncentrowani, chcemy tutaj grać naszą najlepszą siatkówkę. Wiemy, że będzie presja. Dużo wymagamy od siebie.

Michał Kubiak mówi, że liczy się tylko złoto. Że jeśli przegra finał, odjedzie niezadowolony.

- To jest presja którą Michał na siebie wkłada. Każdy bierze na siebie tyle, ile może. Oczywiście, jesteśmy wśród faworytów. Jak Brazylia, Francja, Rosja, USA, Włochy. Zobaczymy jak będzie. To jest inny turniej niż mistrzostwa świata sprzed dwóch lat. Wtedy graliśmy bardzo dużo meczów, trudnych meczów. Tutaj, teoretycznie, grasz w drodze po złoto trzy trudne mecze. Ćwierćfinał, półfinał i finał.

Polska gra w grupie z Rosją, Argentyną, Iranem, Kubą i Egiptem. Sprawę awansu z pierwszego miejsca rozstrzygną między sobą Polska i Rosja?

- Moim zdaniem Iran będzie tu bardzo mocny, namieszać może Argentyna. Pamiętam jak 12 lat temu moja Francja przegrała z Argentyną w igrzyskach 0:3, choć to nas uważano za faworyta. W Lidze Światowej Argentyna wygrała z Rosją. My z Iranem często musimy grać pięć setów. Nikogo nie wolno lekceważyć. Musimy być regularni i skupieni. Wtedy awansujemy do ćwierćfinału. Jestem zadowolony z terminarza, z tego że pierwszy mecz gramy z Egiptem. To dobry przeciwnik, żeby wprowadzić się w turniej, przyzwyczaić do warunków w hali. Maracanazinho to specyficzna hala, a my w niej trenowaliśmy tylko godzinę. Klimatyzacja jest tam bardzo mocna, trzeba się przyzwyczaić do tego, jak piłka zachowuje się w powietrzu. Do tego dojdą nerwy, bo to jednak inauguracja igrzysk.

Brazylia jest wyjątkowym miejscem dla siatkówki. Brazylijczycy mówią, że siatkówka to ich sport numer jeden. Bo futbol to nie sport, tylko religia.

- Wiem że tak jest, ale na igrzyskach trudno to poczuć, tyle tu jest ważnych wydarzeń i wybitnych sportowców. Siatkówka jest ważna, ale przecież koszykówka w takim wydaniu też będzie atrakcyjna, prawda?

Potencjalni rywale w ćwierćfinale są tak mocni, że chyba odpada pokusa kalkulowania: czy Włochy, USA, Francja, czy Brazylia. Wszyscy wydają się równie mocni.

- Wydaje mi się, że nie wszyscy są tam sobie równi. Francja i Brazylia były bardzo mocne podczas finałów Ligi Światowej. Zobaczymy, co się zmieniło przez następne trzy tygodnie. Włochy i USA powinny grać lepiej niż grały. Brazylii jako gospodarzowi teoretycznie powinno być łatwiej, ale nie wiemy, jak ta drużyna znosi tak wielką presję.

Przybywa w Polsce wątpiących w reprezentację, dużo było ostatnio porażek. Pan nie zwątpił?

- Mnie interesuje, jak działa drużyna. Kibice mają prawo do swojej opinii. Jak też chciałem, żebyśmy w Lidze Światowej awansowali do półfinału w Krakowie. Chcieliśmy zagrać jeszcze dwa mecze. Ale Serbowie byli lepsi.

To trudne dla trenera: postawić wszystko na jedną kartę, przygotowywać drużynę do turnieju, rozmontować pewne mechanizmy, po to, żeby były jeszcze mocniejsze, gdy siatkarze będą w najlepszej formie na igrzyskach?

- Trudne, bo trzeba wybierać. Oczywiście, można było tylko podtrzymywać formę po Tokio, turnieju w którym zdobyliśmy kwalifikację olimpijską. Wygraliśmy turniej, ale czy graliśmy dobrze? Uważam, że nie. To by nie wystarczyło w Rio. Analizowałem mecze, brakowało nam bardzo dużo do takiej gry, która pozwala w igrzyskach mierzyć wysoko. Dlatego skupialiśmy się na pracy i treningach, a nie na wynikach. Jeszcze po przylocie do Brazylii mieliśmy bardzo udane zgrupowanie w Belo Horizonte. Trenowaliśmy w takich warunkach jakie ma najlepsza siatkarska drużyna na świecie, Sada Cruzeiro. My się w Europie mało interesujemy tym co się dzieje na innych kontynentach, ale ja wiedziałem że tam będzie znakomicie, pracuje tam mój były trener Marcelo Mendez. Jestem pewien, że lepiej było być w tym czasie w Belo niż w Rio. Łatwiej o skupienie. Ale wioska olimpijska bardzo mi się podoba, jest dużo lepsza niż w Atenach. Tylko dużo czasu tracimy na dojazdy na treningi. Podróż trwa godzinę. W jednym miejscu powietrze z klimatyzacji jest bardzo zimne, w innym gorące, trzeba bardzo uważać na zdrowie. Ale spodziewaliśmy się, że może tak być. To po prostu kolejne wyzwanie, na każdych igrzyskach jakieś jest.

Pana wymarzony finał?

- Zawsze mówię, że Polska-Francja. Ale tutaj wybiorę inaczej: jednak z Brazylią. Myślę że zagrać z nią na jej igrzyskach - to może być magiczne.

Zobacz wideo

Okładki gazet na igrzyska w Rio

Więcej o: