Kilka dni temu skończył 22 lata, kilka dni przed igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro zagrał w obu sparingach reprezentacji Polski z Sadą Cruzeiro, klubowym mistrzem świata. W kadrze na dobre zadebiutował dopiero kilka tygodni temu, gdy w fazie interkontynentalnej Ligi Światowej wolne dostawali jej liderzy. Teraz najmłodszy zawodnik polskiej "12" na Rio wierzy, że może być kolejnym odkryciem trenerów Stephane'a Antigi i Philippe'a Blaina
Bartosz Bednorz: w Belo Horizonte trenowaliśmy na dwóch obiektach Sady. Jeden to ten, w którym graliśmy sparingi. Halę można porównać wielkościowo do tej z Będzina. Natomiast druga hala znajduje się na terenie kąpieliska. Sam obiekt dość spory, jednak hala mniejsza, dlatego nie porównywałbym tych obiektów do naszych, choćby Skry Bełchatów, dla której będę grał od nowego sezonu.
- Nasz cel jest jeden - wygrać igrzyska. A jeżeli chcemy tego dokonać, musimy pokonać każdego, więc bez nich czy z nimi wierzę, że pokonalibyśmy Kubę.
- Nie czytam mediów przez cały ten okres, bo niepotrzebnie mieszają w głowie. Jestem gotowy w każdej chwili do wejścia na boisku, ciężko trenuję każdego dnia, by pokazać trenerowi, że może na mnie zawsze liczyć. Wierzę, że szanse dostanę.
- Dlaczego nie? Zawsze to powtarzam - trzeba wierzyć w siebie, być optymistycznie nastawionym i spokojnie czekać na swoją szansę.
- W tej grupie każdy sobie wzajemnie pomaga, gdzie się człowiek nie obróci, otrzyma wsparcie od każdego z drużyny. To niesamowite, to właśnie cechuje prawdziwy zespół.
- Dostaję bardzo dużo rad i zadań taktycznych na każdym treningu. Widzę, że trenerzy wierzą we mnie i chcą wyciągnąć ze mnie jak najwięcej. Dzięki temu z każdym dniem idę do przodu.
- Już schodzimy z intensywnych treningów, świeżość powoli przychodzi. Dlatego juz nie możemy się doczekać pierwszego meczu.
- Z tego co mi wiadomo, to tak, to ma być ostatni "trening" przygotowujący nas do igrzysk.
- Przyjechaliśmy dość wcześnie do wioski [24 lipca, pierwszego dnia jej funkcjonowania], niestety zastając przy tym efekty nieskończonej pracy robotników. Natomiast sam klimat tego miejsca jest niesamowity. Teraz kiedy przyjedziemy, wioska będzie pękać w szwach, więc zapewne będzie jeszcze lepiej. Czekamy też na ceremonię otwarcia, na którą wybieramy się całym zespołem
Starty Polaków na igrzyskach w Rio. O której trzeba wstać, żeby nie przegapić [TERMINARZ]