Krzysztof Ignaczak: Nie powiedziałbym, że zagraliśmy słabo. Po prostu trener nie wystawiał pierwszej szóstki, czego nie rozumiem. Zawodnicy, którzy mieli problemy zdrowotne - Fabian Drzyzga, Mateusz Mika, Michał Kubiak - mogli złapać rytm grania. Trener miał jednak inne plany.
Wygraliśmy tylko z Francuzami, którzy zdobyli brąz, przegraliśmy z Serbami, którzy wygrali turniej, pokonując faworyzowaną Brazylię 3:0. Ja bym nie panikował. Mamy trzy tygodnie, przez ten czas można zbudować formę. A nawet cztery, bo pierwsi rywale w Rio to nie potęgi, które powinny rzucić nas na kolana.
Poprawić trzeba zagrywkę i przyjęcie, tutaj odstawaliśmy od reszty zespołów. To kluczowe elementy w siatkówce. Skoncentrowałbym się właśnie na nich.
- Pytanie, jak chłopaki ostatnio trenowali. Jeśli intensywnie, z dużymi obciążeniami, to mogli mieć ciężkie nogi. O przyjęciu decydują ułamki sekund. Po ciężkim treningu niejednokrotnie wydawało mi się, że mam nie swoje ręce, nie swoje nogi. Ruchy nie były tak płynne jak normalnie.
- Dlatego nie patrzyłbym na Rio przez pryzmat finału LŚ. Chłopaki wiedzą, o co grają, że jadą do Rio spełniać marzenia. Mówią, że najważniejszy będzie ćwierćfinał, i mają rację. To mecz, na który trzeba się sprężyć, gdzie będzie czekał rywal również liczący na medale.
Będziemy dobrze przygotowani do tego turnieju. Rozmawiałem z Michałem Kubiakiem, który pracuje bardzo ciężko, może za ciężko. Ale ma świadomość, że to impreza jego życia, szansa, która może się już nie powtórzyć.
- Wszyscy założyliśmy, że w szóstce wystąpią Kubiak, Mika, Kurek i Drzyzga, choć sezon raczej pokazuje, że podstawowym rozgrywającym będzie Grzesiu Łomacz. Na środku na pewno Karol Kłos oraz Mateusz Bieniek albo Piotr Nowakowski. Teraz w lepszej dyspozycji jest pierwszy.
Na środku trener Stéphane Antiga mnie zaskoczył, bo nie zmieścił w kadrze Marcina Możdżonka. To gracz doświadczony i defensywny, potrafiący zdobywać punkty blokiem w najważniejszych momentach.
Wolałbym zabrać czterech środkowych i zrezygnować z przyjmującego - Antiga i tak nie skorzysta z Bartka Bednorza, bo będzie grał trójką przyjmujących. W dodatku jeśli Dawid Konarski zostanie pierwszym atakującym, w przyjęciu może też pomóc Bartek Kurek.
- Powtarzam: zostały cztery tygodnie. Trzy zawodnicy mają na to, by wykopać się z dołka fizycznego. Już tydzień zmiany w treningach spowoduje gwałtowny wzrost formy. Jestem spokojny. Fizycznie byliśmy dobrze przygotowani już w Krakowie, bardziej bym żałował tego rotowania składem.
Trener pokazał, jaki ma pomysł na drużynę. Jego będziemy rozliczać, mam nadzieję, z sukcesu. Antiga to odpowiedzialny człowiek i najlepiej wie, czego potrzebuje zespół. Ale z doświadczenia wiem, że przed turniejem pierwsza szóstka zawsze grała trochę wcześniej. Żałuję, że nie awansowaliśmy do półfinału turnieju finałowego LŚ i nie zmierzyliśmy się z dwoma rywalami, z którymi się spotkamy w Rio.
- Nie. Siatkarze wiedzieli, że turniej w Krakowie może być poligonem doświadczalnym, i tak samo wiedzą, że do Rio jadą, by wygrywać. Tam będzie świeżość, siatkarze będą wiedzieć, o co grają, a to doda im z 20 procent do tego, co potrafią.
- W 2012 r. stawiano nas w roli faworyta igrzysk - wygraliśmy LŚ, byliśmy naładowani pozytywną energią, ale coś nie zagrało. W 2014 r. zajęliśmy w LŚ ósme miejsce, a zdobyliśmy mistrzostwo świata.
- To zależy, jak się czujesz psychicznie. Teraz jasno mówimy, że jedziemy się bić o medale. Nie możemy jechać jako kopciuszek, jesteśmy uważani za faworytów do złota, choćby dlatego że jesteśmy mistrzami świata. Nie byłoby fajnie, gdybyśmy mówili: co ma być, to będzie. Jedziemy przynajmniej po półfinał.
- Na pewno. Nowi pokazali jednak, że potrafią grać w siatkówkę. Muszą stworzyć nową historię. To zespół ambitny, głodny sukcesów, który chce kontynuować passę z ostatnich lat. Czy przywiozą złoto, srebro, czy brąz, osiągną ogromny sukces. Najlepiej byłoby wygrać, ale każdy medal będzie na wagę złota.
Radwańska, Bouchard, Wozniacki. Tenisistki lubią plaże [ZDJĘCIA Z WAKACJI]