Test generalny przed igrzyskami w Rio de Janeiro, czyli turniej finałowy Ligi Światowej w Krakowie, skończył się dla Polaków już po dwóch dniach. Grająca w kratkę drużyna Stéphane'a Antigi wygrała w środę z Francją 3:2, ale dzień później uległa Serbii 1:3 i musiała liczyć na korzystne rozstrzygnięcie w piątkowym meczu obu tych drużyn. Tylko wygrana Serbii dawała gospodarzom turnieju w Krakowie awans do sobotnich półfinałów.
Francuzi wygrali jednak z Serbią 3:2. Polacy odpadli z walki o medale i stracili dwa mecze z mocnymi rywalami, w których mogli sprawdzić się przed igrzyskami. Nie sprostali teoretycznie słabszym zespołom, w drugiej grupie grali przecież Włosi, Brazylijczycy i Amerykanie.
Cała trójka, a także Francja zagrają w Rio w jednej grupie. To potencjalni rywale Polaków w ćwierćfinale. Serbowie nie lecą do Brazylii. Dla nich imprezą docelową była LŚ. - Zagrali bardzo dobrze, zwłaszcza na zagrywce. Próbowaliśmy przyjmować, ale oni też mają wysoki blok. Ich gra jest bardzo dobrze zorganizowana - mówił po starciu z Serbią trener Polaków, u których ta organizacja mocno szwankowała.
Ćwierćfinał igrzysk odbędzie się 17 sierpnia. Wcześniej Polacy zagrają w grupie z Egiptem, Iranem, Argentyną, Rosją i Kubą. Z awansem do ósemki nie powinni mieć większego problemu. Później zaczną się schody. Polacy mają miesiąc na uporządkowanie gry i znalezienie formy. W Krakowie pojawiała się chwilami. I szybko znikała.
Zawodnicy przede wszystkim nie potrafili porazić rywali zagrywką. Robił to właściwie tylko środkowy Mateusz Bieniek, sporadycznie dokładali się koledzy. Rywale natomiast uderzali jak na strzelnicy. W dwóch spotkaniach przeciwnicy Polaków ustrzelili aż 15 asów. Serbowie tym elementem zdobyli 10 punktów. Zagrywka i przyjęcie przychodzą jednak w momencie, gdy przychodzi świeżość, a tej Polacy wciąż nie mają. - Mamy jeszcze sporo czasu, na pewno popracujemy spokojnie nad zagrywką i przyjęciem - uspokajał Dawid Konarski, atakujący Polaków.
Konarski był podstawowym graczem Biało-Czerwonych w finale LŚ. Zagrał nieźle, ale przez cały czas szykowany był raczej na zmiennika Bartosza Kurka. Tyle tylko, że Kurek w ostatnich tygodniach prezentuje się słabo. A bez niego siła ognia kadry drastycznie spada, szczególnie przy piłkach wysokich, sytuacyjnych.
Brak formy Kurka to niejedyny problem. Kapitan Michał Kubiak też nie zachwycał. W trakcie fazy interkontynentalnej dostał trochę wolnego, bo był jednym z bardziej zapracowanych graczy kadry. Po powrocie do treningów nie odzyskał jeszcze dyspozycji choćby z majowych kwalifikacji olimpijskich w Tokio.
Także Mateusz Mika daleki jest od stabilizacji. Wszedł z ławki w meczu z Francją i był liderem Polaków. Z Serbami miał jednak ogromne problemy w ataku i przyjęciu. On ostatnie tygodnie spędził na leczeniu urazu kolana, z którym borykał się od kilku miesięcy. Kontuzję leczył też rozgrywający Fabian Drzyzga, a środkowy Piotr Nowakowski, który prawdopodobnie jako trzeci środkowy poleci do Rio, próbuje odzyskać formę po kilku miesiącach przerwy.
Wszystko to powoduje, że trzy tygodnie przed startem igrzysk Polacy nie mają wyjściowej szóstki. Może cieszyć to, że dobrą zmianę z Francją dali Bieniek i Mika, że z Serbią wchodzący Kurek potrafił postraszyć zagrywką, a Drzyzga zmienił nieco styl rozegrania drużyny. Ale potrzeba zmian wynikała z nierównej i słabszej dyspozycji tych, którzy mecze zaczynali.
Pewniakami do pierwszego składu są chyba tylko rozgrywający Grzegorz Łomacz, środkowy Karol Kłos i libero Paweł Zatorski.
Powinni do nich dołączyć Kurek, Kubiak, Mika i Nowakowski, jeśli odbudują formę. Ale będą musiały im wystarczyć niemal same treningi. W Krakowie o stawkę już nie zagrają, przed igrzyskami czeka ich tylko kilka sparingów. - Nie wiem, jak blisko optymalnej formy jesteśmy. Ona ma dopiero przyjść. Przede wszystkim mamy zacząć grać równiej - stwierdził Karol Kłos.
Ślub Ivanović i Schweinsteigera! Lewandowski gratuluje [ZDJĘCIA]