Rio 2016. Igrzyska bez rosyjskich lekkoatletów

IAAF podtrzymała zawieszenie rosyjskiej federacji lekkoatletycznej, co oznacza, że jej lekkoatleci nie wystąpią na irzyskach w Rio de Janeiro. - To decyzja polityczna - komentują w Rosji

Piątek miał być sądnym dniem dla rosyjskiej lekkiej atletyki. Tamtejsza federacja od 13 listopada ubiegłego roku jest zawieszona za ukrywanie dopingu. Bomba wybuchła w grudniu 2014 roku, kiedy niemiecki dziennikarz śledczy Hajo Seppelt przedstawił film, w którym sportowcy potwierdzają, że płacili za unikanie dyskwalifikacji. Maratonka Lilia Szobuchowa powiedziała, że kosztowało ją to 450 tys. euro, a w ukryciu prawdy pomagał jej Walentin Bałachniczew, wieloletni szef rosyjskiej federacji lekkoatletycznej i członek władz IAAF. Szef moskiewskiego laboratorium antydopingowego (RUSADA) Grigorij Radczenkow brał pięć procent od dochodów sportowców za pomoc w fałszowaniu testów i w przygotowaniu preparatów z zabronionymi środkami. Tylko w końcówce 2014 roku w Moskwie 1417 pobranych od sportowców próbek.

13 listopada ubiegłego roku rosyjski związek został zawieszony na rok w prawach członka IAAF. Oznaczało to, że zawodnicy nie mogą startować poza granicami Rosji. Akredytację straciło moskiewskie laboratorium, które przeszło pod kuratelę londyńskiego instytutu. Powołano też specjalną komisję, która miała zbadać doping w Rosji. Na jej czele stanął były szef WADA Rune Andersen. Już w pierwszym raporcie Norweg przyznał, że widzi poprawę w walce z niedozwolonym wspomaganiem, ale do ideału wciąż daleko.

O walce z dopingiem mówił prezydent Władymir Putin, a minister sportu Witalij Mutko zapewniał, że rosyjscy sportowcy pojadą na igrzyska do Rio de Janeiro czyści jak nigdy wcześniej. Podkreślał też, że wszyscy najbardziej zamieszani w aferę dopingową zostali zdyskwalifikowani; wśród nich był Bałachniczew i szef wyszkolenia rosyjskiej federacji Aleksiej Mielnik.

Okazało się jednak, że były to tylko słowa. W swoim kolejnym dokumencie pokazanym w ARD Seppelt ujawnił, że trenerzy, którzy mieli być odsunięci ze sportu, normalnie pracują, tyle że w innych miejscach i klubach. Sportowcy zaś trenują w tzw. zamkniętych miastach, gdzie z powodu np. jednostek wojskowych, nie można się dostać bez specjalnej przepustki. Okazało się też, że w tuszowanie dopingu jednego z piłkarzy zamieszany był Mutko.

Media zgłupiały na punkcie Euro 2016. Dosłownie! [ZOBACZ]

W grudniu z Rosji do USA uciekł Radczenko i jego zastępca z RUSADA. W amerykańskich mediach opowiedział o groźbach ze strony służb specjalnych, o podmienianiu próbek podczas igrzysk w Soczi, potwierdzając też, że za wszystkim stało państwo. Wybuchła też afera z meldonium, którym wspomagali się wszyscy rosyjscy sportowcy.

Rosjanie byli przekonani, że 17 czerwca na kongresie IAAF w Wiedniu zawieszenie ich federacji zostanie skrócone. Ale już w środę ich optymizm mocno się zmniejszył, gdy WADA opublikowała raport komisji Andresena. Był on miażdżący nie tylko dla lekkiej atletyki, lecz całego sportu. Wynika z niego, że spośród 2974 skontrolowanych potencjalnych olimpijczyków i paraolimpijczyków, aż 736 zostało od razu odrzuconych z powodu braku zaufania do organów pobierających próby. Poza tym przedstawiciele wielu dyscyplin albo nie informowali o miejscach treningów, albo podawali fałszywe adresy, przebywali w zamkniętych wojskowych miastach. Przy kontrolach pojawiały problemy ze strony policji i innych służb. "W strefach zamkniętych były próby podmiany pobranych materiałów przez funkcjonariuszy". Były przypadki ucieczki sportowców przed inspektorami, próby przekupstwa i dostarczenia nie swojego moczu".

Już po ujawnieniu raportu John Coates, wiceprezydent MKOl, stwierdził, że nie wyobraża sobie, by rosyjscy lekoatleci wystąpili w Rio de Janeiro. Takiego samego zdania były władze IAAF, co zakomunikował jej szef Sebastian Coe. - Rosjanie mogą zaskarżyć tę decyzję w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie - dodał. Oznacza to, że na igrzyskach zabraknie takich gwiazd, jak skoczkini o tyczce Jelena Isinbajewa, dla której byłaby to już piąta olimpiada, złoci medaliści z Londynu w skoku wzwyż: Anna Czyczerowa i Iwan Uchow, mistrz świata na 110 m ppł. Siergiej Szubenkow. Cztery lata temu Rosjanie wywalczyli w lekkiej atletyce aż 19 medali, w tym osiem złotych.

- Decyzja jest absurdalna - skomentował Mutko, a Isinbajewa żaliła się zastosowano zbiorową odpowiedzialność, bo on przez 20 lat kariery ani razu nie została złapana na dopingu.

Więcej o: