Soczi 2014. Emocjonalne pożegnanie Selanne z igrzyskami. Płakali hokeista i dziennikarz [WIDEO]

Igrzyska w Soczi były dla Teemu Selanne pożegnaniem z kadrą Finlandii. 43-letni hokeista zakończył reprezentacyjną karierę dwoma golami wbitymi Amerykanom w meczu o trzecie miejsce. Po meczu udzielił emocjonalnego wywiadu, podczas którego płakał razem z fińskim dziennikarzem.

Selanne grał w kadrze przez 26 lat. Zdobył cztery medale olimpijskie (srebrny i trzy brązowe) i dwa medale mistrzostw świata (srebrny i brązowy). Jest jednym z najwybitniejszych hokeistów w historii tej dyscypliny, na liście najlepiej punktujących zawodników w dziejach NHL zajmuje 15. miejsce.

Przed sezonem hokeista Anaheim Ducks zapowiedział, że to będzie jego ostatni rok gry. Igrzyska w Soczi były dla niego pożegnaniem z reprezentacją Finlandii. Selanne spisywał się znakomicie. Zdobył cztery bramki, był liderem kadry "Suomi", która w ćwierćfinale niespodziewanie pokonała Rosjan 3:1, a w meczu o trzecie miejsce pokonała faworytów z USA aż 5:0. Kapitan reprezentacji pokonał Jonathana Quicka dwa razy.

Po meczu był bardzo wzruszony i nie mógł powstrzymać łez.

- Przed meczem zebraliśmy się bez trenerów. Powiedzieliśmy sobie, że zagramy dla siebie nawzajem, zagramy sercem. Wow, co za zespół. Jestem dumny, że mogę być jego częścią. Dziękuję Erkce [Westerlundowi, trenerowi kadry - red.] i chłopakom, że jeszcze raz we mnie uwierzyli. 26 lat z sercem lwa... Niesamowita historia - mówił łamiącym głosem.

- Teemu, ja też płaczę - odpowiedział dziennikarz.

- Tak, to wspaniała chwila. Świetnie jest kończyć w ten sposób. Piękne wspomnienia... Dziś, kiedy myślałem o moim ostatnim meczu, myślałem, że to nigdy nie dobiegnie końca. Ale wszystko, co dobre, się kończy. Cieszyłem się każdym momentem, to dobry sposób na koniec.

- Kimmo Timonen płakał, Sami Salo płakał...

- Obiecałem, że nie będę płakał, że zatrzymam w sobie te uczucia, ale... Kadra narodowa była dla mnie wyjątkowym miejscem. Grałem dla świetnych trenerów, ze świetnymi zawodnikami. Przez wiele lat reprezentacja była dla mnie jak rodzina. "Mafia Kummoli" [od Kalervo Kummoli, szefa fińskiej federacji hokeja - red.] była świetnym miejscem na grę i rozwój. Będę to zawsze nosił w sercu i będę dumny z tej wielkiej rodziny.

Selanne opowiedział też o samym turnieju w Soczi. Finowie nie należeli do faworytów. Przed igrzyskami z powodu kontuzji stracili kilku kluczowych zawodników, m.in. Mikko Koivu, Valteriego Filpullę, a już w trakcie zawodów urazu doznał center pierwszego ataku Aleksander Barkov. - Teraz medal jest tylko wisienką na torcie. Przeszliśmy tę drogę razem, pracowaliśmy razem. Jesteśmy małym narodem, zawsze się wspieramy. To są niesamowite momenty, gdy widzimy, ile razem może zdziałać. Jesteśmy zwierzętami stadnymi, jak lwy. Tego nie da się z niczym porównać. Niesamowite. Oczywiście wolałbym złoty medal, ale lepiej wygrać brąz niż mieć srebro po porażce. Gdy tu przyjeżdżaliśmy, nikt w nas nie wierzył. Straciliśmy kilku zawodników z powodu kontuzji. Zastępcy spisali się fantastycznie. Każdy dał z siebie wszystko. O nic więcej nie mógłbym prosić - powiedział Selanne i podziękował kibicom za lata wsparcia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.