Biegi narciarskie. W sobotę poznamy królową Soczi

Justyna Kowalczyk w biegach na 30 km zdobyła złoty, srebrny i brązowy medal mistrzostw świata oraz olimpijskie złoto i brąz. Kibice Polki pewnie nie narzekaliby, gdyby w ostatnim starcie na igrzyskach w Soczi uzupełniła kolekcję. Za faworytki uchodzą Marit Bjoergen, Therese Johaug i Charlotte Kalla. Ale najbardziej utytułowana na tym dystansie Kowalczyk może pokonać nawet wszystkie wielkie rywalki. Transmisja w TVP, relacja na żywo w Sport.pl w sobotę o godz. 10.30.

Dawno temu Marit Bjoergen sukcesy odnosiła tylko w sprintach, ale już od lat, jako najbardziej uniwersalna biegaczka, o medale wielkich imprez zawsze walczy również na królewskim dystansie, na którym wybiegała sobie m.in. olimpijskie srebro oraz dwa złota i srebro mistrzostw świata.

Za królową 30 km uchodzić chce słynąca z wytrzymałości Therese Johaug. Młodsza z Norweżek właśnie na tym dystansie odniosła pierwszy sukces w karierze, zdobywając brąz mistrzostw świata w Sapporo w 2007 roku, kiedy była 18-letnią juniorką. Cztery lata później, na MŚ w Oslo, uciekła faworyzowanym Bjoergen i Kowalczyk i pomknęła po pierwsze w karierze złoto w dokładnie takim biegu, jaki w sobotę odbędzie się w Soczi.

Polka też właśnie od 30 km stylem dowolnym zaczęła kolekcjonować medale wielkich imprez, zdobywając w takim starcie olimpijski brąz w Turynie, w 2006 roku.

Na następnych igrzyskach - w 2010 roku w Vancouver - podopieczna Aleksandra Wierietielnego na finiszu 30 km stylem klasycznym stoczyła fantastyczny pojedynek z Bjoergen, który dał jej pierwszy tytuł mistrzyni olimpijskiej. Teraz, po złocie wywalczonym w Soczi w biegu na 10 km "klasykiem", Kowalczyk spróbuje osiągnąć kolejny świetny wynik.

"Łyżwa", którą trzeba będzie biec, nie jest ulubionym stylem Polki, ale przy tak wyczerpującym dystansie i tak trudnej trasie, jak ta na Krasnej Polanie, większe znaczenie od techniki będzie miało przygotowanie fizyczne. A tu Kowalczyk - jak zwykle - jest mocna.

Mocna jest też Charlotte Kalla. Szwedka słusznie uchodząca za mistrzynię kroku "łyżwowego" na 30 km nie osiągnęła dotąd wielkich sukcesów. Ale w Soczi prezentuje życiową formę, medale zdobyła w obu indywidualnych startach, a w sztafecie na ostatniej, zaledwie pięciokilometrowej zmianie, odrobiła 26-sekundową stratę do Finek i Niemek, zapewniając swojej drużynie olimpijskie złoto.

To właśnie wymienione cztery damy powinny spośród siebie wyłonić trzy medalistki ostatniego biegu pań na tych igrzyskach. Dla nas emocje będą tym większe, że z grona faworytek na miano największej specjalistki od 30 km zasługuje Kowalczyk. To ona na tym dystansie zdobyła najwięcej (pięć) medali wielkich imprez, to ona jako jedyna wygrywała go na tych imprezach w obu stylach.

Wreszcie to ona przekonuje, że pożegnanie z igrzyskami będzie szczególnie ciekawe, szkicując scenariusz wydarzeń. - Wydaje mi się, że Charlotte ma wielkie prawo czuć się mocna. Widzi, co się dzieje z Norweżkami, gdy przeszarżują. Będzie podkręcać tempo, żeby zakwasić Norweżki i trzeba by jej było w tym pomóc - mówi Kowalczyk.

Znając Polkę, nie wykluczamy, że ze Szwedką może stworzyć duet będący odpowiedzią na parę Bjoergen-Johaug. A jeśli przeziębienie Kalli okaże się poważne i znacząco ją osłabi, to Kowalczyk pewnie starym zwyczajem w pojedynkę spróbuje przeciwstawić się norweskim gwiazdom.

Inaczej na sprawę patrzą bukmacherzy. Znane na całym świecie firmy jak William Hill, bwin.com czy Unibet, a nawet polska Fortuna są przekonane, że Skandynawki będą dla Polki za mocne i skazują Kowalczyk na czwarte miejsce. Takie prognozy są efektem słabszych ostatnio startów naszej zawodniczki w biegach stylem dowolnym.

"Łyżwa" Bjoergen w bieżącym sezonie Pucharu Świata dała jej cztery zwycięstwa, Johaug wygrała Tour de Ski, w którym dominował właśnie styl dowolny, a dwa kolejne starty w nim kończyła na trzecim i drugim miejscu. Z kolei Kalla pobiegła "łyżwą" dwa razy i dwa razy była na podium. Natomiast Kowalczyk nie stanęła na nim w żadnym z pięciu "dowolnych" startów.

To oczywiście statystyki ważne, ale warto przytoczyć jeszcze ważniejsze. Otóż w bieżącym sezonie na 30 km nie biegano, a od mistrzostw świata w Libercu w 2009 roku Polka była w najlepszej trójce każdej - zarówno "łyżwowej", jak i "klasycznej" - rywalizacji na królewskim dystansie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.