Soczi 2014. Niedźwiedzki: Kanadyjczycy są do pokonania

To był bardzo dobry bieg z Norwegami, trzy sekundy lepszy niż na MŚ w Soczi rok temu i tak naprawdę trzeci bieg zawodów. Oby bieg z Kanadą wypadł tak samo dobrze. Są do pokonania - mówi Konrad Niedźwiedzki. Polscy łyżwiarze szybcy przegrali w półfinałowym biegu z reprezentacją Holandii i w sobotę o brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Soczi powalczą z Kanadą.

Konrad Niedźwiedzki

Daliśmy z siebie bardzo dużo. I jednocześnie było to wystarczająco dużo, aby ścigać się w sobotę o brąz z Kanadą. Wiedzieliśmy już od chwili losowania, że od pierwszego biegu będziemy musieli mocno się sprężyć i że nie będzie nagrody, bo w razie zwycięstwa czeka nas Holandia. Dostosowaliśmy do tej sytuacji naszą taktykę.

To był bardzo dobry bieg z Norwegami, trzy sekundy lepszy niż na MŚ w Soczi rok temu i tak naprawdę trzeci bieg zawodów. Oby bieg z Kanadą wypadł tak samo dobrze. Są do pokonania. Jak się okazało, byli do pokonania w ich pierwszym biegu, będą do pokonania również w trzecim.

Moja noga jest OK. Dzień przerwy pomógł, jest dobrze owinięta. Ogromny ukłon dla polskiej misji medycznej i dla lekarzy holenderskiej grupy TVM. Bez nich mój start byłby niemożliwy. Obu ekipom lekarzy zależało na moim starcie, bez jednej lub drugiej nie dałbym rady. W TVM trenuję od czterech lat, chcieli, abym dobrze pojechał na igrzyskach, a nawet abym się bił z Koenem Verwejiem na 1500 m, więc nic dziwnego, że pomogli.

Jan Szymański

Norwegia to był nasz cel na dziś. Jakbyśmy przegrali, bylibyśmy za burtą turnieju. Musieliśmy postawić wszystko na jedną kartę, bo gdybyśmy coś kalkulowali, mogłoby się źle skończyć. Norwegowie byli w zasięgu, wielkiego zaskoczenia tym zwycięstwem nie ma, kilkakrotnie już z nimi wygrywaliśmy. Natomiast przerwa między wyścigiem z Norwegią a biegiem z Holandią była bardzo krótka. Holendrzy mieli komfort, że rywalizowali z Francja, która miała swoje kłopoty. Tam jeden z zawodników złapał wirusa, starty mogły być groźne dla jego zdrowia i tylko próbował jeździć. Więc Holendrzy nie musieli się specjalnie wysilać, tylko go przyjechali. A w drugim, z nami, chcieli pokazać, kto na lodowisku rządzi.

Jutro trzeba walczyć dalej.

Podczas wyścigu kątem oka spoglądałem na tablice z wynikami. Widziałem, że strata jest równa, czułem, że jak wychodzę na moją zmianę, mogą dołożyć i pociągnąć, aby zwiększyć tempo. W pewnym momencie na zmianie był Havard Lorentzen, a równocześnie ja jechałem swoją zmianę. Różnica była ogromna, bo my wtedy trochę szybciej, a oni znacznie wolniej. Suma spowodowała, że tak gwałtownie się zmieniły cyferki na tablicy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.