Trener powiedział, że wszystkie moje strzały były pod tarczą, tak jak się już zdarzyło kiedyś na Pucharze Świata w Le Gran Bornard, też w sztafecie. Jestem rozczarowana, bo dzisiaj mogłyśmy wygrać, patrząc na moją stratę przez rundy karne i stratę na mecie. Nie po myśli igrzyska, ale tak bywa. Dla mnie te problemy ze strzelaniem są niezrozumiałe. Ja lubię strzelać, robię to pewnie. Jestem w szoku. Jak mogła być taka różnica, dlaczego wszystko lądowało na dole? Na przestrzeliwaniu wszystko było normalne, podkręciliśmy jeszcze broń o dwa skoki na dół, choć ja byłam przeciwna. Ale trener mówił, że to, że przekręciliśmy, i tak niewiele zmieniło, bo strzały poszły mocno w dół. Zostawiłam karabin na rozgrzewkę, pilnował go Damian, nasz fizjoterapeuta, mówił że nikt do broni nie miał dostępu. Nie mogę tego wszystkiego pojąć.
Jest nam bardzo przykro, szczególnie Krysi, wszystkie strzały miała na dole, więc widać, że to nie były jej błędy, tylko coś ze sprzętem. Ja byłam jeszcze na trasie rozgrzewkowej, gdy to się stało, dopiero przed zmianą Magdy Gwizdoń zobaczyłam, że jesteśmy na szarym końcu. Starałam się zrobić wszystko jak najlepiej, ale nie jestem Robocopem, ani reszta drużyny. Na jednej zmianie nie wyszło i mamy to, co mamy. Nadzieje były większe, myślę, że lepiej porozmawiać, gdy emocje opadną, a ja teraz jestem u szczytu emocji. Życie toczy się dalej.