Soczi 2014. Panczeniści, medaliści?

- Drużyna dziewczyn regularnie potwierdza, że w Vancouver nie przez przypadek zdobyła brązowy medal. Panowie nie chcą być gorsi, a złoto Zbyszka Bródki jeszcze mocniej ich napędziło - mówi Ewa Białkowska, koordynatorka olimpijskich kadr panczenistów. Drużynowa rywalizacja na igrzyskach w Soczi w piątek i sobotę od godz. 14.30. Transmisja w TVP, relacja w Sport.pl

Polscy łyżwiarze szybcy w Adler-Arienie zdobyli już trzy medale, licząc z mistrzostwami świata na dystansach, które w olimpijskiej hali rozegrano przed rokiem.

Wtedy drużyna pań wywalczyła srebrno, a zespół panów - brąz. Trenerzy obu ekip przez rok powtarzali, że na takie sukcesy ich zawodników będzie stać również na igrzyskach. Teraz, po złotym medalu Zbigniewa Bródki, już chyba nikt nie wątpi, że szkoleniowcy wiedzieli, co mówią.

Białkowska kilka lat temu od podstaw budowała drużynę panczenistek. Bachleda-Curuś, Złotkowska, Czerwonka i Woźniak, która w Soczi jest rezerwową, tworzą jeden z najlepszych zespołów polskiego sportu. W ciągu czterech ostatnich lat wywalczyły olimpijski brąz oraz brąz i srebro mistrzostw świata

W piątkowym, drugim ćwierćfinale igrzysk drugie w Pucharze Świata Polki zmierzą się z zajmującymi ósme miejsce Norweżkami.

- Holenderki nam odjechały, na ten zespół nie ma mocnych. Ale wszystkie pozostałe wyprzedzamy - przekonuje trener Krzysztof Niedźwiedzki. I tłumaczy, że mamy prawo być optymistami po starcie naszych zawodniczek na 1500 m. To dystans najbardziej wysiłkowo i szybkościowo zbliżony do sześciu okrążeń (2400 m), które będzie pokonywać drużyna. A na tym dystansie Polki wypadły od Norweżek dużo lepiej.

Najgorsza z naszych dziewczyn Czerwonka zajęła w stawce 36 zawodniczek 15. miejsce. Trzecia z Norweżek w ogóle nie startowała (Mari Hemmer walczyła na 3000 m, gdzie była 14. i na 5000 m, zajmując siódme miejsce). Najlepsza z nich Ida Njaatun była 12., a druga Hege Bokko dopiero 33. z czasem aż o 4,07 s gorszym od Czerwonki.

- Nasza drużyna jest równa, wszystkie zawodniczki jadą mocnym tempem, żadna nie odpada. Innym zespołom to się często zdarza - mówi trener Witold Mazur.

Polki jechały razem do końca już na poprzednich igrzyskach i właśnie dzięki temu dojechały do medalu. Amerykanki, które o ten krążek z nimi walczyły, długo były na prowadzeniu, aż jedna z nich opadła sił i zepsuła wszystko, bo rezultatem drużyny jest wynik jej najsłabszego ogniwa.

Mężczyźni bez słabego ogniwa

Takiego podobno nie ma nasz męski zespół. Tylko że jemu pokonać Norwegów będzie trudniej. W trzecim z czterech ćwierćfinałowych biegów zmierzą się piąta i czwarta drużyna Pucharu Świata. Na 1500 rewelacyjnie pobiegł nasz Bródka, ale dobrze spisali Havard Bokko i Sverre Lunde Pedersen, zajmując miejsce szóste i ósme. Natomiast trzeci z Norwegów, Havard Lorentzen (16. miejsce) pojechał o pół sekundy szybciej od trzeciego z Polaków Niedźwiedzkiego (20. pozycja). Krótko mówiąc emocje gwarantowane od momentu, kiedy obie ekipy rusza do walki, stojąc po przeciwległych stronach toru, aż do finiszowych metrów ostatniego, ósmego okrążenia (panowie rywalizują na dystansie 3200 metrów).

Trener Wiesław Kmiecik, który Bródkę doprowadził do olimpijskiego złota, spokojnie przekonuje, że widzi szanse swoich podopiecznych na wywalczenie drugiego krążka.

- W Pucharze Świata bylibyśmy klasyfikowani wyżej niż na piątym miejscu, gdyby na początku sezonu choroba nie dopadła Janka Szymańskiego. Wtedy mieliśmy kłopot, bo zastąpić go musiał słabszy Roland Cieślak. Dlatego w Salt Lake City zajęliśmy dopiero 10. miejsce i zdobyliśmy mało punktów - tłumaczy trener.

W pełnym składzie nasz zespół potwierdził moc na ostatnim Pucharze Świata w Berlinie. Tam Bródka, Niedźwiedzki i Szymański zajęli trzecie miejsce. A Norwegowie w bieżącym sezonie nie zdołali wbiec na podium. W poprzednim Polacy zdobyli w Soczi brąz mistrzostw świata, a oni zajęli piąte miejsce.

Jeśli i tym razem zespół Kmiecika będzie górą, to w półfinale pojedzie jeszcze tego samego dnia, za rywali mając najpewniej Holendrów.

Czy dwa trudne biegi wytrzyma kontuzjowany mięsień przywodziciela Niedźwiedzkiego? - Nie powiem, że na pewno zdobędziemy medal, bo łatwo o błąd, kiedy trzech facetów przez trzy kilometry pędzi z prędkością 55 km/godz. Ale wszyscy wiemy, że mamy bardzo dużą szansę na podium - mówi trener.

Norweżki najlepszymi rywalkami

Nasze panie w półfinale i później w biegu o złoto albo o brąz pojadą w sobotę.

Dlaczego zakładamy, że w ćwierćfinale poradzą sobie z Norweżkami? - Wszyscy uważaliśmy, że to dla nas najlepsze rywalki - wyjaśnia Białkowska. Przekonani o tym, że Polki poradzą sobie z najniżej notowaną z drużyn obecnych w Soczi są też bukmacherzy. Fortuna wśród kandydatek do zwycięstwa Bachledę-Curuś, Złotkowską i Czerwonkę (kurs 10) wymienia tylko za Holenderkami (kurs 1,1) i Kanadyjkami (kurs 6). Trochę niżej stoją akcje naszego męskiego zespołu. Każdy kto wierzy, że Bródka zdobędzie w Soczi drugie złoto, w przypadku takiego rozstrzygnięcia może zarobić aż 20-krotność wniesionej stawki. Dokładnie tak samo oszacowano szanse Norwegów, a za mocniejsze uznano drużyny Holandii (kurs na zwycięstwo 1,1), USA (7,5) i Korei Południowej (15).

- Po złocie Zbyszka mamy tu jeszcze sporo do wygrania. Mocno wierzymy, że te dwa dni będą dla nas udanym podsumowaniem już przecież świetnych igrzysk. Tak do tego podchodzimy - kończy Białkowska.

Więcej o: