Soczi 2014. Ewa Stoch: Wyskoczyłam ze skrzyni dla Kamila

- Bardzo chciałam, żeby zdobył złoty medal, bo już od jakiegoś czasu mówimy, żeby to był krążek z meteorytem. Zależało mi na tym złocie, bo chciałam to zobaczyć - mówi Ewa Stoch, żona dwukrotnego mistrza olimpijskiego, który w sobotnim konkursie powtórzył sukces z normalnej skoczni.

- Tutaj, w Soczi, na trybunach było łatwiej niż w domu. W domu był większy stres. Dziś rano tylko było trochę nerwów w związku z moim przyjazdem, bo byłam niespodzianką dla Kamila. Była skrzynia, pełna konspiracja z Łukaszem Kruczkiem - przyznała po konkursie na dużej skoczni żona Kamila Stocha, Ewa.

Pełna tajemnica

- Jaka skrzynia? Taka czarna, z obiciem aluminiowym. Na różne okazje. Wyskoczyłam z niej, jak przyszedł Kamil. Była masa emocji, żeby wjechać do wioski olimpijskiej, jeszcze do tego w tajemnicy, tak żeby nikt się nie zorientował. Twierdził, że jak zobaczył skrzynię, to od razu wiedział, że ja w niej jestem. Ale był megaszczęśliwy - dodała żona dwukrotnego mistrza olimpijskiego. Polak na dużej skoczni był lepszy o 1.3 pkt od Noriakiego Kasai. Trzeci był Peter Prevc.

- Po konkursie na normalnej skoczni w dwa dni wiza została załatwiona i jestem, choć oboje początkowo nie chcieliśmy tego zrobić. Ale dzięki głównemu sponsorowi Kamila udało się. Zostaję na konkurs drużynowy, bo mam nadzieję, że trzech moich chłopaków [Ewa Stoch jest menedżerką Jana Ziobry, Dawida Kubackiego i Kamila - red.] będzie skakać, więc muszę być - dodaje. Konkurs drużynowy odbędzie się w poniedziałek. Początek o 18.15.

- Jak to jest być żoną mistrza? Dla mnie Kamil jest mężem. A to, że jest dodatkowo mistrzem, jest bardzo miłe - przyznała.

Przez trzy dni nic nie jem

Ewa Stoch została też zapytana o to, jak postrzega złoto mistrzostw świata, a mistrzostwo olimpijskie, które Kamil właśnie wywalczył. - Trudno porównać złoto z igrzysk i z mistrzostw świata, ale chyba tutaj są jednak większe emocje. Choć drużynówka na mistrzostwach świata też dała mi nieźle w kość. Dla mnie oglądanie skoków na żywo jest bardzo męczące, bo przez trzy dni nic nie jem, jestem na resztkach sił, pomijam brak snu - przekonuje.

Żona mistrza olimpijskiego odniosła się też do upadku Kamila, który miał miejsce na treningu przed konkursem na normalnej skoczni. - Upadek oczywiście widziałam, i to na żywo. Wstałam, usiadłam. Najbardziej się zdenerwowałam, gdy się złapał za ramię, bo wiem, że ma za sobą dwie operacje barku. Bałam się, że może chodzić o ten obojczyk. Ale szybko dostałam informację, że jest wszystko w porządku. Później tylko Kamil się denerwował, że taka afera wybuchła - zakończyła.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.