Szwedzi byli faworytem meczu, choć tuż przed igrzyskami stracili dwóch ważnych zawodników - Johana Franzena (Detroit Red Wings) i Henrika Sedina (Vancouver Canucks). Wciąż mają jednak tak mocny i wyrównany skład, z którym mogą myśleć o olimpijskim medalu. Siłę pokazali przede wszystkim ofensywni obrońcy - Erik Karlsson (Ottawa Senators) zdobył dwa gole, a Olivier Ekman-Larsson (Phoenix Coyotes) zaliczył dwie asysty.
W połowie drugiej tercji Szwedzi prowadzili już 4:0. Czechom nadzieję przywrócili weterani, którzy nie mogą się doczekać w kadrze równie utalentowanych następców. W ciągu niespełna dwóch minut gole zdobyli 37-letni Marek Zidlicky i 42-letni Jaromir Jagr (obaj New Jersey Devils). Na więcej nie pozwolił bramkarz Szwedów Henrik Lundqvist, gwiazda New York Rangers i od przyszłego sezonu najlepiej opłacany bramkarz NHL (7,8 mln dol. za rok gry).
W drugim środowym meczu Szwajcarzy pokonali Łotwę 1:0. Przez cały mecz bombardowali bramkę rywali, ale w nieprawdopodobnych sytuacjach bronił Edgars Masalskis. Gola dopiero na 7,8 s zdobył Simon Moser (Nashville Predators), dzięki czemu nie było pierwszego od 1948 roku wyniku 0:0 w hokeju na igrzyskach. Wtedy gola nie potrafiły zdobyć reprezentacje Czechosłowacji i Kanady.
Dla gospodarzy turniej hokeja zaczyna się w środę. W meczu ze Słowenią będą zdecydowanym faworytem. W drugim spotkaniu grupy A Amerykanie zagrają ze Słowacją.