Soczi 2014. Sikora: Mamy dziewczyny na medal

- Zazdroszczę dziewczynom, że w najbliższych dniach będą miały po kilka szans na olimpijski medal. Pałka, Gwizdoń, Nowakowska-Ziemniak i Hojnisz to stuprocentowe profesjonalistki, które cały czas nad sobą pracują, dążą do ideału - mówi Tomasz Sikora. Wicemistrz olimpijski z Turynu (2006 rok) wierzy, że któraś z jego koleżanek stanie w Soczi na podium. Ich pierwszy start to niedzielny sprint na 7,5 km. Transmisja w TVP, relacja na żywo w Sport.pl o godz. 15.30.

Łukasz Jachimiak: Przed rokiem Magdalena Gwizdoń wygrała w Soczi sprint w ramach Pucharu Świata. To ma jakiekolwiek znaczenie przed niedzielnym sprintem na igrzyskach olimpijskich?

Tomasz Sikora: Tamto zwycięstwo pokazuje możliwości Magdy, ale ona wygrała rok temu, wtedy miała formę, a w jakiej dyspozycji jest teraz, to się dopiero okaże. Z tego co wiem, wszystkie cztery nasze dziewczyny są dobrze przygotowane i mają szanse na dobry wynik. Kluczem będzie szybkie przystosowanie się do warunków, bo w Soczi są one zupełnie inne niż w biathlonowych ośrodkach, które znamy z Pucharu Świata. Na tych igrzyskach jest inny klimat, w sobotnim sprincie mężczyzn było widać, że biegowo nie wytrzymali faworyci. Na ostatniej pętli ciężkie chwile przeżywali zarówno Martin Fourcade, jak i Emil Hegle Svendsen, obaj nie zdołali stanąć na podium.

Za to koronę odzyskał król Ole Einar Bjoerndalen. Kibicował pan wielkiemu Norwegowi?

- Bardzo życzyłem mu sukcesu, bo przez lata byliśmy rywalami i jednocześnie dobrymi kolegami. Cieszę się, że znów dał dowód swojej wielkości. Zresztą byłem przekonany, że on w Soczi zdobędzie chociaż jeden medal, bo poza tym, że zawsze potrafił przyszykować formę na główną imprezę, to jest też specjalistą w przygotowaniach do startów na dużej wysokości. Te igrzyska rozgrywają się w świetnym dla niego miejscu.

Od Zbigniewa Waśkiewicza, prezesa Polskiego Związku Biathlonowego, wiem, że teraz i pan chciałby być w Soczi. Żałuje pan, że dwa lata temu zdecydował się zakończyć karierę?

- Po trudnym sezonie ciężko zdecydować się na dalsze treningi. Dałem sobie spokój, bo długo spisywałem się poniżej swoich oczekiwań, czułem się zmęczony, byłem coraz straszy. Doskonale wiem, co czuł Ole Einar w ostatnich dwóch sezonach, kiedy na pewno nie osiągał rezultatów na miarę swoich ambicji. A teraz jeszcze mocniej go szanuję, bo przetrwał to i znów rządzi. To naprawdę bardzo trudne chwile, kiedy spadasz z najwyższych pozycji i stajesz się tylko przeciętny. Szkoda, że mnie kryzys dopadł na długo przed igrzyskami. Kiedy zacząłem myśleć, że pora kończyć, do Soczi były jeszcze trzy lata. Nie uwierzyłem, że wytrwam.

W sobotę wielkich emocji jako kibic pan nie doświadczył, bo Polacy spisali się beznadziejnie. Ale w niedzielę może pan się sprawdzić w roli olimpijskiego kibica, który mocno przeżywa występ rodaczek.

- Już się denerwuję, bo w takiej roli nigdy nie byłem, a igrzysk przed telewizorem nie spędziłem od 22 lat. Ostatnie igrzyska, które śledziłem jako widz, odbyły się w Albertville w 1992 roku. Od Lillehammer 1994 aż do Vancouver 2010 zawsze startowałem. Z jednej strony fajnie siąść i popatrzeć, jak walczą inni, ale dziewczynom jednak zazdroszczę, że w najbliższych dniach będą miały po kilka szans na olimpijski medal. Rozgrzewkę w kibicowaniu już miałem, kciuki trzymałem za Bjoerndalena, ale dopiero teraz nerwy będą duże. Mam nadzieję, że którejś z naszych zawodniczek wszystko wypali.

Dlaczego Gwizdoń, Krystyna Pałka, Weronika Nowakowska-Ziemniak i Monika Hojnisz należą do światowej czołówki, a ich koledzy z kadry kompromitują się ostatnimi miejscami?

- To jest temat na inną, dłuższą rozmowę. Jeszcze kiedy byłem zawodnikiem, obserwowałem tych chłopaków, którzy nas teraz reprezentują. Widziałem, jak podchodzą do swoich obowiązków. Niestety, Krzysiek Pływaczyk miał poważne kłopoty zdrowotne i nie może się po nich pozbierać. Ale resztę zapamiętałem ze złej strony. Każda z naszych dziewczyn jest stuprocentową profesjonalistką, każda cały czas nad sobą pracuje, dąży do ideału. A u chłopaków trudno coś takiego zauważyć.

Rok temu Pałka zdobyła srebro, a Hojnisz brąz mistrzostw świata. Wierzy pan, że teraz któraś z naszych zawodniczek wywalczy medal igrzysk?

- Mają cztery indywidualne starty, wszystkie cztery dziewczyny są przygotowane na duży sukces, dlatego spodziewam się, że chociaż jedna w którymś ze startów wywalczy medal. Byłoby mi bardzo przykro, gdyby to się nie udało, bo wiem, że Polki są w naprawdę wysokiej dyspozycji.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.