Marit Bjoergen 60, Justyna Kowalczyk 27 - kibice biegów narciarskich doskonale wiedzą, co znaczą liczby przypisane do dwóch największych gwiazd tego sportu. Właśnie po tyle zwycięstw w Pucharze Świata ma każda z nich.
Obie wygrały po dziewięć biegów na 10 km stylem klasycznym. Jednak porównując ich klasę w tej specjalności, warto wziąć pod uwagę również, jak Norweżka i Polka radziły sobie właśnie w takich próbach podczas wyścigów etapowych.
W Ruka Triple, Tour de Ski i finałach Pucharu Świata Bjoergen i Kowalczyk wygrały po 19 etapów. Z tych 19 zwycięstw Norweżka na 10 km "klasykiem" odniosła dwa, a Polka aż osiem. W sumie Bjoergen wygrała w PŚ 79 startów, w tym 11 na 10 km stylem klasycznym, a Kowalczyk ze swoich 46 pierwszych miejsc aż 17 zajęła właśnie na takim dystansie i takim stylem.
Wielka rywalka podopiecznej Aleksandra Wierietielnego jest bardziej utytułowana i bardziej wszechstronna, ale 10 km "klasykiem" to królestwo Polki.
W bezpośrednich pojedynkach pań akurat na tym polu bitwy wyraźnie widoczny jest postęp, jakiego dokonała Kowalczyk.
W grudniu 2010 roku nasza zawodniczka zajmując drugie miejsce w Davos, straciła do najlepszej Bjoergen 23,6 s. Chwilę później, w styczniu 2011 roku, w Otepie, druga Kowalczyk do pierwszej Norweżki straciła jeszcze więcej - 32 s.
W ostatnich sezonach naszej mistrzyni zdarzało się przegrywać z Bjoergen na 10 km "klasykiem", ale już nie tak wyraźnie. W marcu bieżącego roku, w finale Pucharu Świata w Falun, Kowalczyk była dopiero czwarta, ale od pierwszej Norweżki pobiegła wolniej tylko o 11 sekund. A kiedy w styczniu w La Clusaz zajęła trzecie miejsce, tracąc do najszybszej Bjoergen 18 sekund, wszyscy widzieliśmy, że straty mogłaby nie mieć żadnej, gdyby tuż przed finiszem nie musiała stanąć i odklejać od nart śniegu, który ją hamował.
Chętniej niż do pojedynku na szczycie w La Clusaz wracamy do również tegorocznego starcia pań w Lahti. W nim klasyczną "dziesiątkę" Kowalczyk wygrała, wyprzedzając Bjoergen o 23,1 s.
Tak dużych strat do Polki Norweżka nie notowała aż do stycznia 2012 roku. Jeszcze w Tour de Ski 2011/2012 Bjoergen przegrywając z Kowalczyk biegi na 10 km "klasykiem" w Oberhofie (tam była trzecia) i Val di Fiemme (druga), traciła do zwyciężczyni odpowiednio tylko 7,1 oraz 7,5 sekundy. Niespełna dwa tygodnie po TdS, w Otepie, najszybsza Kowalczyk drugą Bjoergen pokonała już o 21,9 s. W lutym, w Szklarskiej Porębie ten układ się nie zmienił, ale różnica między rywalkami była jeszcze większa - 36,1 s. Na koniec sezonu, w Falun, w jednym z etapów finału Pucharu Świata, Bjoergen "klasyczną" dziesiątkę ukończyła na dopiero czwartym miejscu, do najszybszej Kowalczyk tracąc 21,7 s.
W dwóch ostatnich sezonach Norweżka i Polka rywalizowały ze sobą na 10 km stylem klasycznym 10 razy. Kowalczyk była górą sześciokrotnie. Bilans, a przede wszystkim styl, w jakim wygrywała mówi nam, że 10 km "klasykiem" to ten bieg, w którym możliwa jest jej wyraźna dominacja nad Bjoergen.
Drugiego takiego nie ma, ale to nie problem, skoro właśnie taki start będzie jednym z czterech indywidualnych, jakie znalazły się w programie przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Soczi.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone