Skoki narciarskie. Powrót Eddiego "Orła" Edwardsa! Wystąpi podczas Turnieju Czterech Skoczni?

Nazywany najgorszym skoczkiem narciarskim świata Eddie "Orzeł" Edwards chce wrócić na skocznię. Brytyjczyk, który kończy dziś 50 lat, zamierza jeszcze raz wzbić się w powietrze podczas konkursu turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen.

Skandynawskie media już zadają sobie pytanie - czy zwariowany Brytyjczyk to przeżyje? Plan jest taki - Edwards chce wystąpić jako przedskoczek w noworocznym konkursie w Ga-Pa. - To moja ostatnia szansa! Czuję, że wciąż jestem w formie i chcę jeszcze raz skoczyć, zanim już nie będę mógł tego zrobić ze względów fizycznych - mówi Edwards.

Ostatnio najsłynniejszy nielot wśród skoczków wystąpił 25 lat temu. Podczas konkursu w Innsbrucku złamał obojczyk i zakończył karierę. - Nie jestem szalony, ja naprawdę myślę o bezpieczeństwie. Trochę się denerwuję, ale z drugiej strony bardzo się cieszę i nie mogę się doczekać powrotu - dodaje 50-letni Brytyjczyk. I zapowiada, że za tydzień rusza do Garmisch-Partenkirchen, aby poznać skocznię.

Kim jest Eddie "Orzeł" Edwards?

Eddie Edwards zrobił wielką furorę podczas igrzysk w Calgary w 1988 roku. Został pierwszym brytyjskim skoczkiem w historii tej imprezy, choć tak naprawdę... skakać nie umiał. W konkursach na małej i dużej skoczni zajął z dużą stratą ostatnie miejsca, a oczarowani sportowym outsiderem kibice nadali mu żartobliwy przydomek "Orzeł". Pseudonim wzięło się z przemówienia szefa komitetu organizacyjnego igrzysk Franka Kinga, który na ceremonii zamknięcia imprezy powiedział: "Niektórzy z was wygrywali tu złote medale, niektórzy bili rekordy, a byli też tacy, którzy wzbijali się w powietrze jak orzeł".

 

Edwards był tak słaby, że Międzynarodowa Federacja Narciarska musiała wprowadzić po raz pierwszy kwalifikacje do zawodów. Problemem było to, że był bardziej popularny od lepszych od niego skoczków. Pod koniec lat 80. stał się jedną z ikon popkultury. Do dziś sprzedają się koszulki z jego podobizną i planowany jest film fabularny na podstawie jego biografii.

Po zakończeniu kariery był częstym gościem w telewizji, napisał książkę, nagrał dwie piosenki po fińsku, choć ni w ząb nie zna tego języka. Z wykształcenia jest prawnikiem.

Eddie Edwards na skoczni?
Więcej o:
Copyright © Agora SA