KONKURS! Pokaż swoją radość zwycięstwa i wygraj 7 tys. złotych!
Między Anitą 2008 a 2012 jest przepaść. Przez ten czas z 23-letniej dziewczyny, która trenowała gdzieś pod poznańskim mostem, przełażąc przez ogrodzenia, siatki, zasieki, i nieco speszona rzucała w Ptasim Gnieździe w Pekinie, Włodarczyk stała się mistrzynią świata, dwukrotną rekordzistką świata, mistrzynią Europy i brązową medalistką, a teraz jedną z głównych kandydatek do złotego medalu olimpijskiego.
W środowych eliminacjach pokazała, że jest w doskonałej formie (co zresztą było już widać w lipcowym memoriale Janusza Kusocińskiego w Szczecinie, gdzie Polka machnęła najlepiej w tym sezonie - 76,81 m). Już pierwszym rzutem zakwalifikowała się do finału, i nie było to jakie takie rzucenie, bo 75,68 - jej drugi wynik w tym roku. Limit wynosił 73 m i przekroczyło go osiem zawodniczek. Jeszcze nigdy w karierze Polka tak nie weszła w zawody.
Włodarczyk znów wystartowała w rękawicach zmarłej trzy lata temu przyjaciółki i młociarki Kamili Skolimowskiej - i tak samo będzie w piątek. Do używanych podczas eliminacji - i zapewne finału - pamiątek należą też biało-złote buty Kamili oraz młot, prezent od jej ojca, byłego sztangisty Roberta Skolimowskiego. Cztery lata temu Kamila w finale w Pekinie spaliła pierwsze trzy rzuty i odpadła. Anita była szósta.
Sprawdź, co się będzie działo w piątek na IO 2012 w Londynie ?
Włodarczyk jest kandydatką do medalu i to samo można powiedzieć o kilku innych zawodniczkach, a szczególnie o obrończyni tytułu Aksanie Miankowej z Białorusi.
Wiadomo, że Miankowa rzuca w tym sezonie daleko, bo jej wyniki pojawiają się w światowych rankingach. Pobiła rekord Białorusi - 78,69 m, drugi wynik na świecie - i na dodatek miała dwa inne rzuty powyżej 78. metra. Ale wszystkie tegoroczne konkursy, w których startowała, odbyły się na Białorusi: w Stajkach, Mińsku, Brześciu.
Co tam tegoroczne... Miankowa nie wystąpiła poza granicami Białorusi od kwalifikacji do finału mistrzostw świata w Berlinie w 2009 roku. O czym to świadczy? Chyba nie o tym, że Miankową męczy Aleksander Łukaszenka, bo akurat ostatni dyktator Europy jest dumny z białoruskiej krzepy.
Druga najgroźniejsza rywalka to Rosjanka Tatiana Łysenko, mistrzyni świata z Daegu.
Obie zawodniczki ze Wschodu wyglądają podobnie i zarazem trochę inaczej niż pozostałe młociarki. Są bardzo wysokie - mają po 186 cm wzrostu. Są szczupłe (jak na kogoś, kto ciska na dużą odległość ciężkimi przedmiotami) - ważą około 80 kg, są długonogie, długorękie i wspaniale wykorzystują właśnie te parametry do miotania. Łysenko ma za sobą dwuletnią karę za doping - użycie blokera kobiecych hormonów.
W innej grupie są Włodarczyk (178 cm wzrostu, 88 kg), jej znakomita rywalka Niemka Betty Heidler (175 cm, 81 kg) - mistrzyni świata z 2007 roku oraz wicemistrzyni z Berlina (gdzie przegrała z Polką) i Daegu (gdzie przegrała z Łysenko), Chinka Zhang Wanxiu (182, 113), która do tej pory zdobywała na wielkich zawodach wyłącznie brązowe medale. Są one korpulentne i dynamiczne, zachowują się w kole jak wirujące bąki.
Obydwie grupy i każda z tych zawodniczek mają swoje atuty, decydujące starcie zaczyna się o 20.35.
- Ja już nie mogę się doczekać konkursu - mówiła po eliminacjach młociarka. - Nie wiem dlaczego, ale jestem tutaj nadzwyczaj spokojna, nie denerwuję się konkursem. Nawet pytałam psychologa, czy to dobry objaw. Powiedział, że tak.
Olimpijskie zdjęcie dnia - pływanie synchroniczne, skok wzwyż
Buty i rękawice Kamili Skolimowskiej - talizmany Anity Włodarczyk