Rafał Stec bloguje non stop o meczu Polska - Rosja ?
Ryszard Bosek: Nie ma znaczenia, trafiło się, co się trafiło, trzeba grać. Przeciwnik jest trudny, z meczu na mecz gra coraz lepiej, na pewno nie będzie łatwo go pokonać. Ale skoro nie zajęliśmy pierwszego miejsca w swojej grupie, to teraz musimy rzucić wszystko co najlepsze. Na pewno cały czas dużo dobrego mamy. Stać nas na zwycięstwo.
- Spryt. Oni na pewno będą próbowali grać potrójnym blokiem, a my tę ścianę powinniśmy wykorzystać, obijać ją. Już pokazywaliśmy, że potrafimy to robić, że nie należymy do drużyn, które się tego bloku boją i przez to łatwo przegrywają. Zagrywkę pewnie będziemy zmuszeni przyjmować na trzeci-czwarty metr, a wtedy będziemy atakować z wysokiej piłki. Powinniśmy wziąć przykład z Australijczyków, którzy w meczu z nami pokazali, jak to robić. Oni obijali nam ręce, grali o nasz blok jak chcieli.
- Wydaje mi się, że jeżeli 90 procent meczu grał Łukasz Żygadło, to chyba i teraz wyjdzie w pierwszej "szóstce". To zresztą nieważne. Istotne, żeby wszyscy wyszli grać swoją grę. Jak się odpowiednio skoncentrują, to i z przyjęciem rosyjskiej zagrywki sobie poradzą. Rosjanie będą strzelać, my musimy się dostosować, nie bać się, tylko pokazywać, że też mamy czym postraszyć.
- Serbom te igrzyska zupełnie nie wyszły, poza tym każdy mecz jest inny, więc nie ma co opowiadać o tym, jak to Rosjanie biją. Oni na pewno nie są lepsi od nas. Jak zaczniemy grać swoje, to Rosjanie będą tracić pewność siebie. Nie można zakładać, że oni wyjdą, zaczną strzelać po 130 km/h i nie dadzą nam szans. Tu nie ma miejsca na strach.
- To rzeczywiście słuszna obserwacja. Oni nie grają równo, mają kłopoty z rozegraniem, piłki do ataku nie są wystawiane dokładnie. Przez to przegrali z Brazylią. Generalnie wszystko próbują nadrabiać zagrywką, ale mają też charakter, bo to nim wygrali [3:2, choć przegrywali 0:2] z Amerykanami. Rosja to taki zespół, który czując słabość rywala stawia mu nogę na tętnicy i odbiera powietrze.
- Tak, jeżeli Rosji postawi się opór mentalny, to można ją podłamać. Oni od zawsze są trochę zdziwieni, że przeciwnik gra dobrze. Szkoda, że my byliśmy właśnie taką złą Rosją w meczach z Bułgarią i Australią. Rosjan trzeba dobrze nacisnąć, a padną. Tylko nacisnąć Rosję nie jest łatwo.
- To większy problem dla nich niż dla nas. My, będąc w normalnej, najwyższej dyspozycji, dobrze przyjmujemy i gramy szybki atak. Na igrzyskach co drugi mecz gramy dobrze, dlatego zakładam, że teraz wszystko zaskoczy. A jak zaskoczy, to Rosjanie będą musieli mieć trochę czasu, by do naszej gry się dostosować. Z kolei my doskonale wiemy, jak oni grają, są bardziej przewidywalni, tu do niczego nie trzeba się przyzwyczajać.
- Sytuacja wygląda tak, że przed nami jest góra, a za tą górą czeka woda. Trzeba zdobyć górę, a później napić się tej wody. Oczywiście za darmo nic nie ma, trzeba zacisnąć zęby i walczyć. Ale nasz zespół w dalszym ciągu jest jednym z faworytów.
- Wtedy Rosjanom świetnie wychodziła zagrywka. Było trochę jak z naszymi plażowiczami, którzy teraz w swoim olimpijskim ćwierćfinale byli o krok od zwycięstwa, a Brazylijczyk zagrał im asa w sam róg boiska. Czasem na takie sytuacje nic się nie poradzi. A czasem one czegoś uczą. My wtedy chyba byliśmy za bardzo przekonani, że już wygraliśmy. Trzeba było coś zrobić, wytrącić ich z równowagi. Teraz to wiemy i jak będzie trzeba, pokażemy, że wyciągnęliśmy wnioski. Za górą czeka woda. Zimna, warto się jej napić.