Piotr Kula 16. w IO klasy Finn: postanowiłem wyciągnąć z tego startu lekcję

Piotr Kula zajął 16. miejsce w klasyfikacji generalnej żeglarskich igrzysk olimpijskich w klasie Finn rozgrywanych na akwenie w Weymouth. Choć wynik jest znacznie poniżej oczekiwań naszego reprezentanta, Piotr, jak sam mówi, nie zamierza zwijać żagli. - Zamiast się załamać postanowiłem wyciągnąć z tego startu lekcję - podkreśla zawodnik.

Wśród niemal pięciu tysięcy ludzi obserwowałem wyścig medalowy Igrzysk w klasie Finn z trybuny nad trasą. Widziałem jak o medale walczą ci, z którymi sam ścigałem się w tym tygodniu, w ostatnich miesiącach i latach. Z częścią z nich już kiedyś wygrywałem, z kilkoma nie wygrałem ani razu. Siedziałem tam, myśląc o drodze jaką dotąd pokonałem, o ilości pracy jaką włożyłem w spełnienie marzenia, które miałem odkąd zacząłem pływać - startu w Igrzyskach Olimpijskich.

Myślałem o ludziach, którzy mi w tym pomogli. Było mi nieco smutno bo zakończył się jakiś etap mojego życia. Mógłbym teraz zwinąć żagiel i odejść. Mieć klasyczne, podejrzewam że szczęśliwe życie "w cywilu". Poszukać pracy, widywać się częściej z przyjaciółmi, zaczynać dzień od kupowania bułek na śniadanie, a nie od kilkudziesięciu kilometrów rowerem, oglądać wiadomości i mieć wolne niedziele. Nawet nie wiecie jakie to kuszące i jak wiele razy mnie już kusiło. Jak wiele razy zazdrościłem tym, którzy tak mają Może któregoś dnia, bo teraz, po tym jak uczestniczyłem tu w walce tytanów sportu, podjąłem decyzję o swojej sportowej przyszłości.

Tym razem większość z moich przeciwników mnie pokonała. Przegrałem z piętnastoma, sam pobiłem ośmiu. Walczyłem, jak umiałem najlepiej, ani na chwilę nie opuściłem rąk. W ostatnim czasie bardzo szybko się rozwijałem i wiem, że chcę i mogę być lepszy, że pozostanę w sporcie. Chcę za kilka lat być w absolutnej czołówce świata. Nie jestem zadowolony z wyniku na tych Igrzyskach, ale są świetne wręcz rzeczy, o które mogę się oprzeć. Z początku byłem podłamany, że słabo mi idzie, ale gdy opadły emocje pierwszego olimpijskiego startu zacząłem żeglować lepiej. Zamiast się załamać postanowiłem wyciągnąć z tego startu lekcję. Zobaczyłem i przeżyłem na własnej skórze, jak jest na Igrzyskach. Możecie mi wierzyć, to były ciężkie dwa tygodnie i właśnie to, mimo niepowodzenia w kwestii wyniku, mam nadzieję da mi więcej siły w przyszłości. Już teraz zaczynam robić nowe plany. Będę trenował wytrwalej, więcej i systematyczniej. Będę szybszy, silniejszy, po prostu lepszy. Bo po upadku trzeba jak najszybciej wstać i biec dalej.

Tego co przeżywa się na igrzyskach nie sposób opisać. Musisz zachować spokój, choć dookoła bombarduje cię wszystko na co czekałeś. Olimpijskie kółka na własnej łódce, biało czerwone ubrania, Godło na piersi. Polska flaga w rzędzie masztów z innymi i marzenie żeby zawiesić ją najwyżej, w dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego. Czuć ogólne napięcie wśród zawodników, trenerów. Na wejściu do wioski jest ochrona jak na lotnisku. Skanują bagaż, przechodzisz przez bramkę wykrywania metalu. Po alejkach spacerują żołnierze z bronią maszynową. Nie ma szansy wejść do wioski albo portu bez akredytacji. No i przede wszystkim wiesz, że te zawody są po prostu niesłychanie ważne. Wiele się tu nauczyłem.

Odnosząc spektakularny sukces zwykle dziękuje się jego współtwórcom. Zamykając tak ważny etap, jak kampania olimpijska nawet bez świetnego wyniku, także myślę o osobach, które mnie wspierały. Cała moja rodzina, trenerzy, wychowawcy i nauczyciele, koledzy z kadry, sztab sportowy, lekarski i administracyjny PZŻ, sponsorzy i władze Biskupca, przyjaciele i znajomi, kibice. Osoby i firmy, które umożliwiły obecność psychologa tu, w ogniu walki, co wzmocniło mnie teraz i na przyszłość. Ludzie, którzy dają mi swoją energię. Dziękuję Wam serdecznie. Sportowiec sam nie istnieje i bez Was nie poszedłbym dalej.

Piotr Kula

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.