Agnieszka Radawańska w Wimbledonie doszła aż do finału, ale podczas igrzyska na londyńskich kortach, odpadła już w pierwszej rundzie. Teraz przed najlepszą polską tenisistką jeszcze szansa w deblu (gra z siostrą Urszulą) oraz w miekście (gra z Marcinem Matkowskim).
Paweł Ostrowski: - Nasze oczekiwania co do występu na igrzyskach całej polskiej tenisowej reprezentacji były bardzo wysokie. Debliści, deblistki, Kubot i Agnieszka Radwańska przegrywali pechowo w końcówkach. Moim zdaniem nie jest to wynik złej gry, czy słabej formy. Głównej przyczyny upatruję w "napompowanym baloniku". Każdy chciał dorównać Agnieszce, a ta chciała zdobyć medal. Może cała ekipa chciała za bardzo i się spaliła...
- Powtórzenie takich sukcesów w dwóch kolejnych turniejach jest cholernie ciężkie. To dlatego czołowi zawodnicy po wielkich imprezach robią przerwę, szykując się do następnych. Tutaj przerwa między Wimbledonem a turniejem olimpijskim była zbyt krótka. Agnieszka nie zdążyła się jeszcze zregenerować. W tenisie jest jak w każdej innej pracy. Jeżeli Ty, czy ja damy z siebie wszystko i osiągniemy wielki sukces zawodowy, to potrzebujemy regeneracji, "zresetowania". Bez tego nie podejmiemy kolejnych, równie owocnych, wyzwań.
- To kwestia doświadczenia. Emocje i przeżycia związane z pierwszym wielkoszlemowym finałem mają wielkie znaczenie. Może gdyby był to finał numer dziesięć, to przeżyłaby to w inny sposób.
Po wtóre, losowanie było wyjątkowo niefortunne. Goerges jest zawodniczką nieobliczalną. Ona wychodzi i nagle gra jak Paganini na jednej strunie skrzypiec. Na drugi mecz wyjdzie i niewykluczone, że nie będzie mogła trafić w kort. W tamtym dniu miała niebotyczne ilości dobrych serwisów i kończących uderzeń.
Agnieszka na korcie nie nadążała, a mentalnie nie zdążyła wejść jeszcze w turniej. Nie zregenerowała się psychofizycznie. W ważnych momentach chciała przyspieszyć wymianę, ale nie była w stanie. Gdyby spotkały się w trzeciej rundzie, byłaby to kompletnie inna rozmowa.
- Nie, bo Radwańska miała dzień przerwy. Ewidentny błąd popełnił natomiast Łukasz Kubot, który uczestniczył w ceremonii, a następnego dnia miał mecz z Dimitrovem. Przesadził.
- Na trybunach było też wielu polskich oficjeli. Tata wychował "Isię", a ona z pewnością docenia jego pracę. Ja nie wyobrażam sobie, żeby jego tam nie było. Ona grała dla Polski. Nie sądzę, żeby pojechał się szarogęsić. Zapewne chciał zobaczyć, jak igrzyska wyglądają na żywo.
Serena Williams. Ale gwarantuję, że jakiś krążek zdobędzie Andżelika Kerber. Ona czuje niedosyt po półfinale Wimbledonu. Jest bardzo mocna psychicznie. Może sprawi niespodziankę i sięgnie po złoto? Nie byłbym zdziwiony.
Po porażkach w singlu, z dziewczyn zeszło powietrze, rozluźniły się. Stać je na medal. Podobnie jest w mikście.
- "Matka" gra tenis totalny, czyli szybki, dynamiczny, oparty na bardzo dobrym serwisie. Agnieszka gra bardzo dobrze manualnie, doda na korcie dużo finezji. Będą się uzupełniać. Ta mieszanka może dać dobry efekt. Fyrstenberg gra trochę bardziej miękko i gdyby wybór padł na niego, mogłoby zabraknąć ognia. Marcin sobie poradzi. Jest świeżo po ślubie, już wie jak rozmawiać z płcią piękną (śmiech).
Rozmawiał Marek Furjan
* Paweł Ostrowski - były trener czołowych tenisistek świata, m.in. Anny Czakwetadze (w przeszłości nr 5 rankingu WTA), Andżeliki Kerber (WTA 7). Tą drugą wprowadził do czołowej pięćdziesiątki rankingu. Obecnie współpracuje z Martą Domachowską i młodzieżową mistrzynią Polski Agatą Barańską.