Londyn 2012. Trener o Radwańskiej: Zeszło z niej powietrze, w deblu i mikście może zdobyć medal

- Po sukcesie w Wimbledonie, Agnieszka Radwańska nie zdążyła się zregenerować psychofizycznie i dlatego podczas igrzysk szybko odpadła w singlu. Teraz zeszło z niej powietrze i w mikście oraz deblu ma szanse na medal - twierdzi trener Paweł Ostrowski.

Agnieszka Radawańska w Wimbledonie doszła aż do finału, ale podczas igrzyska na londyńskich kortach, odpadła już w pierwszej rundzie. Teraz przed najlepszą polską tenisistką jeszcze szansa w deblu (gra z siostrą Urszulą) oraz w miekście (gra z Marcinem Matkowskim).

Marek Furjan: Turniej olimpijski ciągle na wczesnym etapie, ale jeśli chodzi o występ Polaków, powoli przychodzi czas na podsumowania.

Paweł Ostrowski: - Nasze oczekiwania co do występu na igrzyskach całej polskiej tenisowej reprezentacji były bardzo wysokie. Debliści, deblistki, Kubot i Agnieszka Radwańska przegrywali pechowo w końcówkach. Moim zdaniem nie jest to wynik złej gry, czy słabej formy. Głównej przyczyny upatruję w "napompowanym baloniku". Każdy chciał dorównać Agnieszce, a ta chciała zdobyć medal. Może cała ekipa chciała za bardzo i się spaliła...

Finał Wimbledonu, drugie miejsce na świecie. Myślenie o medalu w przypadku Radwańskiej chyba nie było na wyrost?

- Powtórzenie takich sukcesów w dwóch kolejnych turniejach jest cholernie ciężkie. To dlatego czołowi zawodnicy po wielkich imprezach robią przerwę, szykując się do następnych. Tutaj przerwa między Wimbledonem a turniejem olimpijskim była zbyt krótka. Agnieszka nie zdążyła się jeszcze zregenerować. W tenisie jest jak w każdej innej pracy. Jeżeli Ty, czy ja damy z siebie wszystko i osiągniemy wielki sukces zawodowy, to potrzebujemy regeneracji, "zresetowania". Bez tego nie podejmiemy kolejnych, równie owocnych, wyzwań.

Niewykluczone, że Serena Williams i Roger Federer powtórzą swoje wielkie wyniki sprzed trzech tygodni. Co różni ich od Radwańskiej?

- To kwestia doświadczenia. Emocje i przeżycia związane z pierwszym wielkoszlemowym finałem mają wielkie znaczenie. Może gdyby był to finał numer dziesięć, to przeżyłaby to w inny sposób.

Po wtóre, losowanie było wyjątkowo niefortunne. Goerges jest zawodniczką nieobliczalną. Ona wychodzi i nagle gra jak Paganini na jednej strunie skrzypiec. Na drugi mecz wyjdzie i niewykluczone, że nie będzie mogła trafić w kort. W tamtym dniu miała niebotyczne ilości dobrych serwisów i kończących uderzeń.

Agnieszka na korcie nie nadążała, a mentalnie nie zdążyła wejść jeszcze w turniej. Nie zregenerowała się psychofizycznie. W ważnych momentach chciała przyspieszyć wymianę, ale nie była w stanie. Gdyby spotkały się w trzeciej rundzie, byłaby to kompletnie inna rozmowa.

Ceremonia otwarcia, podczas której Agnieszka przez kilka godzin prowadziła naszą reprezentację, mogła rzutować na wynik meczu z Niemką?

- Nie, bo Radwańska miała dzień przerwy. Ewidentny błąd popełnił natomiast Łukasz Kubot, który uczestniczył w ceremonii, a następnego dnia miał mecz z Dimitrovem. Przesadził.

Na meczu z Goerges obecny był Robert Radwański, który ostatnio nie towarzyszył córce podczas turniejów. Wszyscy mamy w pamięci to, jak między nimi niejednokrotnie iskrzyło. Przyjazd do Londynu był dobrym pomysłem?

- Na trybunach było też wielu polskich oficjeli. Tata wychował "Isię", a ona z pewnością docenia jego pracę. Ja nie wyobrażam sobie, żeby jego tam nie było. Ona grała dla Polski. Nie sądzę, żeby pojechał się szarogęsić. Zapewne chciał zobaczyć, jak igrzyska wyglądają na żywo.

Kto jest faworytką do złotego medalu?

Serena Williams. Ale gwarantuję, że jakiś krążek zdobędzie Andżelika Kerber. Ona czuje niedosyt po półfinale Wimbledonu. Jest bardzo mocna psychicznie. Może sprawi niespodziankę i sięgnie po złoto? Nie byłbym zdziwiony.

A co z naszymi medalowymi szansami w deblu (Radwańska/Radwańska) i mikście (Radwańska/Matkowski)?

Po porażkach w singlu, z dziewczyn zeszło powietrze, rozluźniły się. Stać je na medal. Podobnie jest w mikście.

Agnieszka podjęła dobry wybór stawiając na Marcina Matkowskiego?

- "Matka" gra tenis totalny, czyli szybki, dynamiczny, oparty na bardzo dobrym serwisie. Agnieszka gra bardzo dobrze manualnie, doda na korcie dużo finezji. Będą się uzupełniać. Ta mieszanka może dać dobry efekt. Fyrstenberg gra trochę bardziej miękko i gdyby wybór padł na niego, mogłoby zabraknąć ognia. Marcin sobie poradzi. Jest świeżo po ślubie, już wie jak rozmawiać z płcią piękną (śmiech).

Rozmawiał Marek Furjan

* Paweł Ostrowski - były trener czołowych tenisistek świata, m.in. Anny Czakwetadze (w przeszłości nr 5 rankingu WTA), Andżeliki Kerber (WTA 7). Tą drugą wprowadził do czołowej pięćdziesiątki rankingu. Obecnie współpracuje z Martą Domachowską i młodzieżową mistrzynią Polski Agatą Barańską.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.