Londyn 2012. Wiktorowski: Agnieszka bardzo przeżyła porażkę w singlu

- Porażka w I rundzie singla to na pewno było duże rozczarowanie dla Agnieszki. Ale czy to jest tragedia narodowa? Niech ocenią to ci, którzy oglądali mecz. Pamiętajmy jednak, że to jest sport. Na wynik składa się wiele czynników, także takie, o których mówić nie będziemy, bo są niemierzalne - mówił w poniedziałek Tomasz Wiktorowski, trener Agnieszki Radwańskiej o jej porażce w singlu z Julią Goerges.

W niedzielę Wiktorowski zapadał się pod ziemię i nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Zrobił to dopiero, gdy emocje opadły w poniedziałek, po wygranym przez siostry Radwańskie meczu deblowym z Danielą Hantuchvą i Dominiką Cibulkovą.

Tomasz Wiktorowski dla Sport.pl:

Nie ma co szukać usprawiedliwień dla tej porażki w singlu. Wszystko było widać na korcie. W tenisie nigdy jednak nie jest tak, że jeden czynnik wpływa na wynik. Gdyby to był inny turniej, to pewnie inaczej byśmy rozmawiali. Ale zdarzył się taki mecz na igrzyskach, co było trochę bolesne.

Goerges fantastycznie serwowała, grała dobrze, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że były w tym meczu szanse. Agnieszka miała 3:1 w trzecim secie, miała potem breakpointy przy 4:4. Zabrakło chyba jednak nie ryzyka, raczej czujności, umiejętności lepszego ustawienia się, czyli czegoś, co Agnieszka zazwyczaj potrafi robić doskonale. W deblu dzień później już znów to funkcjonowało to dobrze. Na pewno pewną niepewność spowodowała dobra gra Goerges, jej świetny serwis. Ale są też czynniki, o których czasami w damskim tenisie się po prostu nie mówi.

Realnie patrząc, oczywiście, że Agnieszka była jedną z kandydatek do medalu. Patrząc na ranking, na jej dokonania w tym roku, na to, że trzy tygodnie temu grała w finale Wimbledonu. To na pewno jest duże rozczarowanie dla Agnieszki. Ale czy to jest tragedia narodowa? Niech ocenią to ci, którzy oglądali mecz. Pamiętajmy jednak, że to jest sport. Na wynik składa się wiele czynników, także takie, o których mówić nie będziemy, bo są niemierzalne. Oczywiście, wielkość zawodników polega też na tym, że dają sobie radę w trudnych okolicznościach. Agnieszka akurat w niedzielę sobie nie poradziła.

Bardzo przeżyła tę porażkę. Porażki też w sporcie trzeba akceptować. Na ich podstawie sportowcy się uczą i wyciągają wnioski, tak samo robią trenerzy.

Agnieszka mówiła, że bagatelizuje debel, ale to było tuż po meczu. Jestem pewien, że dziś koncentruje się już na deblu, mikście i da w nich z siebie wszystko.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.