Profil Sport.pl na Facebooku - 78 tysięcy fanów. Plus jeden?
W sobotnich zawodach Ye odniosła potrójny sukces - zdobyła złoto, pobiła rekord świata, a ostatnie 50 metrów przepłynęła szybciej niż Ryan Lochte w zawodach mężczyzn. - Gdyby płynęła ze mną, nie wiem, może by mnie pokonała - uśmiechał się Lochte.
Ale oprócz próśb o reakcję na zadziwiający wyczyn Chinki pojawiły się pytania o zawartość jej krwi. Chiny słyną przecież z dopingowych praktyk - w latach 90. na wykorzystywaniu niedozwolonych substancji przyłapano czterdziestu pływaków z Państwa Środka. Na pływackich mistrzostwach świata w 1994 roku Chiny wygrały niebywałą ilość dwunastu złotych medali; kilka miesięcy później w organizmach siedmiu "złotych" pływaków wykryto sterydy. Dwa lata później, podczas Igrzysk Olimpijskich w Atlancie, pozbawione nieregulaminowej pomocy Chiny zdobyły jedno złoto.
Haniebna przeszłość chińskiego pływania pozwala zrozumieć, dlaczego reakcją na wielki wyczyn 16-latki nie są gromkie oklaski, ale pytania o badania na obecność dopingu. Jednak dziennikarz amerykańskiego magazynu "Swimming World", John Lohn, przestrzega przed nieuzasadnionymi oskarżeniami. "Jeśli chodzi o doping, Chińczycy niespecjalnie pomagali swojej reputacji (...) ale zarzuty kierowane w stronę Ye są nie do zaakceptowania w czasach, w których kontrole są tak ścisłe. (...) Zamiast obrzucać jej osiągnięcie błotem oraz bezpodstawnymi twierdzeniami i podejrzeniami, byłoby mądrzej docenić jej występ, który był legendarny" - pisze Lohn.
Trener Amerykanek, Gregg Troy, nie dał wciągnąć się w dyskusję o dopingu. - Ciężko coś powiedzieć, nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Teraz wiem tylko tyle, że to był niesamowity wyczyn. Nie byliśmy na tyle dobrzy, żeby utrzymać jej tempo - powiedział.