W środę Anastasi zaskoczył jednak polską ekipę. - Sytuacja była trudna... - zaczyna opowiadać Henryk Urbaś, attache prasowy reprezentacji w Londynie. - Trening miał być otwarty, zaczęli schodzić się dziennikarze, były kamery, i nagle trener Anastasi stanowczo zażądał zamknięcia zajęć, a potem poprosił organizatorów, by tak wyglądały następne treningi Polaków.
- Nie wiem, czy trener wytrzyma w swoim postanowieniu, czy odwoła decyzję o zamknięciu treningów - mówi Urbaś. I zastanawia się: - Może jak zaczną się mecze, przyjdą lepsze wyniki, to sytuacja się zmieni.
Siatkarze, którzy od niedzieli będą rozgrywać mecze co drugi dzień w hali Earl's Court, codziennie trenują w różnych halach w Londynie. Po piątkowych zajęciach w sali Whitechapel Anastasi mówił: - Nigdy nie wpuszczałem dziennikarzy na treningi. Dla mnie i dla zawodników to nie jest dobre, bo jeśli przydarzy się nerwowy moment i my zareagujemy w ostry sposób, to wy będziecie wyciągać pochopne wnioski.
Po zajęciach Anastasi z ochotą udzielał jednak wywiadów, opowiadał o meczu z Włochami. Jego zespół w okolicach Whitechapel wyglądał egzotycznie - hala, w której w piątek trenowali siatkarze, przypomina bardziej osiedlową siłownię. Po zajęciach na Polaków czekali młodzi siatkarze, w tym trzech Polaków, którzy trenują w miejscowym klubie - zawodnicy pozowali z nimi do zdjęć, rozdawali autografy i podpisywali się na przygotowanej przez gospodarzy biało-czerwonej fladze.
Siatkarze, jedyna polska drużyna w Londynie, są w bardzo dobrej formie i uznaje się ich za kandydatów do złota nie tylko w Polsce. Pierwszy mecz zespół Anastasiego rozegra w niedzielę o 21 czasu polskiego - przeciwnikiem będą silni Włosi, a wynik meczu może decydować o tym, kto zajmie pierwsze miejsce w grupie A.