"To wyglądało kure...o przerażająco. Oby to nie było złamanie karku, oby mógł się poruszać.", "Straszne, aż zrobiło mi się niedobrze., Wygląda fatalnie. Takie wypadki sprawiają, że czesć mnie ma nadzieję, że mój syn nigdy nie będzie grał w hokeja" - takie wpisy obiegły hokejowe fora w październiku 2016 roku.
13 października Mietałłurg Magnitogorsk grał z Barysem Astana mecz ligi KHL. "Magnitka" rozgrywała grę w przewadze, do odbitego po strzale krążka zanurkował na lód skrzydłowy Magnitogorska Wojtek Wolski. Do krążka rzucił się też Władimir Markiełow z Barysa, przewrócił się na Wolskiego, po czym z całym impetem wpakował go w bandę.
Zagranie było kompletnie przypadkowe, ale wyglądało dramatycznie: Wolski uderzył w bandę głową. Leżał na lodzie bez ruchu z zamkniętymi oczami. Koledzy z drużyny natychmiast zaczęli wołać o nosze. Chris Lee, Siergiej Moziajkin, Danis Zaripow patrzyli przerażeni, gdy Wolskiego transportowano z lodu.
Wolski trafił do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie czwartego i siódmego kręgu szyjnego, uszkodzenie rdzenia kręgowego oraz wstrząśnienie mózgu. Okazało się jednak, że operacja nie będzie potrzebna.
- Nigdy nie sądziłem, że kiedyś po złamaniu karku powiem: miałem szczęście. Ale tak jest, bo wszystko mogło się skończyć dużo gorzej - mówił Wolski w rozmowie z kanadyjskim serwisem TSN.
Wolski miał spędzić cztery miesiące w specjalnym kołnierzu. Jeden ze złamanych kręgów nie goił się jednak dobrze więc zabieg okazał się konieczny.
- Po zabiegu nie byłem pewien, jak się wszystko potoczy. I czy powinienem dalej grać w hokeja. Kilku moich znajomych lekarzy oraz przyjaciele radzili, żebym odpuścił i zakończył karierę - opowiadał urodzony w Zabrzu hokeista. - Słyszałem, że nie dam rady, że to zbyt duże ryzyko. Wiedziałem, że chcą dla mnie jak najlepiej, ale ciężko było usłyszec coś takiego akurat od nich.
Wolski przeszedł kolejny zabieg, wszczepienia płytki tytanowej wzmacniającej kręgosłup. Przechodził trudną rehabilitację. Dużo czasu upłynęło, zanim mógł chodzić bez odczuwania mdłości i zawrotów głowy. Ale mozolnie, dzień po dniu wracał do zdrowia. Osiem miesięcy po kontuzji wznowił treningi.
- Bywało, że budziłem się rano z potwornym bólem. Odczuwałem go też podczas podróży z klubem, ale z każdym tygodniem było lepiej - opowiadał Wolski.
Na początku czerwca 2017 roku podpisał kontrakt z Kunlun Red Star, chińskim nowicjuszem w KHL (klub założono w 2016 roku). 2 września zadebiutował w nowych barwach w meczu z Awtomobilistem Jekaterynburg. I od razu trafił do bramki. W Kunlun Wolski rozegrał 32 mecze, strzelił 7 goli, zaliczył 21 asyst. W grudniu 2017 wrócił do Magnitogorska w ramach wymiany.
13.10.2016: ??????? ?????? (??????? ?????? ?????????).
- ??? (@khl) 2 września 2017
01.09.2017: ?????? ?????? ????? ????? ???????.
?????? ???????? ????????! pic.twitter.com/6IijIW5NvH
3 kwietnia 2017 liga NHL zadecydowała, że nie zawiesi rozgrywek na czas trwania Igrzysk Olimpijskich w Pjongczang i tym samym nie puści swoich hokeistów do Korei Południowej. Choć sami zainteresowani byli mocno rozczarowani decyzją, nie mówiąc o kibicach, to władze ligi nie zdołały porozumieć się z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim.
MKOl nie zgodził się zapłacić za przelot, zakwaterowanie, ubezpieczenie graczy NHL, co było warunkiem ligi. Pomoc zaoferowała Międzynarodowa Federacja Hokeja (IIHF) proponując wyłożenie 20 mln dolarów, ale w grę wchodziły też interesy właścicieli klubów. Dla nich igrzyska to nic innego jak straty w biznesie - nie ma meczów, a gwiazdy mogą złapać kontuzje. NHL chciała większego udziału w zyskach z IO, ale nic z tego nie wyszło.
Decyzja ligi oznaczała szansę występu na igrzyskach zawodnikom nie grającym obecnie w NHL. Szefowie Kanadyjskiego Komitetu Olimpijskiego pamiętali o Wolskim. 11 stycznia okazało się, że urodzony w Zabrzu hokeista spełni swoje marzenie.
"Rok temu leżałem w szpitalnym łóżku po operacji złamanego karku. Dziś jestem tak szczęśliwy i dumny, bo zagram w reprezentacji Kanady na igrzyskach. Kiedy teraz patrzę na swoje zdjęcie ze szpitala, mam oczy pełne łez. To głównie łzy szczęścia, ale targa mną tak wiele emocji ze względu na to, przez co przeszedłem. Nigdy nawet przez myśl mi wtedy nie przeszło, że za rok będę tak szczęśliwy" - napisał 31-letni Wolski w poruszającym poście na Instagramie.
Wolski urodził się w Zabrzu w 1986 roku. Miał 3 lata, gdy z rodziną wyjechał do Kanady. Hokejem zainteresował się, kiedy ojciec, Wiesław Wolski kupił jego starszemu bratu Kordianowi łyżwy. Wojtek występował w rozgrywkach juniorskich w Kanadzie. W najważniejszych z nich, Canadian Hockey League bronił barw ekipy Brampton Battalion (grają w OHL, jednej z lig CHL), skąd do NHL trafili m.in. Brent Burns i Matt Duchene.
Wolskiego wybrali w drafcie w 2004 roku Colorado Avalanche, w pierwszej rundzie z nr. 20. Co ciekawe, to właśnie Colorado było jego ulubionym klubem, od kiedy jako młody chłopak zobaczył ich mecz z Toronto Maple Leafs.
Potem Wojtek grał także w Phoenix Coyotes (dziś Arizona Coyotes), New York Rangers, Florida Panthers i Washington Capitals. Podczas lockoutu w NHL w 2012 roku grał w Polsce i reprezentował barwy Ciarko PBS Bank KH Sanok. Od 2013 roku gra na taflach Kontynentalnej Hokejowej Ligi (KHL) - w Torpedo Niżnyj Nowogród, Metałłurgu i Kunlun. Z klubem z Magnitogorska w 2016 roku triumfował w rozgrywkach sięgając po Puchar Gagarina.