Amerykański snowboardzista (i skateboardzista!). Chyba najbardziej rozpoznawalny zimowy sportowiec z tego kraju, startujący w Soczi. Ma z górki, bo i jego dyscyplina z roku na rok zyskuje coraz większą popularność. White zdobył dwa razy z rzędu złoto olimpijskie w half-pipe'ie, ma też na koncie największą liczbę medali oraz złotych medali ze wszystkich sportowców, startujących w X-Games (najpoważniejsze zawody sportów ekstremalnych).
AP/Sean Kilpatrick
"Latający Pomidor" (spójrzcie tylko na kolor jego włosów) sensację wzbudził jeszcze przed rozpoczęciem igrzysk - oprócz bronienia złota w half-pipe'ie, wystartować miał w nowej olimpijskiej konkurencji, slopestyle'u. Na pierwszych treningach doszło jednak do wielu wypadków (White też zaliczył upadek, ale niegroźny) i 27-latek, będący jednym z zawodników, narzekających potem na zbyt duży poziom trudności trasy, ze slopestyle'u się wycofał.
White to idol amerykańskich nastolatków, gościnnie występujący w filmach a od niedawna będący nawet... członkiem kapeli Bad Things którą założył z kolegami ze szkoły. W zeszłym roku zdążył już zaliczyć na perkusji spory kawał trasy koncertowej, niedawno nakładem Warner Bros. pojawiła się debiutancka płyta kapeli. Jeśli lubicie indie rock, Bad Things powinni wam się spodobać!
Hokej ma być jedną z tych dyscyplin, w której to gospodarze powinni pokazać się z dobrej strony. Tytułu bronić będą jednak Kanadyjczycy, którzy w Vancouver po szalenie emocjonującym finale pokonali Amerykanów. Na czyich barkach spocznie odpowiedzialność za dobre zaprezentowanie się Rosjan?
AP/Alex Brandon
Oczywiście (obściskującego się z Johnem Kerry'm tuż przed wylotem do Soczi), Owieczkina, który w NHL od dziesięciu lat jest podporą Washington Capitals, a od paru lat nawet kapitanem zespołu. Dwukrotnie prowadził Rosjan do tytułu mistrzów świata, dwukrotnie nie doprowadził ich do medalu igrzysk. Trzykrotny MVP najlepszej ligi świata.
AP/Alex Brandon
Najbardziej zazdrościć mu jednak można zaręczyn z najpiękniejszą tenisistką, Marią Kirilenko.
Bjoerndalen, który 27 stycznia skończył 40 lat, to najbardziej utytułowany biathlonista świata - ma w dorobku 11 medali olimpijskich, w tym sześć złotych. Przygotowaniom do igrzysk w Soczi podporządkował ostatnie kilkanaście miesięcy. Igrzyska w Rosji będą jego szóstymi w karierze, pierwszy raz wystartował w 1994 roku w Lillehammer.
Jest wiceliderem klasyfikacji wszech czasów wśród medalistów zimowych igrzysk, za rodakiem, biegaczem Bjoernem Daehliem (w latach 1992-1998 zdobył osiem złotych medali i cztery srebrne). W dorobku Bjoerndalena oprócz sześciu krążków z najdroższego kruszcu są cztery srebra i brąz. Cztery lata temu w zdobył złoto w sztafecie i srebro w biegu na 20 km.
REUTERS/DAVID W CERNY
O jego wzroście formy świadczy drugie miejsce w zawodach PŚ 4 stycznia w sprincie na 10 km w Oberhofie. Przegrał o 0,4 sekundy z rodakiem Emilem Hegle Svendsenem. Był więc o włos od wywalczenia 95. zwycięstwa w zawodach PŚ (93 razy wygrał rywalizację w biathlonie, a raz w biegach). Jest pod tym względem rekordzistą w historii konkurencji narciarskich.
Do startu w Soczi przygotowywał się samotnie przez kilkanaście miesięcy w ostrym reżimie, szczególnie w ostatnich tygodniach. Wstawał o 7 rano, trenował dwa razy dziennie i kładł się spać o godzinie 22. Jego pokój był nieogrzewany, bez telewizora, a łóżko twarde.
- Lubię spartańskie warunki ponieważ uważam, że luksus rozpieszcza. Od 15 miesięcy jestem singlem, po rozwodzie z Nathalie Santer. Z natury jestem samotnikiem. Trenuję samotnie, przygotowuję sobie narty i sam ostro krytykuję za niecelne strzelanie - mówił w jednym z wywiadów.
Gdyby tylko króla dało się wybierać demokratycznie, niewykluczone, że Norwegią władałby już ukochany biegacz tamtejszych kibiców, Petter Northug. Ponieważ my - z wiadomych względów - mocniej emocjonujemy się rywalizacją pań, często zapominamy o Northugu.
Jego dorobek jest nie byle jaki - z Vancouver przywiózł dwa złote medale (w sumie cztery), a łącznie krążków zdobytych na IO oraz MŚ ma 16. Żaden inny aktywny biegacz nie może się z nim równać.
- Zniszczę mu życie, już nigdy nie postawi stopy na sportowym torze - powiedział przed igrzyskami Northug o swoim rosyjskim rywalu, Maksimie Wylegżaninie.
AP/Jens Meyer
Ostatniego słowa nie powiedział też zapewne 32-letni szwajcarski skoczek Simon Ammann, który już wcześniej zapowiedział, że po Soczi kończy karierę. Jest czterokrotnym złotym medalistą olimpijskim, a dwa złote medale z Salt Lake City z 2002 roku, gdy wyprzedził będących w znakomitej formie Adama Małysza oraz Niemca Svena Hannawalda, były jedną z największych niespodzianek olimpijskiej rywalizacji. W Vancouver sięgnął po dwa kolejne najcenniejsze krążki, wyprzedzając ponownie Małysza i młodą gwiazdora tej dyscypliny Austriaka Gregora Schlierenzauera.
AP/Dmitry Lovetsky
Konkursy w Willingen nie były dla niego najszczęśliwsze - w przedostatnich zawodach przed igrzyskami nawet nie wystąpił w drugiej rundzie, w ostatnich ledwo się do niej zakwalifikował. Jeśli odzyska formę idealnie w porę na konkurs olimpijski, nikt chyba nie będzie szczególnie zdziwiony.