Asafa Powell: Ja na to, że czuję się w świetnej formie, olimpijskiej, takiej, by zawalczyć nawet o rekord świata. Ale pobicie go nie jest moim głównym celem w Atenach. Zależy mi przede wszystkim na zwycięstwie i zdobyciu złotego medalu dla Jamajki. W historii igrzysk jeszcze żaden mój rodak nie wygrał biegu na 100 m. Czas ma drugorzędne znaczenie. Ale kto z nas nie marzy o tytule najszybszego człowieka na Ziemi? Zdobyć go na igrzyskach byłoby czymś niesamowitym. Ale nie upieram się. Mam 21 lat, to dopiero moje pierwsze igrzyska.
- Hej, a proszę mi przypomnieć, jaki mamy obecnie rok. 2004, tak? No więc w niedzielę wieczorem zdarzenia z 1999 roku nie będą miały żadnego, ale to żadnego znaczenia.
- Największym z największych jest i będzie tylko Muhammed Ali.
- To wielka, wielka sprawa. Największa rzecz, jaką można osiągnąć w lekkoatletyce. Myślę, że zdobywając ten tytuł, człowiek wchodzi do tej samej ligi, w której znajduje się np. prezydent Stanów Zjednoczonych. Bo mistrzów świata jest wielu - w piłce nożnej, hokeju, pływaniu itd., ale najszybszy człowiek na ziemi jest tylko jeden.
- To szok, zupełny szok, bo przecież na sześciu igrzyskach zdobyła dla Jamajki osiem medali. Nie wiem, jak mogło do tego dojść...
- Pochodzę z rodziny lekkoatletów. Mój brat właśnie skończył karierę, więc teraz ja przejąłem pałeczkę. A nie zapowiadało się na to. Trenuję sprinty dopiero od dwóch lat. Wcześniej wolałem grać w piłkę. Ale raz trener biegania obejrzał mnie w jakimś meczu i powiedział, że nawet nie zdaję sobie sprawy, jakie mam możliwości. Trochę go wtedy wyśmiałem, ale zgodziłem się na treningi. Od razu wygrałem mistrzostwa Jamajki, więc wypadało zająć się tą dyscypliną poważnie. I oto jestem tutaj.
- To było olbrzymie rozczarowanie, bo ciężko trenowałem przed mistrzostwami świata. Ale dziś odnoszę wrażenie, że to doświadczenie było wielką nauczką pokory i zrobiło ze mnie jeszcze lepszego sprintera. Mówiąc szczerze, udało mi się wyrzucić z pamięci to bolesne zdarzenie, przyjechałem do Aten skoncentrowany na występie na igrzyskach, dopóki mi pan nie przypomniał... Wielkie dzięki.