Odpadli Fyrstenberg i Matkowski

Na pierwszym meczu zakończył występ na igrzyskach debel Mariusz Fyrstenberg - Marcin Matkowski. Polacy przegrali ze Szwajcarami, a właściwie samym Rogerem Federerem, najlepszym tenisistą świata.

W indywidualnym rankingu deblistów ATP Polacy są pod koniec czwartej dziesiątki. Wśród singlistów numerem 1 jest Roger Federer. Szwajcar wygrał ostatni turniej na kortach Wimbledonu, a w Atenach zapowiada wywalczenie "podwójnej korony" - wygrania turnieju indywidualnego oraz debla.

- Ucieszyliśmy się, że zagramy przeciw niemu - w końcu kiedy będzie lepsza okazja? Postanowiliśmy sobie, że będziemy grać na partnera Federera, Yves'a Allegro, o którym wcześniej niewiele słyszeliśmy. Mieliśmy nadzieję, że musi odstawać poziomem. Niestety, aż tak zły się nie okazał - mówił po meczu Matkowski.

Z dwóch Polaków, którzy na kort nr 5 wyszli ubrani w czerwone koszulki i białe spodenki, to on wyglądał na tego, który nie przejął się sławą rywala. Fyrstenberg był jakby bardziej nieobecny, wyciszony, grał z mniejszym entuzjazmem. A spotkanie zaczęło się dla nich bardzo obiecująco. W pierwszym gemie, przy serwach Federera bliscy byli przełamania. Prowadzili już 30:0, ale sławny Szwajcar, grający w charakterystycznej białej opasce Nike'a, w którą wplótł od tyłu kucyk, zaserwował dwa asy.

Drugiego gema wygrali Polacy, ale w czwartym dali się przełamać Szwajcarom. Federer grał znakomicie, co rusz znakomitym bekhendem między Polaków udowadniał, że w tym towarzystwie jest graczem z innej planety.

- Jak Terminator, z takim nie pograsz. Właściwie łatwiej było mu samemu grać przeciwko im dwóm na korcie. Ten Allegro mu tylko zawadza - komentowali z uznaniem polscy kibice z Giżycka, Racotu i Krakowa, którzy zajęli całą trybunę. Pieśń "Do boju, Polsko", szybko musieli zastąpić "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało". Wśród nich byli szef PKOl Stefan Paszczyk i córka prezydenta Kwaśniewskiego, ale zmyli się po pierwszym secie na występ Otylii Jędrzejczak.

Tenisistom bardzo przeszkadzał porywisty wiatr, który zerwał się wieczorem nad Atenami. Co rusz któryś z zawodników podrzucał piłkę do góry i zamiast zaserwować, biegł za nią kilka kroków. - Tylko Federer przystosował się do wiatru i grał jakby z jego pomocą. To też świadczy o jego klasie - komplementował rywala Matkowski.

Pierwszy set zakończył się wygraną Szwajcarów 6:3. Drugi rozpoczął od natychmiastowego przełamania Polaków. Potem rywale wygrali własne serwy i znów przełamali naszych. Zrobiło się 0:4. Federer najwyraźniej nie chciał przeciągać sprawy, bo w poniedziałek rano czekał go pojedynek w turnieju indywidualnym z Rosjaninem Nikołajem Dawidenko. Na pożegnanie Polacy zdołali urwać Szwajcarom jeszcze dwa gemy. - Szkoda tak szybko zakończyć start w imprezie, do której przygotowywaliśmy się prawie rok, ale co zrobić. Federer niemal w każdym zagraniu udowadniał, że nieprzypadkowo zajmuje pierwsze miejsce w rankingu. Patrząc na drabinkę, trzeba przyznać, że turniej olimpijski jest silniej obsadzony niż niejeden turniej wielkoszlemowy - mówił Matkowski. - Zdobyliśmy trochę doświadczenia. Jesteśmy najmłodszą ze wszystkich startujących tu par deblowych - mamy 23 i 24 lata. Liczę, że to doświadczenie zaprocentuje i uda nam się zrewanżować Federerowi. Może za cztery lata w Pekinie. A jeszcze lepiej w jakimś turnieju indywidualnym - rozmarzył się Polak.

DLA GAZETY

Roger Federer

numer 1 światowego tenisa

Bardzo chciałbym zwyciężyć w Atenach. Złoty medal olimpijski to zupełnie wyjątkowa sprawa. Myślę, że to większe osiągnięcie niż np. wygrana US Open, której mi także jeszcze brakuje. A to dlatego, że w turniejach Wielkiego Szlema można próbować szczęścia co roku, a w igrzyskach drugiej szansy możesz nie dostać. Szanse? W Atenach startuje wielu świetnych graczy: Roddick, Kuerten, Moya, Safin. Agassi zrezygnował, to dla nas wszystkich dobra wiadomość. Ale nie myślę teraz o nich. Koncentruję się tylko na pierwszej rundzie. Znam Dawidenkę. Grałem z nim ostatnio dwa razy i były to wyrównane mecze. Igrzyska rządzą się swoimi prawami i nie mogę utracić koncentracji, jeśli nie chcę, żeby zdarzyło się coś nieprzewidzianego. Do diabła, nie przyjechałem tu, żeby odpaść w pierwszej rundzie. Chciałbym zostać w Atenach jak najdłużej. Pokochałem igrzyska od pierwszych minut po przybyciu do Sydney, a tu odnalazłem tę samą wspaniałą atmosferę.

Notował w Atenach Michał Pol

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.