Radosław Leniarski: Tu nie da się oszukać

Kiedy oglądałem podczas mistrzostw świata w 2003 r. w Paryżu finałowy bieg na 3000 m z przeszkodami, pomyślałem, że nigdy dotąd nie przeżywałem większych emocji.

Wiadomo, jeśli w pucharach gra Wisła, płynie Jędrzejczak, boksuje Gołota albo skacze Małysz, to co innego. Ale emocje związane z rywalizacją obojętnych mi sportowców? Pamiętam, że ludzie na stadionie stali, krzycząc i piszcząc. Że również dziennikarze, zachowujący się w takich sytuacjach jak zimne dorsze, wrzeszczeli "Wow!". Ja też to robiłem. Bo uciekinier z Kenii, Said Saif Shaheen, wyklęty przez swój kraj i rodzinę, walczył z bratem i koalicją innych Kenijczyków, najlepszych na świecie przeszkodowców - a to odstając od nich, a to prześcigając ich, wreszcie wyprzedzając na finiszu. Nie padł rekord świata. Ale wola walki, wyrównane siły przeciwników, zwroty akcji, przełamywane kryzysy promieniowały na wielki stadion tak, że wszyscy wiedzieli - to jest wielki sport!

W biegach długich nie da się oszukać. W tym siebie. Nie można nie poświęcić się im całkowicie. Właśnie one przechodzą do historii - biegi takie jak ten po złoto Mirusa Yiftera na boso w Moskwie. Abebe Bikili w Rzymie i Tokio, gdy za metą maratonu jakby nigdy nic zaczął się gimnastykować. Pogoń w Moskwie Bronisława Malinowskiego za Filbertem Bayi, walkę na noże, na śmierć i życie, o honor Saida Saifa Shaheena z Ezekielem Kemboi w Paryżu. Oni dwaj znów będą biec razem, znów na 3000 m z przeszkodami i znów to wszystko zakręci stadionem.

Oczywiście, żeby poczuć jak włosy stają dęba podczas biegu długodystansowców, trzeba wiedzieć więcej. Na przykład to, że młody Etiopczyk Kenenisa Bekele ma wielkiego idola, dzięki któremu biega i odnosi sukcesy. To Haile Gebrselassie, dwukrotny mistrz olimpijski, czterokrotny mistrz świata, 18-krotny rekordzista świata. Haile wytrwale uczył Kenenisę taktyki, biegania i w ogóle wszystkiego, dzięki czemu jest rekordzistą świata na 5 i 10 km. Nauczał go, wiedząc, że Kenenisa będzie z nim walczył o najwyższe zwycięstwo właśnie tu, w Atenach. Nauczał go, mimo że przegrał z nim na mistrzostwach w Paryżu i że być może jego cel i złoty klucz do historii - trzecie zwycięstwo na igrzyskach w biegu na 10 km - nie zostanie osiągnięty. No właśnie, czy zostanie?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.