Rio 2016. Caster Semenya odpowiada na zarzuty: myśl o swoim występie, nie o wyglądzie przeciwnika

- Dzięki krytykom, staję się lepszą osobą. Gdyby nie oni, nie byłabym dzisiaj lepszym człowiekiem. Dziękuję więc im wszystkim - tak na krytykę odpowiada Caster Semenya, biegaczka o tak wysokim poziomie testosteronu, że - zdaniem wielu - nie powinna rywalizować z kobietami

W Rio rozpętała się burza, której nadejścia wszyscy się spodziewali - Semenya okazała się bezkonkurencyjna w biegu kobiet na 800 metrów. Joanna Jóźwik zajęła piąte miejsce.

- Semenya jest nie do pobicia. Jeśli władze nic nie zrobią, to będzie tak do końca - mówiła Polka. Wtórowało jej wiele innych biegaczek.

Caster Semenya ma wielki sezon

Caster jest przypadkiem całkiem zwyczajnym dla lekarzy. Ale nie dla trenerów, rywalek i dziennikarzy. Zrobili wielką awanturę podczas mistrzostw świata w Berlinie w 2009 roku. Zakończyło się złotym medalem i upokorzeniem 18-letniej Caster. Oraz koniecznością badania płci. Wyniki przeprowadzonych testów nigdy nie zostały opublikowane. Ale jeśli wierzyć dziennikowi "Australian Daily Telegraph", Caster nie ma macicy oraz posiada jądra wewnętrzne.

Semenya zaczęła sezon tak: wygrała na mistrzostwach RPA bieg na 400 m z najlepszym wynikiem sezonu, po niecałej godzinie odpoczynku pobiegła na 800 metrów, wygrywając go o siedem sekund i osiągając najlepszy czas sezonu. A następnie wygrała jeszcze wyścig na 1500 metrów. Komentator telewizji transmitującej zawody powiedział przy okazji komicznie: - Dobry Boże, ona truchta!

Jak na jej możliwości, faktycznie. Caster po prostu przestała brać leki na obniżenie poziomu testosteronu. Dlaczego? Bo znaleźli się prawnicy, którzy zajęli się przypadkiem sprinterki Dutee Chand. Indyjka została wykluczona z Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej za zbyt wysoki poziom testosteronu. Obowiązywał wtedy jeszcze przepis Światowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF) - powstał dzięki przypadkowi Semenyi w 2009 roku - że zawodniczka musi mieć "normalny" poziom hormonu, przy czym arbitralnie ustalono go na 10 nmol/l. Jeśli zawodniczka ma wyższy poziom, musi brać leki. Caster więc brała. Prawnicy jednak bronili tezy, że przepis jest nielogiczny i dyskryminujący. Poziom testosteronu - twierdzili - jest częścią talentu. I wygrali.

Semenya odpowiada krytykom

- Tu nie powinno chodzić o dyskryminację. Nie chodzi o ocenianie tego, jak ktoś wygląda, jak się wypowiada, jak biega - zabrała głos Semenya.

- Gdy wychodzisz z mieszkania, powinieneś myśleć o swoim występie, a nie o wyglądzie przeciwnika. Powinieneś tylko chcieć spisać się lepiej od innych. Skupiamy się na wynikach, a nie na decyzjach federacji czy spekulacjach - powiedziała.

- Nie mam nic do dodania. Dzięki krytykom, staję się lepszą osobą. Gdyby nie oni, nie byłabym dzisiaj lepszym człowiekiem. Dziękuję więc im wszystkim. Sport miał chyba jednoczyć ludzi. I dalej powinien tak robić - dorzuciła.

Lynsey Sharp we łzach

- Przez cały sezon starałam się unikać tej kwestii. Wiemy między sobą, co dokładnie czujemy. To jest poza naszą kontrolą - mówiła też na mecie zapłakana Brytyjka Lynsey Sharp, która zakończyła bieg na 800 m na szóstej pozycji. Podobnie jak Jóźwik, pobiła rekord życiowy.

Po zakończeniu biegu, Sharp, Jóźwik i Melissa Bishop (Kanadyjka zajęła czwarte miejsce) objęły się wzajemnie w wymownym geście. - Widzimy się ze sobą właściwie co tydzień, więc wiemy, co czuje każda z nas - skomentowała Sharp.

Joanna Jóźwik stoczyła walkę z wiatrakami? Oto rywalki Polki z finału [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA