Od chwili gdy skończył się półfinał z Duńczykami, zaczęły się rozmowy o czyszczeniu głów. Z tymi, którzy byli do rozmów gotowi, bo inni po porażce w półfinale po dogrywce, jedną bramką, 28:29, nie wydusili z siebie słowa i przeszli do autobusu z oczami czerwonymi od płaczu.
Niemiecki luz w głowie
Trzydzieści kilka godzin po stracie jednego marzenia, o finale, piłkarze ręczni bronią drugiego: o jakimkolwiek medalu. - Trzeba podnieść tę rękawicę - zapowiadał po Danii Przemysław Krajewski. - Czasu jest mało, ale dość by oczyścić głowy - mówił Mateusz Jachlewski . I starał się szukać dobrych stron. - Myślę, że
Niemcy mogą mieć trochę za dużo luzu w głowie. Wygrali z nami w grupie, oni będą faworytem. A my możemy ich czymś zaskoczyć i warto to wykorzystać - tłumaczył. Taki był sposób na Chorwatów w ćwierćfinale.
To drugi mecz z Niemcami w Rio. Pierwszy był dla Polaków pobudką w fazie grupowej. Przegrali tamto starcie trzema bramkami, 29:32, w drugiej połowie pozwolili rywalom uciec daleko i wylądowali po końcowej syrenie na krawędzi: z dwiema porażkami w dwóch pierwszych meczach, bez ani jednego prowadzenia od początku turnieju, z obitym ego. Wiedzieli już wówczas, i mówili to głośno, że do końca turnieju będą grali same finały.
Dujszebajew: Kto upadł, musi wstać
Właśnie przyszła pora na ostatni z nich. Mały finał, ale dla nich wielki. - Jak
pan zmotywuje drużynę? - zapytał Tałanta Dujszebajewa reporter TVP po ostatnim treningu przed niedzielnym meczem. - A ile mamy medali w ręcznej? - odpowiedział trener. - Jeden. - Jeden. 40 lat temu. To ja ich nie muszę motywować - mówił Dujszebajew. - Kto upadł, musi wstać, zrobimy wszystko żeby zdobyć medale. Tak robi sportowiec.
Obie drużyny są po podobnych przejściach w półfinale. Niemcy też przegrali w dramatycznych okolicznościach, też 28:29, tyle że w spotkaniu z Francją nie było dogrywki. Ale też zastanawiali się pod szatnią, czy zdołają się podnieść. Mieli na to pięć godzin więcej od Polaków. - Po siedmiu meczach w turnieju i tak wszyscy są zmęczeni, nawet jeśli mieliśmy krótszą regenerację - bagatelizował Mateusz Jachlewski. - Gdyby trzeba było po piątkowym półfinale grać o trzecie miejsce już w sobotę, to te pięć godzin miałoby ogromne znaczenie. W niedzielę będzie miało już mniejsze - mówi Tałant Dujszebajew do kamery TVP.
Znów bez Jureckiego
Ostatni trening zrobił piłkarzom tradycyjnie w porze meczu. Właściwie: bardziej rozruch niż trening. Na pożegnanie z halą treningową w Parku Olimpijskim, z wielkimi białymi namiotami, które znikną gdy ta część Rio będzie się zmieniać w osiedle. Każdego dnia igrzysk można było zobaczyć Polaków jak szli do tych namiotów spacerem z wioski olimpijskiej, po wysokiej kładce nad drogą. Z autobusu zrezygnowali już po drugiej podróży, gdy nabrali pewności że to tylko marnowanie czasu.
W niedzielę grają o to, czy te wszystkie perypetie w Rio będą im się po latach kojarzyć z jednym z najpiękniejszych momentów w karierach, czy nie. Znów będą sobie musieli radzić bez Michała Jureckiego, tak jak w meczach ze Szwecją, Słowenią, Chorwacją i Danią. W ćwierćfinale z Chorwacją udało się go zastąpić znakomicie, w półfinale z Danią już nie.
Czeski duet straszy
Polacy znów też spotkają się z czeskim duetem sędziów Vaclav Horacek - Jiri Novotny. Ich praca kojarzy im się w Rio jak najgorzej, Czesi sędziowali mecze Polska-Słowenia i półfinał z Danią. Po obu Polacy mieli pretensje, zwłaszcza o decyzję o karnym, wykorzystanym przez Mikkaela Hansena pół minut przed końcem meczu. To na tego karnego Michał Daszek musiał odpowiedzieć nieprawdopodobnym golem, by doprowadzić do dogrywki.
Niemcy, mistrzowie Euro 2016 w Polsce, to zespół młody, wysoki, pazerny na wygrywanie. Do żadnego rywala nie podchodzą z przesadnym respektem, mają najwięcej kar w turnieju olimpijskim. - Czy się szykujemy na wojnę? Nie, bo ja bardzo nie lubię tego słowa w
sporcie - mówi Dujszebajew. Żadnej wojny. Tylko i aż gra o zwycięstwo.
Nie możemy na to patrzeć! Nasi gladiatorzy zapłakani i zrozpaczeni... [ZDJĘCIA]