Igrzyska olimpijskie Rio 2016. Piłka ręczna. Polacy w półfinale. Dujszebajew zdradził plan na świętowanie awansu

To była najpiękniejsza polska noc w Rio: piłkarze ręczni zastawili pułapkę na Chorwatów i nie wypuścili ich z niej aż do końca. W nocy z piątku na sobotę o 1.30 grają z Danią o finał. - Niczego jeszcze nie zdobyliśmy, chcemy więcej - zapowiadają

Piotr Wyszomirski rozdwoił się w bramce, a potem, jak to opisał Sławomir Szmal, wzbił się ponad niebo. Karol Bielecki i Krzysztof Lijewski szaleli w ataku. Wszyscy grali w obronie z takim zacięciem, jakby w ten jeden wieczór się rozstrzygało, jak Polska zapamięta to najzdolniejsze, a jednach na igrzyskach dotąd niespełnione pokolenie. A gdy już przypilnowali przewagi nad Chorwatami i awansowali do półfinału, trener Tałant Dujszebajew fiknął z radości na plecy. I ogłosił: "Zaczął się nowy turniej, nowe marzenia".

Prawie ćwierć wieku po srebrnych piłkarzach Janusza Wójcika z Barcelony znów jest polska drużyna w olimpijskim półfinale. Dotychczas wszystko co miłe dla Polski w Rio działo się rano: wtedy były medale w lekkoatletyce, wioślarstwie, kajakarstwie, wtedy się zaczynał wyścig Rafała Majki. Teraz warto było zarwać noc, żeby zobaczyć ile znaczy dobry plan trenera i drużyna jak muszkieterowie.

Dujszebajew: Mecz z Danią już trwa

Dujszebajew plan na świętowanie awansu miał taki: - Obejrzę wideo, potem obejrzę jeszcze jedno wideo, zrobimy analizę, na tym minie kilka godzin i potem już będzie trening - zapowiadał, odjeżdżając z hali do wioski olimpijskiej. Właśnie wprowadził Polskę do półfinału igrzysk, 40 lat po jedynym olimpijskim medalu piłkarzy ręcznych, brązie z Montrealu. Dla takich wieczorów zaryzykował kilka miesięcy temu i przejął kadrę po Michaelu Bieglerze, mimo że miał mało czasu by do igrzysk odmienić drużynę rozbitą w Euro 2016 przez Chorwatów. Odmieniać ją musiał jeszcze podczas olimpijskiego turnieju: po złym początku, a potem po koszmarnym finale rundy grupowej, gdy Polacy przegrali ze Słowenią i awans musieli im ratować Niemcy. Zdążył, odmienił, wygrał, jest w półfinale. A był po nim bardziej spięty niż po niektórych przegranych spotkaniach Polaków w grupie. - Tak, to sukces. Ale nic jeszcze nie daje. Jest następny mecz i on się już dla nas zaczął.

Podnieść głowy po Słowenii

To samo powtarzał Bartosz Jurecki: - Chcemy jak najszybciej ochłonąć. Bo my chcemy więcej - mówił Jurecki i zerkał co chwila na monitor w strefie wywiadów, na powtórki najlepszych akcji meczu. Gdy dwa dni temu Polacy szli przez tą strefę po porażce ze Słowenią, na powtórki nie patrzyli. Najchętniej w ogóle nie podnosiliby głów, tak bolało.

Dwa dni później z Chorwacją zagrali tak, że strach było oderwać oczy od boiska albo coś zanotować, żeby ich nie wytrącić z tego transu. To był mecz, który kończył najgorszy dzień Polski na igrzyskach w Rio, gorszy nawet od tego weekendu z flautą w medalowym wyścigu Piotra Myszki, z ostatnim rzutem Christopha Hartinga i odpadnięciem Adama Kszczota. Środa: rano odpadł Paweł Fajdek, popołudniu siatkarze. Gdy późnym wieczorem czasu Rio przyszła kolej na piłkarzy ręcznych, największe wzięcie miał wisielczy humor. A potem wyszli oni i zaczęły się sypać iskry.

Chorwacja: zgubna pewność siebie

Może ta reprezentacja rzeczywiście najlepiej gra wtedy, gdy ją skreślą albo gdy jej nie docenią. Medale mistrzostw świata zwykle zdobywała z zaskoczenia. Fundowała kibicom thrillery, a rywali łapała w pułapki. W środę zastawiła taką na Chorwatów. Oni byli zwycięzcą grupy, pokonali w niej Francuzów, którzy nadal, mimo różnych problemów, budzą największy strach u rywali. A Polska wyszła z czwartego miejsca, cierpiąc. Gdy jeszcze okazało się, że nie wyleczył się Michał Jurecki, Chorwaci - tak to czują polscy piłkarze - uwierzyli, że nic złego nie może się im stać. Po kilkunastu minutach prowadzili 11:9. Ale to był ostatni moment meczu, w którym czuli się komfortowo.

W Wyszomirskiego, słupek, poprzeczkę

Potem się zaczęła wielka ucieczka: Krzysztof Lijewski zaczął rzucać z taką pewnością jak Karol Bielecki, Wyszomirski w bramce zaczął swój show, z przewagi Chorwatów zrobiła się przewaga Polaków: sześć ich bramek z rzędu i czterobramkowe prowadzenie. Utrzymane do przerwy, bo Chorwaci przestali panować nad nerwami. Najpierw to się jeszcze objawiało pospiesznym kończeniem akcji, z nieprzygotowanych pozycji, w Wyszomirskiego, słupek, poprzeczkę. Potem dojdzie do tego jeszcze odreagowanie frustracji i brutalne faule, w finałowych minutach meczu. A w międzyczasie przewaga Polaków topniała i się powiększała. Z pięciu punktów przewagi zrobił się w pewnym momencie remis. Na sześć minut przed końcem, i Chorwaci mieli w następnej akcji szansę, by pierwszy raz po przerwie prowadzić. To mógł być ich moment zwrotny. Ale był takim dla Polaków: Wyszomirski znów wpadł w trans, w ataku wróciła skuteczność, rywale zaczęli tracić panowanie nad sobą.

Nierozliczeni z igrzyskami

Domagoj Duvnjak brzydko sfaulował Mariusza Jurkiewicza, Jakov Gojun dostał czerwoną kartkę za uderzenie w twarz Karola Bieleckiego, na 80 sekund przed końcem Polacy mieli dwa gole przewagi, a rywal grał w osłabieniu. Chorwaci zgubili piłkę, dostał ją przed pustą bramką Mateusz Jachlewski i w tej chwili było jasne: jest półfinał. Pierwszy olimpijski półfinał tej grupy piłkarzy, którzy zdobywali medale mistrzostw świata, zostawiali historie wspominane latami, a z igrzyskami byli nierozliczeni. W Pekinie 2008, u szczytu karier, odpadli w ćwierćfinale z Islandią po meczu bez historii i bez atmosfery, rozgrywanym w niemal pustej hali, w takiej ciszy jakby to był mecz na szkolnym eskaesie, a nie igrzyskach. Potem do Londynu 2012 w ogóle się nie zakwalifikowali.

Jeśli nie w Rio, to nigdy

To były dwie wielkie zadry. Wiedzieli, ile stracili. I wiedzieli, że jeśli nie w Rio, to już nigdy. I zrobili to. Karol Bielecki, który kiedyś właśnie po mecz z Chorwatami musiał się uczyć nowego życia, bez wybitego oka, dziś po meczu z Chorwatami jest półfinalistą igrzysk i najlepszym strzelcem turnieju. Kiedyś marzył, żeby w ogóle wrócić do sportu, potem wrócił na tyle mocny, że został medalistą MŚ w Katarze. Ale to nie był jego turniej. Rio 2016 - jest. I niech to trwa.

Szalona radość Tałanta Dujszebajewa!

Nasz wielki bohater w meczu ćwierćfinałowym: Nie chcę obrażać Chorwatów, ale...

W tym turnieju nie zawodzi od początku. Teraz skomentował mecz z Chorwacją

Bielecki najskuteczniejszym strzelcem turnieju. "Nie ma co się podniecać"

Dujszebajew jest szarlatanem. Jak on to wszystko wyliczył?!

Były lider reprezentacji, medalista mistrzostw świata, wszystko przewidział!

"W takiej formie nasi piłkarze ręczni wygraliby z USA w siatkówkę". I ten komentarz Siódmiaka! Twitter oszalał!

Więcej o:
Copyright © Agora SA