1. Prowadzi nas szarlatan
Nie Tałant Muszanbietowicz tylko Tałant Szarlatanowicz Dujszebajew - tak powinien nazywać się trener reprezentacji Polski. Co zrobił naszej drużynie i każdemu zawodnikowi z osobna, że z dnia na dzień zdjęli betonowe buty i zaczęli fruwać? Na to pytanie nie znamy odpowiedzi. Ale widząc, jak wspaniale przemieniony został nasz zespół, znów oglądając naszych gladiatorów w ich najlepszych wcieleniach, na pewno musimy podziękować szkoleniowcowi. Jeśli Dujszebajew naprawdę - jak to zapowiadał w niedawnej rozmowie ze Sport.pl Marcin Lijewski - tak wszystko wyliczył, by ogień w oczach jego ludzi zapłonął dopiero w ćwierćfinale i by był już nie do zgaszenia, to bójcie się nasi kolejni rywale. Zwłaszcza, że na mecze o medale pewnie wróci już Michał Jurecki. Polska pokonała Chorwację, grając bez niego. A w to nie wierzyli nawet niedawni koledzy z boiska dzisiejszych bohaterów. Nawet oni, jak były kapitan Damian Wleklak, zwycięstwo uzależniali od postawy "Dzidziusia". Jak dobrze, że Dujszebajew tego nie robił.
2. Laurka wyryta scyzorykiem
Wspaniały mecz rozegrała drużyna, po takim popisie gry zespołowej nie wypada robić laurek pojedynczym graczom. Ale jeszcze mniej eleganckie byłoby przejście bez kilku słów obok postawy Karola Bieleckiego. Kiedy w styczniu przegraliśmy z Chorwatami 23:37 w meczu o strefę medalową mistrzostw Europy w Polsce rozgrywający jako jedyny zatrzymał się przy dziennikarzach. Przeprosił kibiców i stwierdził, że mamy za słaby zespół, by wygrywać z takim przeciwnikiem. Minęło pół roku, a my tego rywala wyrzucamy z walki o olimpijskie medale, a przywódcą jest Bielecki, który rzuca aż 12 bramek. U Dujszebajewa dawny bombardier odzyskał wszystko, co najlepsze. Znów w siebie uwierzył, znów jest kimś więcej niż tylko rezerwowym, symbolem, gościem, którego trzeba cenić za oddanie narodowej drużynie. Olimpijski turniej zbliża się do końca. Skończyć się dla nas może i wielkim sukcesem, i ogromnym niedosytem. Ale Bielecki już wygrał. W tak zaawansowanej fazie imprezy jest kandydatem i do tytułu króla strzelców, i do miana MVP turnieju, i do roli tego polskiego sportowca, który odczarował paraliżującą wielu klątwę chorążego reprezentacji olimpijskiej.
3. Znów tworzymy historię
W 2009 roku pod wodzą Bogdana Wenty Polska zdobyła brązowy medal mistrzostw świata, choć do drugiej fazy grupowej awansowała bez punktów wyniesionych z pierwszej rundy. Teraz ekipa Dujszebajewa znalazła się w strefie medalowej, mimo że w fazie grupowej igrzysk przegrała aż trzy z pięciu meczów. Czy ktokolwiek kiedykolwiek zdobył medal, startując tak słabo? Tak, zrobiła to Rosja, dochodząc do brązu w Atenach, w 2004 roku. Czy możemy przebić ten wynik? Łatwo na pewno nie będzie, w czwórce obok nas są potęgi - Dania, z którą zagramy w półfinale, Francja i Niemcy. Ale czy po takim zmartwychwstaniu Polaków możemy im odmówić szans w starciu z kimkolwiek?
Szalona radość Tałanta Dujszebajewa!
Nasz wielki bohater w meczu ćwierćfinałowym: Nie chcę obrażać Chorwatów, ale...
W tym turnieju nie zawodzi od początku. Teraz skomentował mecz z Chorwacją
Dujszebajew komentuje sensacyjne zwycięstwo
Dujszebajew zdradził plan na świętowanie awansu
Dujszebajew jest szarlatanem. Jak on to wszystko wyliczył?!
Były lider reprezentacji, medalista mistrzostw świata, wszystko przewidział!
Memy po środzie w Rio internet