Rio 2016. Lekkoatletyka. Wayde van Niekerk, nowy najszybszy człowiek na świecie

- Pobiłem rekord świata, mam złoty medal, Liverpool pokonał Arsenal, więc jakiś czas mam się na czym "wozić" - powiedział po swoim genialnym występie czterystumetrowiec Wayde van Niekerk z RPA. W nocy z niedzieli na poniedziałek był o kilka szybszych kroków od złamania niewyobrażalnej bariery 43 sekund na swoim dystansie.

Gdy cały świat patrzył na LaShawna Merritta ze Stanów Zjednoczonych i Kiraniego Jamesa z Granady, reprezentant Republiki Południowej Afryki zaatakował z ósmego toru. Nawet nie tyle zaatakował, co po prostu ruszył przed siebie, przerażony, że przez pełen dystans to jego będą gonić. A startując z najbardziej zewnętrznego toru biegacz ma to wrażenie dyskomfortu, gdy nie wie, co dzieje się za jego plecami, a przy wyjściu na ostatnią prostą najlepsi nagle wyskakują przed niego. Do tej pory najszybciej na igrzyskach na 400 metrów z ósmego toru pobiegł Alleyne Francique dwanaście lat temu (44,66 sekund).

Jednak przed Wayde'a van Niekerka nie wyskoczył nikt. - Czułem się... samotnie. Nie wiedziałem, co się dzieje - mówił o swoich wrażeniach z biegu.

Najbardziej w szoku musiał być Michael Johnson, bo na oczach eksperta BBC jego rekord na 400 metrów (43,18 sekund z 1999 roku) został przez 24-latka z Kapsztadu zdeklasowany. O kilkanaście setnych sekund, ustanawiając nowy na 43,03 sekund. - Starałem się trzymać go po dwustu metrów, ale po prostu mi odjechał - mówił zaskoczony James. - Wiedziałem, że to będzie szybki bieg, ale nie aż na takim poziomie. A on włożył w niego swoje całe serce - dodał Merritt. - Masakra - skomentował Johnson. A przecież w pierwszej rundzie eliminacji van Niekerk był ósmy (czas 45,26), w półfinale poprawił się o kilkadziesiąt sekund, ale od ostatecznego wyniku dzieliło go prawie półtorej sekundy. Gdyby pobiegł tak, jak w półfinale, skończyłby zawody na siódmym miejscu.

Niesamowita babcia

Na stadionie olimpijskim zapanowała ekstaza, którą przecież fani lekkoatletyki mieli zachować na finałowy popis Usaina Bolta. Zamiast tego jeszcze przed pojawieniem się Jamajczyka na starcie zobaczyli pierwszego na świecie człowieka, który 100 metrów pobiegł poniżej 10 sekund, 200 metrów powyżej 20 sekund i 400 metrów poniżej 44 sekund. Bolt mistrza docenił, po swoim sprincie zakończonym złotem jeszcze zanim udzielił wszystkich wywiadów pobiegł do van Niekerka i go serdecznie uściskał .

Ich nie łączy zwykła relacja dwóch sportowców znających się z międzynarodowych zawodów - znają się ze wspólnych treningów na Jamajce. Tam van Niekerka zabrała jego trenerka, pewnie najbardziej wyjątkowa na całych igrzyskach. Zaraz po triumfie Wayde'a telewizje również ją pokazały, choć pewnie mało kto wiedział, że ta entuzjastycznie ciesząca się siwowłosa 74-latka Ans Botha odpowiada za sukces swojego sprintera. - To niesamowita kobieta. Ona popchnęła mnie do granic moich możliwości. Pilnowała mnie, pozwalała mi się skupić na pracy i celu. Z nią wszystko jest możliwe - mówił rozradowany van Niekerk.

Spotkanie na szczycie sprintu

Musiały być to osobliwe sceny w Racers Track Club w Kingston na Jamajce. To tam pod okiem Glena Millsa trenuje Bolt oraz wielu innych utalentowanych sprinterów. Jego podopieczni wygrali 71 medali na mistrzostwach świata, prawie czterdzieści na igrzyskach. Ale Mills nie wygląda nawet na niedzielnego biegacza - jest niski, grubiutki. Kiedy więc spotkał się z Botha - dziarską staruszką - postronny obserwator nigdy nie zgadłby, że ta para może dyskutować o metodach szkolenia najszybszych ludzi na świecie.

Na Bothę jej podopieczni mówią "babcia" lub "cioteczka". Van Niekerk trafił tam kilka lat temu i od razu odnalazł się w odpowiednim dla siebie środowisku: ciężkiej pracy, przyjaznej atmosfery, ale i sporych wymagań. - Jeśli widzę coś, co mogę wykorzystać w treningu swoich sportowców, to staram się to wdrożyć. Nigdy nie jesteś za stary, by się uczyć. Zwłaszcza w lekkoatletyce - mówiła w jednym z wielu wywiadów. Teraz Botha niemal na pewno stanie się światowym fenomenem, to do niej na treningi na Uniwersytecie Wolnego Stanu w Bloemfontein.

Z podium do Liverpoolu?

Ona nie tylko van Niekerka utemperowała, ale pomogła urzeczywistnić marzenia o medalu i rekordzie. - Oni są bardzo blisko siebie, świetnie się dogadują i ufają sobie - mówił w wywiadzie dla "City Press" DB Prinsloo, jeden ze współpracowników 74-latki. A "babcia" nie miała nic przeciwko, by do swojego biegu Wayde przygotowywał się oglądając, jak jego ukochany Liverpool pokonuje Arsenal w pierwszej kolejce ligi angielskiej. Fani "The Reds" po zwycięstwie van Niekerka żartowali, że 24-latek powinien zastąpić Alberto Moreno, lewego obrońcę i najsłabsze ogniwo drużyny. Swoim przywiązaniem do Liverpoolu sprinter dzieli się ze śledzącymi go na Twitterze kibicami równie chętnie, co wiarą w Boga.

- Van Niekerk jest tak młody, że w zasadzie może wszystko, prawda? Pobiec poniżej 43 sekund? Zawsze myślałem, że mi się to uda, ale nie potrafiłem. A skoro Usain Bolt wkrótce zejdzie ze sceny, to Wayde może być następną gwiazdą sportu - powiedział na antenie BBC Johnson. Może? Po najszybszych czterystu metrach w historii w zasadzie wątpliwości już nie ma.

Zobacz wideo

Rio 2016. Seksafera w brazylijskiej kadrze. Ingrid Oliveira wyrzucona z wioski [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.