Niemal przegrali z Serbią, postraszyła ich Australia, a Francja też miała szansę na wygraną. Amerykańscy koszykarze jeszcze w Rio meczu nie przegrali, ale ciągle dają powody, by wątpić to, że są nie do pokonania.
W niedzielnym spotkaniu z Francją ani przez moment nie mogli spuścić z tonu, bo każdy moment zagapienia czy błąd rywale bezlitośnie wykorzystywali. I to grając bez swojej największej gwiazdy - Tony'ego Parkera (kontuzja palca u nogi).
Po 18 punktów dla Francji rzucili Nando de Colo i Thomas Huertel. Najlepszym strzelcem w amerykańskim zespole był Klay Thompson, który przełamał dotychczasową olimpijska niemoc. W niedzielę rzucił 30 punktów, trafił 7 z 13 rzutów z dystansu. 17 punktów dorzucił Kevin Durant, a aż 12 asyst rozdał Kyrie Irving, w tym jedną iście akrobatyczną, niemal przewracając się na parkiet, gdy rzucił piłkę nad kosz do Duranta.
Mimo problemów Amerykanie kończą rywalizację w grupie na pierwszym miejscu. W ćwierćfinale zmierzą się z czwartą drużyną z grupy B. W tej chwili wiadomo tylko, że nie będzie to na pewno Litwa.