Rio 2016. Szwecja - Polska. Siódmiak: jestem bardzo spokojny, Szwecja jest na przegranej pozycji

- W każdym wielkim turnieju przychodzi taki moment, że trzeba się wziąć w garść. My już to zrobiliśmy. Jestem bardzo spokojny, jeśli chodzi o dwa najbliższe mecze - mówi Artur Siódmiak. Były obrotowy reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych jest przekonany, że jego koledzy pokonają Szwecję i podtrzymają swe szanse na olimpijski ćwierćfinał. Relacja na żywo w Sport.pl w nocy z soboty na niedzielę, o godz. 00.50

Obserwuj @LukaszJachimiak

Łukasz Jachimiak: wygrany 33:25 mecz z Egiptem to według Ciebie sygnał, że polscy piłkarze ręczni odnaleźli się na igrzyskach w Rio?

Artur Siódmiak: tendencja jest wzrostowa. Przed meczem z Egiptem mówiłem, że to będzie przełomowe spotkanie. I było. Miało bardzo dużo pozytywów. Działała obrona, skuteczna była bramka, mieliśmy skrzydła, była agresja. Troszeczkę można się przyczepić do skuteczności, ale generalnie było dobrze.

Dlaczego nie było tak dobrze w meczach z Brazylią i Niemcami?

- Wiele osób pyta mnie o dwa pierwsze mecze. OK, przegraliśmy, inaczej sobie wszyscy wyobrażaliśmy naszą grę, zeszliśmy poniżej swojego poziomu. Ale chłopaki to wiedzą. Na ich usprawiedliwienie można powiedzieć, że nasza grupa jest bardzo wyrównana, ale najlepiej odkreślić grubą kreską tamte spotkania i grać dalej, bo wszystko jest do wygrania. W każdym wielkim turnieju przychodzi taki moment, że trzeba się wziąć w garść i zacząć dobrze grać. My już to zrobiliśmy, jestem naprawdę bardzo spokojny, jeśli chodzi o dwa najbliższe mecze. Przy dobrych wynikach możemy zająć trzecie miejsce w grupie i w ćwierćfinale trafić np. na Danię. Jestem pełen optymizmu.

Żeby myśleć o ćwierćfinale trzeba pokonać Szwecję, a i ona gra z nożem na gardle, bo ma trzy porażki. Będą nerwy?

- Szwedzi są już na przegranej pozycji. Słabo w tych igrzyskach grają. Przy dobrym układzie zwycięstwo nam nimi już da nam awans do ćwierćfinału i ze Słowenią będziemy grać o to, żeby zająć trzecie, a nie czwarte miejsce w grupie.

Czwarte oznaczałoby najpewniej spotkanie z Francją w ćwierćfinale, a tego było lepiej uniknąć?

- Myślę, że zagramy z Danią albo Chorwacją. Fajnie byłoby trafić na Chorwatów i odegrać się za klęskę z mistrzostw Europy [w styczniu w Krakowie przegraliśmy 23:37 mecz o awans do półfinału]. W sumie bez większej różnicy czy to będzie Dania, czy Chorwacja. Oby nie Francja, bo ona znów wygląda na bardzo mocną. Musimy wygrać dwa mecze, to może uda się jej uniknąć, choć gwarancji nie dostaniemy nawet mając sześć punktów. Wszystko przez to, że nasza grupa jest naprawdę równa.

Dziwisz się, że w naszym zespole tak długo zawodnikiem rezerwowym był Mariusz Jurkiewicz?

- Dziwię się. Wydaje mi się, że Mariusz był potrzebny drużynie, że powinien grać [zagra ze Szwecją, zmieni Łukasza Gieraka]. Ale nie jestem z zespołem, nie wiem, o co tam chodzi. Wiem, że "Kaczka" przepracował ostatni okres i jest zdrowy. Ale trener jest fachowcem, nie chcę wchodzić w jego kompetencje. On, doktorzy, fizjoterapeuci, wiedzą więcej.

Nie myślałeś, że Tałant Dujszebajew szykuje go dopiero na ćwierćfinał?

- Mogłoby być za późno.

Przecież mówiłeś, że mimo wszystko będzie dobrze.

- Podtrzymuję to. Trochę nerwowości było, ale ja uspokajałem, bo znam ten zespół bardzo dobrze. Odbiliśmy się od dna. A w przeszłości nie z takich opresji wychodziliśmy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA